Artykuły

Polskie głosy rządzą

Aleksandra Kurzak, Piotr Beczała, Mariusz Kwiecień i nieco starszy od nich Andrzej Dobber - ich nazwiska znają dziś entuzjaści opery na całym świecie. Również w 2012 r. będzie o nich głośno - pisze Dorota Szwarcman w Polityce.

Kalendarze występów mają zapełnione na kilka lat do przodu. Co łączy polskie gwiazdy? Śpiewając starają się dać z siebie wszystko, ale umieją stawiać granice. Bo nauczyli się zachowywać niezwykle rozsądnie, gospodarować swoim głosem w sposób przemyślany. Kurzak jest chyba jedyną śpiewaczką, która aż cztery razy odrzuciła propozycje kontraktów w Metropolitan Opera, w Covent Garden też zrezygnowała z dwóch ważnych ról. Nie z powodu kaprysu: odkryła, że z czasem głos jej się obniżył i zawęził, pogłębił i pociemniał. Kwiecień w 2002 r. odmówił występu w roli markiza Posy w "Don Carlosie" Verdiego, bo wiedział, że na to za wcześnie. Teraz w styczniu zaśpiewa tę partię w Monachium. "Największym zagrożeniem są kuszące kontrakty, propozycje ról, do których młodzi artyści nie są jeszcze gotowi" - mówi też Beczała.

Dzięki tej ściśle przestrzeganej higienie głosu i dbałości o psychikę osiągają lepsze efekty i rzadziej dopadają ich kłopoty zdrowotne. A jeśli nawet - jak to było w październiku, gdy Kwiecień miał problem z kręgosłupem - to starają się z nich wychodzić jak najszybciej i najsprawniej. Są więc postrzegani jako muzycy solidni i odpowiedzialni, co im dodatkowo pomaga na rynku. Mimo że czasem narzekają na dziwactwa reżyserów, przyjmują oryginalne wyzwania. Kwiecień widzi w tym odmianę, Dobber żartuje, że w Niemczech w latach 80. przerobił już wszystkie możliwe ekstrawagancje.

Każde z nich rozwija karierę nieco inaczej. Przyjrzyjmy się więc różnicom.

Aleksandra Kurzak: nowa Callas?

Najmłodsza w tej grupie: rocznik 1977. Śpiewaczką operową została w sposób naturalny: jej matka Jolanta Żmurko, solistka Opery Wrocławskiej, ma zbliżony gatunek głosu. Ojciec również jest muzykiem - waltornistą. Mała Ola wychowała się w teatrze operowym, uwielbiała operę i scenę, bawiąc się lalkami odgrywała obejrzane historie. W szkole jednak najpierw uczyła się gry na skrzypcach, zanim ostatecznie wybrała śpiew.

W 1998 r. wygrała Konkurs Moniuszkowski. Później wzięła udział jeszcze w paru zagranicznych, w tym w konkursie Plścida Domingo, na którym zauważył ją dyrektor ds. obsad w Covent Garden. Zadebiutowała tam cztery lata po skończeniu studiów, a zaraz potem dostała rolę w Met bez przesłuchania, co jest ewenementem. Była wtedy sopranem koloraturowym, zdolnym do najbardziej wirtuozowskiej gimnastyki, jak w rolach Królowej Nocy w "Czarodziejskim flecie" Mozarta, Zerbinetty w "Ariadnie na Naksos" Richarda Straussa czy lalki Olimpii w "Opowieściach Hoffmanna" Offenbacha, którą olśniła Nowy Jork. Przez kilka lat (2001-07) była na etacie w Hamburgu, w końcu jednak zaczęła się tam dusić. Ruszyła w świat i z czasem odkryła dla siebie belcanto. Tytułowa rola w "Łucji z Lammermoor" Donizettiego, którą zaśpiewała po raz pierwszy w 2010 r. w operze w Seattle, sprawiła, że porównano ją do Marii Callas ("Opera Magazine"). W 2008 r., gdy występowała w Covent Garden w "Matilde di Shabran" Rossiniego z Juanem Diego Florezem, gwiazdorem wytwórni Decca, spodobała się przedstawicielowi firmy i otrzymała propozycję nagrania płyty, która początkowo miała być poświęcona Rossiniemu. Dyrektor wytwórni zmienił jednak zdanie, gdy usłyszał śpiewaczkę w "Traviacie". Na pierwszej płycie, która wyszła w 2011 r., znalazł się więc przegląd jej repertuaru. Ciekawe, że to firma zaproponowała, by do tego zestawu dołączyć arię Hanny ze "Strasznego dworu" Moniuszki. Następna płyta ukaże się jesienią 2012 r.; w sumie - w ciągu trzech lat Decca wyda artystce cztery.

Przełom 2011 i 2012 r. Aleksandra Kurzak spędza w Met, gdzie wykonuje rolę Małgosi w "Jasiu i Małgosi" Engelberta Humperdincka. Do końca sezonu wcieli się jeszcze w Zuzannę z "Wesela Figara" w Covent Garden, La Scali i wiedeńskiej Staatsoper; końcówkę sezonu spędzi z Violettą z "Traviaty" nie tylko w naszej Operze Narodowej, ale i w berlińskiej Staatsoper. Kontrakty sceniczne ma podpisane do 2016 r. włącznie.

