Artykuły

Szczur, czyli rzecz o przystosowaniu

"Szczur" w reż. Agaty Biziuk w Teatrze Lalek Pleciuga w Szczecinie. Pisze Anna Łukaszuk w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

"Szczur" jest sprawnie zagraną i dobrze wyreżyserowaną sztuką o współczesnym społeczeństwie, braku wartości, manipulacji, stereotypach. Jednak w walce ze schematycznością momentami zahacza o banał

Autorem tekstu, na podstawie którego powstał spektakl, jest Szekeniuk. Pełna nazwa monodramu wykonywanego przez Rafała Hajdukiewicza to "Szczur, czyli wyścig po koju". Ów koj to nic innego,jak prycza w więziennej celi. Celi, która symbolizuje pewnego rodzaju matnię. To tu spotykają się obaj bohaterowie dramatu - Kandydat 1 i Kandydat 2. Obaj odsiadują wyroki. Pierwszy jest robotnikiem budowlanym. Jak sam twierdzi, nie interesuje się niczym. Zwłaszcza polityką. Żyje prosto, nie zastanawia się nad życiem ani zasadami, które nim rządzą. Ot, tak sobie trwa z dnia na dzień. Po fajrancie idzie na balety, gdzie wyrywa laski. Ma swoją mądrość. Choć pozornie niezbyt głęboką. Kandydat 2 jest politykiem. Na studiach niespełniony poeta, niespodziewanie zorientował się, że na polityce można zarobić i dobrze się ustawić. Nie ukrywa w swojej opowieści, że cel uświęca środki, że zasady nie istnieją. Z dumą opowiada o sposobach manipulowania opinią publiczną, o ciemnych stronach polityki.

I tak mamy dwie opowieści. Jednak do historii dochodzą dodatkowi bohaterowie - uwarunkowania społeczne i rodzinne. Uosabiają je nakładane na palec lalki - w przypadku polityka za ów fatalizm odpowiada babcia, z którą mieszka, u robotnika jest to ojciec - zawsze oczekujący zbyt wiele.

W wiezieniu dokonuje się rzekoma przemiana obu bohaterów. Polityk postanawia zostać robotnikiem i obiecuje babci, że zrobi jej remont. Robotnik odkrywa, że jego powołaniem jest polityka. Wszystko to odbywa się w poetyce nieco przypominającej w swoim uniesieniu Wielką Improwizację. Ale tylko częściowo, bo bohaterowie nadal pozostają szczurami - stworzeniami, które są w stanie przystosować się do każdych warunków i czerpać z nich jak najwięcej dla siebie. W finałowej scenie Kandydat nr 2 wiesza Kandydata nr 1 w celi. Staje się mordercą, ale zyskuje przepustkę do świata polityki.

Sztuka jest bardzo dobrze zagrana, Hajdukiewicz po mistrzowsku wchodzi w role obu bohaterów. Na uznanie zasługuje też oprawa multimedialna, tak charakterystyczna dla sztuk pokazywanych przez Pleciugę zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. Na monitorze pojawiają się obrazy odnoszące się do przeżyć bohaterów. Jednak w swojej wymowie sztuka zahacza o banał. Nowatorsko ubrana w formę, ale jednak jej diagnoza społeczna nie wnosi nic odkrywczego do tego, co już wiemy. Sztuka nie nazywa na nowo zjawisk, nie pokazuje rozwiązań, nie jest nawet, wbrew zapowiedziom, rzeczą o apokalipsie człowieczeństwa. I może dlatego nie skłania do refleksji. Wracając z teatru, człowiek myśli już zupełnie o czymś innym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji