Artykuły

Pączek w pół nadziany

- Uciekam od modelu koncertu dla koncertu, którego scenariusz wygląda zawsze tak samo: piosenka, przerywnik, piosenka, przerywnik... Mam zamysł, aby przeprowadzić widza przez jakąś opowieść i moja w tym głowa, by raz był on uśmiechnięty, kiedy indziej zadumany - mówi SEBASTIAN GONCIARZ, reżyser gal sylwestrowych w Operze Nova w Bydgoszczy.

Jest coś takiego jak recepta na udane show, powiedzmy: sto metrów schodów, 20 par gołych, zgrabnych nóg i duuużo piór?

- (śmiech) To tak, jakby pani zapytała o przepis na przebój, tymczasem nic mi o tym nie wiadomo. Ale jeśli chodzi o show, to takie stereotypowe wyobrażenie z piórami gdzieś tam funkcjonuje, ja jednak staram się być od niego możliwie najdalej! I to nie tylko ze względów artystycznych, którymi się kieruję... Już po raz trzeci przygotowuję w Operze Nova galę sylwestrową i powiem krótko - muzyczne wysublimowanie waszej publiczności wysoko wiesza poprzeczkę. Bydgoszczanie po prostu znają się na operze i na balecie. Mam ogromny sentyment do tego miejsca i głośno protestuję, gdy słyszę, że Bydgoszcz jest artystyczną prowincją. Nie macie powodów do żadnych, podkreślam, żadnych kompleksów w tej mierze! A to zobowiązuje mnie do tego, żeby rozrywka, którą proponuję, była na poziomie.

Ubiegłoroczni uczestnicy gali sylwestrowej podkreślają, że miał Pan pomysł na każdą piosenkę, a jednocześnie tworzyły one spójną całość w klimacie kabaretu. Czyli nie ma mowy o prostych składankach, z jakimi tak często mamy do czynienia na estradzie?

- W żadnym razie! Uciekam od modelu koncertu dla koncertu, którego scenariusz wygląda zawsze tak samo: piosenka, przerywnik, piosenka, przerywnik... Mam zamysł, aby przeprowadzić widza przez jakąś opowieść i moja w tym głowa, by raz był on uśmiechnięty, kiedy indziej zadumany. Przy tym zależy mi na tym, aby to zamyślenie i ten uśmiech były świadome, bo tu o śmiech chodzi, a nie o rechot! A podróż, w którą chcę zabrać publiczność, dla jednych - poprzez przypomnienie piosenek z lat ich młodości czy nawet z międzywojnia - będzie nostalgiczna, dla innych stanie się odkryciem nieznanych utworów. Przyznaję, że w konstruowaniu takiej opowieści inspirują mnie artyści, z którymi pracuję. To fantastyczne, że ludzie, którzy na co dzień tworzą poważną operę czy balet, w lot chwytają moje intencje i z radością je realizują, wkładając weń swoją inwencję i talent. Dzięki temu widz może nawet zapomnieć o bożym świecie, o wszystkich kłopotach dnia codziennego i bawić się, wymachując w górze "marynarą". Wszak to sylwester!

I żadnej taryfy ulgowej, skoro to sylwester z szampanem szumiącym w głowach czasem od samego rana?

- Wiem, że mamy takie przykłady z minionej epoki, ale u mnie to niemożliwe z prostego powodu - zbyt kocham widza! Dla mnie największą satysfakcją jest to, że publiczność (zawierzając nam, realizatorom) razem z nami wsiada do pociągu pt. "Gala sylwestrowa" i odbywa muzyczną wędrówkę przez lata 20., lata 30., nawet 50. i te całkiem współczesne, nie stroniąc i od arii operowych, o których dyrektor Figas mówi, że wielu rozpoznaje je tylko dzięki wykorzystaniu w reklamach. Ale wie pani, ja nie mam nic przeciwko temu... Do niektórych ludzi bowiem tylko w ten sposób trafia piękno muzyki, reklama daje jej więc nowe życie, pokazując jednocześnie, że ta muzyka wcale się nie zestarzała.

