Zmiany w teatrze Rampa
W tajemnicy przed opinią publiczną w teatrze Rampa, znanym z interesujących spektakli muzycznych, zaszły zmiany personalne. Wymieniła się duża część zespołu aktorskiego, pojawił się też nowy dyrektor. Teatr zmienia profil na kukiełkowy.
Nowy dyrektor sceny Andrzej Strzelecki (zbieżność nazwisk przypadkowa) jest miłośnikiem tekstów wierszowanych. Napisał on własnoręcznie baśń historyczną "Majestat" i wystawił ją jako pierwszą premierę sezonu.
Baśń Strzeleckiego poświęcona jest walce narodowowyzwoleńczej jaskiniowców. Akcja jest prosta jak drut. Trzech neandertalczyków, w skórach owczych, łapciach i blond-perukach, przygotowuje zamach stanu na królewskim dworze. Spiskowcy dla niepoznaki porozumiewają się między sobą ośmiozgłoskowcem. W charakterze wunderwaffe używają dziewczyny imieniem Marysia.
Marysia przenika do obozu wroga i po wielu niezrozumiałych perypetiach obejmuje stanowisko królowej. Wkrótce jednak zapomina o swych jaskiniowych korzeniach i napuszcza dworzan na jaskiniowców. Co było dalej, trudno powiedzieć, gdyż wszyscy bohaterowie giną. Marysię zabija nożykiem pewien ślepy garbus, po czym sam się rozrywa za pomocą bomby. Później wstaje, kłania się i mówi dwuwiersz, będący prawdopodobnie głównym przesłaniem spektaklu: "Drodzy widzowie, najważniejsze jest zdrowie".
Dla wyrobionego widza od początku jest jasne, że sztuka Strzeleckiego to kawał literatury. Napisany ośmiozgłoskowcem (z fragmentami jedenastozgłoskowymi) tekst staje w jednym szeregu z pisanymi tą samą miarą: "Krótką rozprawą" Mikołaja Reja i i "Zemstą" Fredry. Wyróżnia go zastosowanie wiersza białego. Kluczowe dla sztuki są motywy rustykalne i toaletowe. Rustykalne służą do ostrej krytyki społeczno-politycznej (na przykład: "Wszyscy macie słomę w gębie, nikt z was gaci nie używa"), toaletowe nadają dialogowi pewną płynność (Królowa: "Karzeł, kiedy się odleje, niechaj do mnie krok skieruje.")
Za tekstem Strzeleckiego stoi głęboka refleksja nad istotą człowieczeństwa. Autor nie boi się twierdzeń odważnych, ba, kontrowersyjnych nawet. Weźmy pierwszy z brzegu przykład: pięknie przetworzone porzekadło ludowe "własne smrody łatwo poznać". A oto, jakże lapidarna, analiza naszej trudnej współczesności: "świat w przybliżeniu zda się wielką kupą", będąca oczywiście trawestacją słynnego Szekspirowskiego "świat wyszedł z ram".
Wobec bogactwa tekstu gra aktorska nie stoi, niestety, na najwyższym poziomie. Nowi artyści przypominają co prawda fizjonomią starych członków zespołu, lecz gra ich nie ma tej lekkości i dowcipu, z których słynęli aktorzy Rampy. Ograniczają się do pokazywania języka, potykania się i strojenia min. Nie trudzą się pewnie i dlatego, że Rampa wyraźnie zmienia profil z teatru piosenki na teatr kukiełkowy, czego zapowiedzią jest wykorzystanie w nowym spektaklu laleczek.
Cała nadzieja w prawdziwym dyrektorze Strzeleckim. Liczę, że wkrótce się odnajdzie, wyrzuci wierszokletę i zrobi z tym wszystkim porządek.