***

Mariusz Kwiecień: polski książę

O pięć lat starszy od Aleksandry Kurzak. Często spotykali się w tych samych teatrach, ale jak dotąd nie zdarzyło im się wystąpić razem.

Rodzice Mariusza muzykowali tylko amatorsko. On sam początkowo nie lubił opery. W liceum nauczycielka muzyki zagoniła go do chóru. Później postanowił studiować śpiew w Krakowie, ale nadal opery nie lubił, chciał poprzestać na repertuarze pieśniowym i oratoryjnym. Przyszedł jednak konkurs w Dusznikach-Zdroju, gdzie młody baryton wygrał w kategorii pieśniarskiej, ale przy tym zachwycił się śpiewem Daniela Borowskiego, zwycięzcy kategorii operowej, i stwierdził: ja też tak chcę. Przeniósł się więc na studia do Warszawy, do prof. Włodzimierza Zalewskiego, u którego uczył się Borowski. Dla Kwietnia owocny okazał się wiedeński konkurs Belvedere; zaproponowano mu kontrakt w "Potajemnym małżeństwie" Cimarosy w tamtejszej Kammeroper, a także etat w Staatsoper. Ale usłyszał go też menedżer z nowojorskiego Columbia Artists Management i zaprosił na przesłuchanie do Met. Kwiecień postawił wszystko na jedną kartę i pojechał. Spędził tam niemało czasu na terminowaniu w ramach programu edukacyjnego dla młodych śpiewaków. Występował najpierw w Stanach, potem i w Europie. Ale wciąż uważa Met za swoją scenę macierzystą; ma tam kontrakty do 2017 r.

W Nowym Jorku początkowo mieszkał na Greenpoincie; tam udał się do niego krytyk "New York Timesa", który artykuł o Kwietniu zatytułował "Polski książę". Od sześciu lat śpiewak mieszka na Manhattanie, 10 minut na piechotę od teatru. W wolnych chwilach fotografuje, maluje też akwarele. Chce w przyszłości spróbować reżyserii operowej. Na pedagogikę na razie nie ma ochoty.

Trzyma się ról mozartowskich (Don Giovanni, Figaro), a także charakterystycznych, w których może pokazać swoje poczucie humoru (Malatesta w "Don Pasąuale" czy Belcore w "Napoju miłosnym" Donizet-tiego) i belcantowych. Jego koronną rolą stał się Oniegin z opery Czajkowskiego i Don Giovanni, z którymi objechał świat, a ostatnio wziął udział w produkcji Met, o której nieoficjalnie się mówi, że została wystawiona z myślą o nim.

Teraz pragnie, by taką rolą stał się Król Roger. Najbliższego lata, gdy wróci na bardzo przez siebie lubiany festiwal w Santa Fe w Nowym Meksyku, wystawią dla niego właśnie dzieło Szymanowskiego; będzie jego jedynym polskim wykonawcą. Za trzy lata, także z myślą o nim, pojawi się ono w Covent Garden pod kierunkiem szefa muzycznego opery Antonia Pappano. Kwiecień prowadzi też rozmowy o wykonaniu "Rogera" w San Francisco, Chicago i oczywiście w Met.

W styczniu w Monachium będzie markizem Posą w "Don Carlosie" w gwiazdorskiej obsadzie, u boku m.in. Jonasa Kaufmanna (później powtórzy tę partię w Londynie). Zaśpiewa też Don Giovanniego w Tokio i Los Angeles, a w czerwcu pojawi się w Krakowie jako Hrabia Almaviva w "Weselu Figara".

***

Piotr Beczała: nowy Pavarotti?

Rocznik 1966. Urodził się w Czechowicach-Dziedzicach w rodzinie bez tradycji muzycznych. Sam uczył się w technikum mechanicznym (specjalność: aparatura kontrolno-pomiarowa), ale bał się klasówki z matematyki, więc poszedł w tym czasie z kolegą zgłosić się do szkolnego chóru (na szczęście matematyk nie miał pretensji, bo kochał muzykę). Potem trafił do Chóru Moniuszko w MDK, a następnie do Zespołu Madrygalistów na dobrym amatorskim poziomie. Tam poznał swoją przyszłą żonę Katarzynę, wówczas gwiazdę zespołu; z czasem miała dla męża porzucić świetnie zapowiadającą się karierę wokalną.

Pod koniec studiów brał udział w kilku kursach mistrzowskich, m.in. w Szwajcarii i Francji, gdzie zainteresowała się nim wspaniała śpiewaczka i pedagog Sena Jurinac, a potem poznał Amerykanina Dale'a Fundlinga, który przez wiele lat był jego korepetytorem wokalnym.