A propos dyrektora, jak tym razem obsadził Pan Macieja Figasa, który rok temu brawurowo odegrał szeryfa?

- Za dużo nie zdradzę, powiem tylko, że dyrektor... będzie obiektem zainteresowania artystów ze sceny.

Może inaczej Pana nadkruszę - sylwestrowe spektakle zwykle wybiegają trochę w przyszłość, a tej u nas nie ma bez EURO! Czy wyskoczy Boniek w uliczkę, którą znam w Barcelonie?

- Wyskoczy, wyskoczy, bo od piłki nie uciekniemy. Ale piosenka będzie inna, moja ulubiona - "Trzej przyjaciele z boiska", która rozpocznie w spektaklu pewną historię... I koniec, nic więcej nie powiem!

Współreżyserował Pan takie musicalowe hity, jak, m.in., "Crazy for you" Gershwina, "Koty", "Grease", "Upiór w operze" Webera, "Miss Sajgon" i "Les Miserables" Schoenberga, a ostatni musical to "Aladyn" we współpracy z firmą Disney. Nie mogę więc takiego specjalisty nie zapytać o eksperymentalną "Politę" - musical spółki Józefowicz, Stokłosa.

- Z dyrektorem Wojciechem Kępczyńskim już od 1999 r. współpracuję w teatrze Roma, gdzie razem robimy wszystkie musicale, inspirując się nawzajem. Ale, gdy 20 lat temu przeszedłem chyba pierwszy w Polsce casting do musicalu i dostałem się do "Metra" Józefowicza, to on pokazał mi inne myślenie o współczesnym teatrze! Dlatego tak mu kibicuję...

Tańczył Pan w "Metrze", to kim Pan właściwie jest - tancerzem, aktorem, choreografem czy reżyserem?

- Skończyłem szkołę baletową w Gdańsku, a później warszawską Akademię Muzyczną. Teraz jednak najbliższy mi jest świat musicali i nie ukrywam, że chcę namówić dyrektora Figasa na jakąś premierę! A "Politę", oczywiście, widziałem i uważam, że tak jak w latach 90. Józefowicz wniósł do teatru nową jakość, tak teraz jego eksperyment z 3D jest krokiem naprzód w wykorzystaniu techniki na potrzeby sztuki, ważne jednak - sam czuwam nad tym w swoich realizacjach - by zachować proporcje. Opera Nova ma duże możliwości techniczne, ale czasem warto pączka nie nadziewać do pełna, by nie przesłodzić. Jednak, gdy tworzy się coś nowatorskiego, nie wie się o tym, dopóki się tego nie zrobi. Józefowicz jest na tyle świadomym i kreatywnym twórcą, że będzie szukał balansu między techniką a artystycznym wyrazem "Polity". Ja trzymam kciuki, by te poszukiwania przyniosły satysfakcję jemu, ale przede wszystkim widzom.

Panu chyba tej satysfakcji nie brakuje na wieść o gigantycznych kolejkach stojących przez Operą Nova po bilety na koncerty sylwestrowe, których tym razem będzie aż siedem.

- Siedem, a nie siedemset? (śmiech). Ja jestem przyzwyczajony do takich liczb, bo tyle odsłon miał "Upiór w operze"! A poważnie, to zainteresowanie, rzeczywiście, jest niesamowite... Tylko czy pani wie, jaki to stres, gdy dowiaduję się, że wyprzedano bilety na spektakl, który jest jeszcze w powijakach? Na szczęście to i mnie, i cały zespół ogromnie mobilizuje. Zresztą u mnie nie ma, że "nie dam rady", jestem urodzonym optymistą i żartuję, że uśmiech to benzyna, która mnie napędza...

***

Gala sylwestrowa w Operze Nova:

29.12. o godz. 19.00,

30 i 31.12. o godz. 16.30 i 20.00

Gala noworoczna:

1.01. o godz. 17.00 i 2.01. o godz. 19.00.

Reżyseria Sebastian Gonciarz, kierownictwo muzyczne Maciej Figas, choreografia Iwona Runowska, scenografia Mariusz Napierała, przygotowanie chóru Henryk Wierzchoń; występuje zespół Opery Nova.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji