Dwa teatry
Sobotnia premiera galowa Antygony w Nowym Jorku Janusza Głowackiego w reżyserii Roberta Glińskiego pomyślana została jako seria atrakcji. Do pełni szczęścia brakowało tylko autentycznej prowokacji. Można by za nią uznać trykotową koszulkę Głowackiego, gdyby nie fakt, że to stały element jego ubioru.
— Bywanie na naszych premierach jest bardzo popularne — mówi Jerzy Kur, szef Fundacji Teatru Nowego. — Nie chciałbym tego nazywać snobizmem. Ludzie są zabiegani. Jeśli już się wybierają do teatru, to chcieliby w nim spędzić cały wieczór — dodaje i wzywa policjantów, którzy — zgodnie z umową — mieli wylegitymować przed teatrem bezdomnych.
Whisky w musztardówce
Po kilkunastu minutach pojawia się radiowóz na sygnale. Na chodniku przy drzwiach leży ktoś w śpiworze. Na klarnecie gra dziewczyna okutana w wełnianą chustkę. Obok na ławce facet popija z butelki zawiniętej w papierową torebkę. Policjant czyni swoją powinność i odjeżdża.
Panie w futrach i panowie w eleganckich marynarkach wchodzą do teatru. Prawie potykają się o głowę kloszarda w śpiworze. Na twarzach pojawia się niesmak albo rozbawienie, że świetnie zaaranżowano sytuację przed spektaklem, który opowiada o bezdomnych.
W środku gra orkiestra z pomalowanym Murzynem, nastolatek czyści buty gościom, Daniela Popławska śpiewa przebój wieczoru: „To jest Ameryka”. Goście popijają whisky ze słoików musztardówek, a specjalne premierowe wino trzeba pociągać „z gwinta”. Butelki i słoiki zawinięte są w papierowe torebki. Nad głowami powiewa amerykański sztandar, reklamy coca-coli i wielka Marylin Monroe.
Na bankiecie łosoś, bagietki z różnym mięsiwem, słodkości i oczywiście whisky. Rozmowy powoli przenoszą się na strych teatru, adaptowany na teatralną knajpkę.
Śmiech na sali
Po spektaklu, którego właściwa premiera odbyła się miesiąc wcześniej, pokazano film Glińskiego W Nowym Jorku jak w teatrze, zapowiadany też pod tytułem Głowa szuka Antygony. Film jest zapisem wędrówek z kamerą po Tompkins Square Park, spotkania z docentem Pchełką (prototypem jednego z bohaterów sztuki), rozmów z Głowackim. Jedną z jego bohaterek jest pani Kasia, która wygrała wyjazd podczas losowania na poprzedniej premierze w Nowym. — Miałam tremę przed spotkaniem z Głowackim, przeczytałam wszystko, co napisał, obejrzałam próbę generalną i premierę w Poznaniu. On okazał się bardzo ciepłym i otwartym człowiekiem — powiedziała pani Kasia. — Po zobaczeniu tej sztuki zaczęłam zwracać większą uwagę na bezdomnych w Polsce.
Bełkotanie pijanego Pchełki, który opowiada w filmie o tym, jak sprzedaje puszki i butelki, jak trenował gimnastykę, wzbudza na widowni taką samą wesołość, jak dowcipne teksty teatralnej postaci. Choć to już nie był teatr.
W sobotniej „Gazecie” rozmowa z Januszem Głowackim o jego Antygonie i o teatrze.