Artykuły

Przekroczyć teatr

"Zaratustra" w reż. Krystiana Lupy w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Piotr Gruszczyński w Foyer.

"To rzekł Zaratustra" Nietzschego nie jest zwykłym tekstem, wymyka się klasyfikacji gatunkowej. Wymaga aktorstwa, które będzie miało odwagę wypuścić się na poszukiwanie nowych środków. I teatru, który odważy się zaprzeczyć sam sobie, umknie przed teatrem i teatralnością. Ze wszystkimi tymi rzeczami mieliśmy już do czynienia w przedstawieniach Krystiana Lupy, także ze wszystkimi naraz. Co więc sprawia, że "Zaratustra" jest kolejnym przekroczeniem?

W trzyaktowym spektaklu Lupa użył nie tylko tekstów Nietzschego. Ostatni akt oparty jest na tekście współczesnego, choć nieżyjącego już dramaturga i reżysera niemieckiego Einara Schleefa. To fragment trylogii biograficznej o Nietzschem. Takie połączenie daje możliwość opowiedzenia pełnej historii Zaratustry. Od młodości, przez dojrzałość, aż po starczą niedołężność Fritza - Nietzschego - Zaratustry. Dlatego aż trzem aktorom powierzono wykonanie roli tytułowej. Młodego, zbuntowanego, krzykliwego i nieprzekonującego proroka gra Michał Czerneki. Dojrzałego, promieniejącego wewnętrznym spokojem i wyższą mądrością pozwalającą filozofować, tańcząc - Zbigniew Kaleta. Starego, upokorzonego przez własną cielesność, poddaną porządkowi choroby - Krzysztof Globisz.

U Lupy wędrówka Zaratustry przybiera formę niezwykle pociągającego marzenia o możliwej egzystencji człowieka. Bliżej drugiego końca liny, gdyż człowiek, według nauki proroka, jest liną rozpiętą między zwierzęciem i nadczłowiekiem. Egzystencji wolnej, odpowiedzialnej i zdolnej zarazem do szaleństwa, do miłości, poezji i twórczości. Zaratustra przekazuje swoją wizję zarówno motłochowi spotkanemu na ulicach miasta, jak i królom, prorokom, aktorowi, a nawet Ostatniemu Papieżowi, który w spektaklu Lupy wygląda jak Jan Paweł II. Utożsamienie niedawno zmarłego Papieża z tym Ostatnim od Nietzschego i rozmowa z najwyższym autorytetem Kościoła o tym, o czym wie dzisiaj cały świat, ale o czym świat nie mówi, czyli o śmierci Boga, robi piorunujące i ostateczne wrażenie. Ale prorok Zaratustra jest pogodny i wesoły, przejrzał bieg dziejów i osiągnął spokój. Z powagą patrzy na tych, którzy mają odwagę żyć niebezpiecznie (linoskoczek z pierwszej sceny spektaklu) i z radością przygląda się beztroskiemu osłu, który w swoim dzikim tańcu kompromituje nieszczerą powagę świata. Swoją drogą choreograficzne umiejętności Tomasza Wygody, który, grając Osła, biega nagi po scenie, są naprawdę znakomite.

Trzeci akt oddala spełnienie. Stary Zaratustra przeraża swoją podupadłą cielesnością. Tylko czasami, kiedy pozostaje na scenie sam, wkradają się na nią postacie napotkane przez proroka. Wtedy staje się mędrcem, spełnionym. Kiedy jednak na koniec powraca na ulice miasta, widzi daremność swej pracy, a nawet jej skarlałe wynaturzenie - nadczłowieka-mordercę, który morduje kochankę - prostytutkę.

Nietzsche chciał przekroczyć człowieka, Lupa chce przekroczyć teatr, stworzyć rodzaj nadteatru, który będzie harmonijnym dionizyjsko-apollińskim obcowaniem duchów. Teatr, w którym dociekanie sensów nie będzie istotniejsze od przeżywania wzruszeń, a aktorzy staną się zamiast grać. Na tym niezwykłym dążeniu polega kolejne przekroczenie, jakie dokonało się w "Zaratustrze". To wspaniały, bardzo bogaty i skomplikowany znaczeniowo spektakl, któremu trzeba się poddać, jak medytacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji