Kryzys? Nie w kulturze! To był dobry rok
Na najróżniejszych festiwalach w tym roku dolnośląskie teatry nadal nadawały ton, a najwięcej nagród zgarniał wrocławski Teatr Polski - podsumowanie teatralnego roku 2011 w Polsce Gazecie Wrocławskiej.
W swoim ostatnim numerze "Polityka" wybrała dziesięć wydarzeń teatralnych 2011 roku i na tej liście znalazły się aż trzy wrocławskie przedstawienia: "Poczekalnia" Krystiana Lupy, "Tęczowa trybuna" spółki Demirski - Strzępka i "Utwór o matce i ojczyźnie" Jana Klaty, w tym dwa na dwóch pierwszych miejscach.
Choć rok 2011 naszym zdaniem nie wysypał zbyt wieloma ciekawymi premierami, to jednak trudno nie zauważyć "Pożegnania jesieni" w reżyserii Piotra Siekluckiego, choć największemu autorytetowi od twórczości Witkacego, prof. Januszowi Deglerowi, ta premiera na scenie Wrocławskiego Teatru Współczesnego nie podobała się bardzo. W nurcie drążącym i szukającym nowego języka najciekawszy był na tej samej scenie "Klaus der Grosse" w reżyserii Maćka Prusaka.
Z legnickich premier Teatru Modrzejewskiej wyróżniła się głośna premiera "Orkiestry" w reżyserii Jacka Głomba utrzymana w poetyce najsłynniejszych legnickich przedstawień, oczywiście z "Balladą o Zakaczawiu" na czele. Nie miała ona jednak tej samej mocy. Wyżej stawiamy "III Furie" w reżyserii Marcina Libera, które jednak nie na wszystkie festiwale były zapraszane, gdyż nie należą do upadającej, ale jednak jeszcze mieszającej w ocenach spółdzielni. To świetne i mocno mówiące o naszych fobiach i uwikłaniach przedstawienie.
"Tęczowa trybuna" i "Poczekalnia" zyskały wysokie notowania w popularnym warszawskim tygodniku. Oczywiście, nie odbieramy tym spektaklom najróżniejszych mocy, które uwodzą niektórych krytyków. Na szczęście, to łatwo sprawdzić, nie wszystkich.
Największym teatralnym wydarzeniem roku 2011 był "Utwór o matce i ojczyźnie" [na zdjęciu] Bożeny Keff w reżyserii Jana Klaty w Teatrze Polskim. Przyznać się teraz możemy, że do premiery tego prowokacyjnego poematu byliśmy przekonani, że Klacie nie uda się tak szybko przeskoczyć sukcesu "Sprawy Dantona", też postawionej w tej samej firmie.
"Utwór" to historia chorej relacji między matką i córką. Otwiera ona jednak różne tajemnicze zakamarki i brnie w nie często głęboko i boleśnie. Klata sprytnie nadaje tym bólom nieco groteskowy kształt teatralny. Oczywiście, to nie znaczy, że są one mniej bolesne. Na początku trochę łatwiej je przełykamy. Teatralnie jest to majstersztyk, bez efekciarstwa i umizgów. Wspaniale zagrany przez pięć pań i jednego Ziemiańskiego Wojciecha.