Noc z Ameryką
W niedzielę wieczorem, tuż przed grand premierą Antygony w Nowym Jorku Janusza Głowackiego, przed witrynami Teatru Nowego pojawiła się ławka, a na niej leżący bezdomny. Tuż obok niego dwaj jeszcze muzykanci z puszką na datki od przechodniów. Ktoś zatrzymał się rzucił grosz. Ale żebrać tak agresywnie i to w tak eksponowanym punkcie miasta? No i tuż przed rozpoczęciem przedstawienia zajechała przed teatr na sygnale policyjna karetka. A przecież to był tylko teatralny happening. Jeden z punktów programowych szaleństw teatralnych tej nocy w Poznaniu.
Teatr Nowy stopniuje premiery. Jedna jest dla prasy, druga dla władz, trzecia dla biznesmenów. A ta wczorajsza to była grand premiera z udziałem autora sztuki Janusza Głowackiego, reżysera Roberta Glińskiego i przede wszystkim była to premiera nakręconego przez niego w Nowym Jorku i w Poznaniu filmu o bezdomnych. Tam w Ameryce i w poznańskim przedstawieniu. Foyer teatru przed pierwszym dzwonkiem upodobniło się jako żywo do Ameryki. Jazzband z umalowanym na Murzyna Wojciechem Warszawskim zagrał coś z amerykańska pod gwiaździstym sztandarem i reklamami coca coli, Daniela Popławska w polskim stroju ludowym zaśpiewała przejmująco „To jest Ameryka, to słynne USA” a usytuowany przed wejściem na widownię pucybut czyścił panom buty. Wiecznie czymś zaaferowany spiritus movens całego tego przedsięwzięcia- Jerzy Kur zacierał ręce z radości, że jest tak świetnie.
Potem był spektakl, a w przerwie ulubiony drink homelessów. A po opadnięciu kurtyny projekcja filmu Roberta Glińskiego oraz krótka rozmowa Eugeniusza Korina z autorem. A na zakończenie mały bankiet amerykański z występami artystów, degustacją amerykańskiej whisky i amerykańskich również hot-dogów i hamburgerów. Film był świetny. A przedstawienie? Zapytałem o to Janusza Głowackiego. Już zaczął mówić, kiedy wyznałem mu, że jestem z prasy. Ach tak. To powiem panu bardzo krótko. Ja napisałem Antygonę w Nowym Jorku jako komedię. Zabawną komedię, w której jest miejsce i na śmiech i na dramat i popatrzył w tym momencie na mnie wymownie. No cóż przedstawienie ma swoje zalety. Ale tej komedii w nim jakby jednak trochę za mało. Za to w kulu[a]rach tego wieczoru było jak nigdy chyba balowo i wesoło.