Potrafię wykazać hart ducha
- Zwykle tak jest, że jak ktoś widzi taką kruchą kobietę, myśli, że duch w niej drzemie też nie za wielki - mówi Dominika Ostałowska w rozmowie z Teresą Gałczyńską.
- Nie jest Pani osobą wylewną w wywiadach, ale od lat podziwiam Pani solidność zawodową. Uważa Pani, że popularność zobowiązuje?
- Nie ma na to reguły. Wszystko zależy do człowieka, nie można nikogo do niczego zmuszać. Jeżeli ktoś ma taki temperament, że chce o sobie opowiadać więcej, niż inni, ma prawo to robić. Jeżeli ktoś chce chronić swoją prywatność, należy mu na to pozwolić. Opowiadam się za wolnością. Dlatego, jeśli czasami bywam postrzegana jako nie najłatwiejsza rozmówczyni, niewiele mogę na to poradzić. Jestem taka nie dlatego, że taka chcę być, tylko dlatego, że nie umiem być inna i pewnych granic nie potrafię przekroczyć.
- Jest Pani delikatną, kruchą istotą. Skąd u Pani taka siła woli?
- Zwykle tak jest, że jak ktoś widzi taką kruchą kobietę, myśli, że duch w niej drzemie też nie za wielki. A potem okazuje się, że taka osoba też potrafi wykazać hart ducha. Ja go wykazać potrafię, ale coraz częściej zadaję sobie pytanie - czy warto.
Na co dzień występuje na deskach Teatru Powszechnego w Warszawie. Wkrótce będzie ją można zobaczyć także w Teatrze Narodowym w sztuce młodego dramaturga Roberta Bolesto "Zabić Bonda", gdzie zagra ekscentryczną Moss.
CIEKAWOSTKI
Zapytana, jak radzi sobie z mężem i synem powiedziała: - Myślę, że nienajgorzej. Wychowałam się w zdecydowanie kobiecym świecie, więc wydawało misie, że może to być dla mnie jakiś problem, ale okazało się, że dwóch mężczyzn w domu to przyjemne i zabawne zjawisko.
- A walczy Pani o swoje?
- Najpierw trzeba mnie sprowokować. Jeżeli ktoś za bardzo chce mi wejść na głowę i zdeptać moje zdanie, potrzeby czy wiarę w siebie, potrafię się obronić. Sporo mnie to jednak kosztuje. Na szczęście z upływem lat coraz mniej.