Pierwszy kontrakt otrzymał w 1991 r. w Linzu, później związał się z operą w Zurychu, którą uważa za macierzystą do dziś. Stopniowo przychodziła sława. Pierwsze propozycje z La Scali i Met dostał już w 2001 r. (miał jednak podpisane inne kontrakty), następne za kilka lat. Ale były to role poboczne lub w mało znanych operach, więc uznał, że taki debiut nie ma sensu. Dopiero w 2007 r. na obu scenach zaśpiewał partię Księcia Mantui w "Rigoletcie", z którą też odczekał trochę, aż głos okrzepł. Ze swoim gatunkiem głosu (tenor liryczny) najlepiej się czuje we włoskim i francuskim repertuarze romantycznym: jako Faust, Werther czy Romeo, w "Cyganerii", "Rigoletcie" czy "Traviacie".

Wielkim zwrotem w karierze śpiewaka był 7 lutego 2009 r. W Met wystawiano "Łucję", a główne role mieli śpiewać Anna Netrebko i Rolando Villazon - para marzeń. Ten spektakl wybrano na pierwszą w historii transmisję HD na żywo. Villazon zachorował, a Beczała, który był na miejscu, zgodził się na nagłe zastępstwo - i zabłysnął. Na dodatek w spektaklu występował również Kwiecień, był to więc polski wieczór. W tydzień później odbył się kolejny polski benefis: "Rigoletto" z Beczałą jako Księciem i Kurzak jako Gildą. W tym samym sezonie śpiewał też w Met Andrzej Dobber i wróciła triumfalnie po latach Ewa Podleś. Dawno Polska nie miała tu tak silnej reprezentacji.

Beczała podkreśla, że dla jego współpracy z Met owa "Łucja" to nie był żaden przełom, bo miał już wówczas podpisane kontrakty do 2013 r. Ale stał się znany powszechnie (a spektakl ukazał się na DVD). Dziś bywa porównywany nawet do Pavarottiego, choć różni się od niego bardzo, także przywiązywaniem wagi do aktorstwa, które uważa za integralną część swej pracy.

W styczniu i lutym czeka go rola kawalera Des Grieux w "Manon" Masseneta w paryskiej Opera-Bastille, a w czerwcu - Edgara w "Łucji" w Zurychu i Wiedniu.

***

Andrzej Dobber: człowiek spełniony

Właśnie skończył 50 lat. To najlepszy wiek dla barytona: już może śpiewać wszystko, o czym marzył. Mimo że talent ujawnił wcześnie, prawdziwie wielką karierę rozwinął dopiero w ostatnich kilku latach.

Urodzony w Więcborku, studiował w Krakowie i już wówczas zdobywał nagrody na konkursach, m.in. II nagrodę w Karlovych Varach. Za młodu na długo związał się ze sceną niemiecką: najpierw pojechał na studia uzupełniające w konserwatorium w Norymberdze, potem zakotwiczył się w tamtejszej operze. Przyszły kolejne sukcesy: na wiedeńskim Belvedere (1989 r.) nagroda dziennikarzy i publiczności; na prestiżowym konkursie ARD w Monachium (1990 r.) - 1 nagroda, której efektem był kontrakt we Frankfurcie nad Menem. Śpiewał też w Kolonii i berlińskiej Komische Oper.

Kariera Dobbera nabrała rozpędu z nowym wiekiem. Z La Scalą odbył w 2000 r. tournee do Japonii, zanim zadebiutował na jej deskach rok później. W paryskiej Opera-Bastille pojawił się w 2006 r. w "Rigoletcie" w roli tytułowej, a w dwa lata później jako Miller w "Luisie Miller" Verdiego. Na ten okres (2007 r.) przypadł również jego debiut w Met: jako Amonasro wystąpił w spektaklu "Aidy" inaugurującym sezon; pojawił się tam także w innych rolach verdiowskich: Giorgio Germonta w "Traviacie" (w 2010 r. w premierze nowej inscenizacji) i Stankara w "Stiffeliu". Śpiewał też w ostatnich latach m.in. w Covent Garden, wiedeńskiej Staatsoper, operach w Amsterdamie, Glasgow, Hamburgu, Monachium, Petersburgu, Tel Awiwie, Tuluzie, Tokio i Vancouver.

Jest w tej chwili jedynym Polakiem, który ma w repertuarze prawie wszystkie ważne barytonowe partie w operach Verdiego. Dobber śpiewa też Pucciniego: przełom 2011 i 2012 r. spędza z rolą Scarpii w "Tosce" w Dreźnie, a na wiosnę wykona ją w Berlinie i Amsterdamie.

W inscenizacji Mariusza Trelińskiego wcielił się w postać Króla Rogera we Wrocławiu; to jedna z jego pamiętnych, znaczących ról. Jego duet jako Germonta z Violettą-Aleksandrą Kurzak, w "Traviacie" stał się sensacją warszawskiej premiery. Powtórzy się w czerwcu, tylko w dwóch spektaklach, więc warto zapolować.

Sukces światowy nie robi na nim wrażenia. Przyszedł w momencie, gdy śpiewak miał już dystans do wszystkiego, co ulotne. Dlatego specjalnie nie boleje nad tym, że nie ma jeszcze solowej płyty. Twierdzi, że jest domatorem, lubi książki i nie lubi podróżować. Ale mimo to podróżuje i dzieli się ze światem swoją sztuką. I całe szczęście.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji