Artykuły

Przyszła lady Makbet

- Gram Kingę już dwa lata, zżyłam się z postacią, wiem, jak reaguje - o graniu w serialu "Samo życie" i o "Balladynie" mówi Magdalena Smalara w rozmowie z Ewą Sośnicką-Wciechowską.

- Znana jest Pani już nie tylko serialu, ale także z tytułowej roli w "Balladynie" w Teatrze Polskim.

- Przyznaję, że mnie samą ta propopzycja zaskoczyła. Bo już w szkole było rzeczą normalną, że grałam stare matki, ciotki, leśne duszki itp. Do tego stopnia, że gdy na zajęciach pani profesor Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej pojawiła się możliwość pracy z szekspirowskimi monologami, szybko wybrałam Julię. Wierzyłam, że to jedyna okazja, ażeby zmierzyć się z takim repertuarem.

- A jakie były pierwsze recenzje po premierze?

- Moi rodzice - rzecz jasna - byli zachwyceni. A profesor Łapicki powiedział, że "teraz mogę się zabierać za lady Makbet". To był wielki komplement. Dużo miłych słów usłyszałam też od Wieńczysława Glińskiego.

- Wróćmy do Kingi. Czy w życiu prywatnym też Pani musztruje swoich narzeczonych?

- Obszar, w którym mogę sobie na cokolwiek pozwolić, to tylko interpretacja tekstu. Ale gram Kingę już dwa lata, zżyłam się z postacią, wiem, jak reaguje, więc czasami zupełnie naturalnie zmienia mi się szyk zdania. Mam dużo szczęścia, że moja postać jest tak konsekwentnie prowadzona przez scenarzystów. Cieszę się, że nie muszę np. płakać, cierpieć i rozpaczać w każdym z odcinków. To bardzo pozytywne. A ile jest niej ze mnie? Chyba tylko rodzaj temperamentu. Reszta to już tylko rola.

- Czy zdarza się, że uczy się Pani tekstu z dnia na dzień?

- Tak, ale wtedy pomagają mi moje współlokatorki, bo są wspaniałe. Jedna z nich jest dentystką, a druga farmaceutką. Mam na miejscu opiekę stomatologiczną i leki z dostawą do domu. Nie wiadomo, kiedy mogą się przydać (śmiech).

Po maturze miała przerwę, bo do warszawskiej Akademii Teatralnej dostała się dopiero po dwóch falstartach w Krakowie i Wrocławiu. W tym czasie pracowała m.in. w sklepie spożywczym, stolarni (!), dwóch księgarniach i dużej hurtowni farmaceutycznej. Może dlatego jej Kinga z "Samego życie" jest tak prawdziwa, a jej powiedzonka typu "teges" i "ja pikolę" powielane przez fanów.

CIEKAWOSTKI

Bardzo lubi malować na szkle i lepić figurki z masy solnej. Zajęła się tym rękodziełem, gdy brakowało jej pieniędzy na prezenty. Teraz przed świętami zbiera zamówienia na anioły lub baranki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji