Artykuły

Miało to być znaczące

- To po pierwsze bardzo osobiste zwierzenie. Tym cenniejsze, że mamy coraz mniej okazji rozmów ze świadkami tamtych czasów. Po drugie Alina opowiada o swoich problemach - nastolatki żyjącej w tamtych czasach, a dzisiejsza młodzież ma podobne - o monodramie "Ala z elenemtarza" mówi ZUZANNA FIJEWSKA-MALESZA.

O dziewczęcej lekkości, niezbędnej obecności chomika i znakach miasta mówi Zuzanna Fijewska-Maslesza, aktorka teatru Młyn, która z Agnieszką Glińską przygotowała monodram "Ala z elementarza". Premiera w sobotę.

Mówią panie, że chcą tym spektaklem trafić do młodych ludzi. Dla większości wojna to jednak bardzo odległa historia...

Zuzanna Fijewska-Malesza: Tak, ale uważamy, że ona nadal bardzo mocno nas konstytuuje. Trzeba więc ją przypominać.

Tekst Aliny Margolis-Edelman wydaje się do tego celu idealny.

- To po pierwsze bardzo osobiste zwierzenie. Tym cenniejsze, że mamy coraz mniej okazji rozmów ze świadkami tamtych czasów. Po drugie Alina opowiada o swoich problemach - nastolatki żyjącej w tamtych czasach, a dzisiejsza młodzież ma podobne. A po trzecie jej słowa trafiają do czytelnika niezwykłą dziewczęcą lekkością.

W tekście przeplatają się dwa spojrzenia na świat: jeszcze dziecięce (w momencie wybu­chu wojny Alina miała 17 lat) i już dorosłe. Jak pani udaje się między nimi balansować?

- Wydaje mi się, że wciąż mam w sobie dużo z dziecka. Gdy miałam kilka lat, mówiłam, że umiem roz­mawiać tylko ze zwierzętami i małymi ludźmi. Tak po części jest i teraz. Dlatego prowadzę zajęcia z maluchami - rozumiem je. Alina pisząc, korzystała właśnie z tej swojej dziecięcej pamięci.

Jakie sceny najbardziej panią we wspomnieniach Aliny poruszyły?

- Zaginięcie chomika w momencie, który mógł zaważyć na życiu Aliny. Mówiąc o niepokoju w kontek­ście zwierzątka, opisuje ona uczucie strachu na głębszym poziomie. Druga rzecz to powtarza­na w getcie legenda o rozstrzelaniu ludzi, którzy nie chcieli wejść do wagonu i dzięki temu umarli na stojąco - godnie.

Jak to się stało, że sięgnęła pani właśnie po ten tekst?

- Zainteresowała mnie nim Agnieszka Glińska. Zobaczyła dwa lata temu mój monodram "Głuchoniemoc" i wtedy postanowiłyśmy razem coś zrobić. "Chciałabym, żeby to było znaczące" - powiedziała. Książkę przeczytałam w trzy godziny. I stwierdziłam, że zrobię wszystko, żeby ten tekst wystawić.

W nieprzypadkowym miejscu...

- Zależało nam na tym, żeby ta historia zabrzmiała na terenie getta. Dlatego premiera odbędzie się w ŻIH. Kiedy pierwszy raz weszłam do tego budynku, długo nie mogłam wymówić słowa. Tam w niezwykły sposób odczuwa się atmosferę tamtego czasu.

W mieście także zauważa pani teraz wyraźniej ślady przeszłości?

- Niedawno stałam na przystanku na Świętokrzyskiej - tłum, zgiełk, gwar. Nagle zobaczyłam, że stoję na linii wyznaczającej granice getta. I pomyślałam, że miasto daje nam czasami znaki.

Ala z elementarza - Żydowski Instytut Historyczny, ul. Tłomackie 3/5 17, 18.12, godz. 19.30 bilety 30 - 40 zł

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji