Artykuły

Kino "Rampa" Strzeleckiego

Andrzej Strzelecki, reżyser pełen niekonwencjonalnych pomysłów przygotował w Teatrze Rampa wg własnego scenariusza sztukę pt. "Film".

Czym tym razem zaskoczy Pan widzów?

- Nie wiem, czy zaskoczę, jed­nak mam świadomość, że moja inscenizacja będzie czymś nowym. Najdziwniejszą rzeczą, jaką do tej pory zrobiłem. Chcę mianowicie opowiedzieć pewną historyjkę o szukaniu szczęścia, posługując się językiem kina. Stworzyć przedsta­wienie teatralne w oparciu o konwencję filmową, doskonale każde­mu znaną. Nie ulega wątpliwości, że kultura obrazkowa staje się do­minująca. Teatr, w wyścigu z ki­nem, ma dużo mniejszą siłę od­działywania. Książka została już daleko w tyle.

Czy odczuwa Pan z tego po­wodu żal?

- Żal to złe słowo. Żałować można, gdy ma się, bądź miało na coś wpływ. A to jest naturalna ko­lej rzeczy. Ktoś wychowuje się na wynalazku Guttenberga, inny braci Lumiere. I nie ulega wątpliwości, że do tych drugich należy przysz­łość. Jednak życie weryfikuje co ma sens: czy praca pędzlem, pió­rem czy kamerą.

Pan lubi kino?

- Bardzo. Zresztą to moje przedstawienie to rodzaj hołdu wo­bec jego stuletniej historii, którą właśnie świętujemy. Film często zajmował się teatrem, teatr sztuką X Muzy nigdy. Postanowiłem więc spróbować, nie sądziłem, że będzie to tak pracochłonne przedsięwzię­cie. Mam jednak nadzieję, że ten trud nie pójdzie na marne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji