Artykuły

Kontakt Belgów

15. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Kontakt w Toruniu podsumowuje Grzegorz Giedrys w Gazecie Wyborczej - Toruń.

Zakończony w piątek [27 maja] festiwal Kontakt obfitował w cenne i różnorodne wydarzenia teatralne. Tamten tydzień miłośnicy sceny zapamiętają z pewnością na długo.

Kontakt w tym roku był zjawiskiem eklektycznym w swojej formule: proponował spektakle istniejące na przecięciu wielu stylistyk i epok, przyjmujące tradycyjne i awangardowe postawy wobec teatru. Odważne wypowiedzi teatralne sąsiadowały z tymi, które w klasyczny sposób podkreślały prawdy znane i oczywiste. Publiczność miała okazję poznać proste fabuły, jak również dzieła pozbawione intrygi, która mogłaby scalić dzieło w jeden dający się łatwo streścić temat.

Festiwal w tym roku zorientował się na twórców młodych. Trudno zawyrokować, czy ten kierunek rozwoju Kontaktu jest odpowiedni. Tę niepewność potęguje to, że spektakle reżyserów urodzonych w latach 70. - z wyjątkiem zwycięskiego "White Star" - nie zwróciły większej uwagi jurorów. Również widownia na ogół z rezerwą odnosiła się do ich propozycji teatralnych.

Młodzi w natarciu?

Teatralna młodzież dała znać o sobie już pierwszego dnia Kontaktu. Publiczność zobaczyła "Woyzcka" wg Georga Büchnera w wykonaniu Teatru Polskiego z Wrocławia. Toruńska widownia zna tę sztukę ze świetnej realizacji Iwony Kempy, która wpisała dramat Niemca w realia małego miasteczka toczonego przez tani alkohol, przemoc i seks. Tu jednak młoda reżyserka Grażyna Kania zrezygnowała z prowincjonalnego tła: aktorzy grają na rzęsiście oświetlonej i sterylnie czystej scenie. To posunięcie sprawia, że postaci uniwersalizują się, reprezentując określone typy ludzkie. Dzięki nieosadzeniu w konkretnej lokalności spektakl wyraźnie traci i pozostaje zrozumiały jedynie dla tych, którzy znają wcześniejsze inscenizacje bądź adaptacje "Woyzcka". Sytuacja głównego bohatera sztuki zależy przede wszystkim od wpływu, jaki wywiera na niego prowincjonalne środowisko - z wszystkimi jego grzechami, moralnymi aberracjami i tajemnicami. Kania, celowo pomijając te układy, zubożyła sztukę. Usiłowały ją ratować znakomite kreacje aktorskie Kingi Preis i Tadeusza Szymkówa.

Mieszane uczucia wzbudziła też "...córka Fizdejki" w reżyserii Jana Klaty Teatru Dramatycznego im. Szaniawskiego z Wałbrzycha. 32-letni reżyser wpisał akcję dramatu Witkacego o ataku neo-Krzyżaków na Litwę w realia jednoczącej się Europy. W efekcie powstało widowisko publicystyczne, niemal interwencyjne, które otwarcie mówi o narodowych lękach Polaków. Ten sprawnie zrealizowany spektakl zafundował widzom prawdziwą wycieczkę po fobiach współczesności. Oswojonymi za pomocą konsumpcyjnych podstępów potworami Niemców są w inscenizacji Klaty przebrane w pasiaki ofiary Holocaustu. Polacy mają też swoje monstra: to tłum wygłodzonych, zaniedbanych mężczyzn trzęsących groźnie siatkami z hipermarketów. Klata ułożył swoją intrygującą i przekonującą wizję ze stereotypów narodowych. Spektakl zajmuje wyraźne stanowisko w sprawie rozszerzania się Unii Europejskiej: jednocząc się, należy rozmawiać przede wszystkim o sprawach niewygodnych.

Najjaśniejsza gwiazda festiwalu

"White Star" [na zdjęciu] Teatru Victoria z belgijskiego Gent w Kontakcie wygrało w pełni zasłużenie. Do jurorów przemówiła wielogłosowość spektaklu w reżyserii Lies Pauwels. Przedstawienie składa się bowiem z wielu tekstów kultury: medialnego i korporacyjnego bełkotu, lewackiej i ultraprawicowej ulotki, fragmentów piosenek rockowych i dzieł sztuki. Te zasłyszane strzępy skrajnie od siebie odmiennych narracji tworzą też postaci grające w "White Star". Języki, którymi się posługują, to jedynie pusty idiom: ta kaleka i schematyczna mowa niczego nie oznajmia.

"White Star" jest śmiałym atakiem na wieloetniczną Europę - na jej historię i dziedzictwo, obyczajowość, kanony piękna, samozadowolenie i radosną konsumpcję. Przedstawienie Belgów można również czytać jako ironiczny pamflet na pokolenie '68 wraz z jego ideami: wolnej miłości, równości i zaangażowania społecznego. Wykrzywiona wersja tej postawy przebija przez słowa finałowej piosenki Christiny Aguilery, którą wykonuje aktor o karykaturalnie kobiecej gestykulacji. "You are beautiful, no matter what they say. Words can't bring you down" ("Jesteś piękny bez wględu na to, co mówią tamci. Słowa nie mogą ciebie poniżyć"). W świecie powołanym do istnienia przez Pauwels słowa nie mogą już nikogo zranić: nie mają po prostu żadnego znaczenia.

Spektakl zachwyca swoją urodą plastyczną: Jest zbudowany ze zmontowanych ze sobą jak film obrazów: mężczyzna uprawia gimnastykę artystyczną na krzyżu z sześcianów, kobieta wylewa na siebie wiadra krwi, mężczyzna zachowujący się jak kaleka uprawia łyżwiarstwo artystyczne na parkiecie, kobieta o twarzy w oparzelinach opowiada o urodzie swojego okaleczonego ciała. Belgowie w tych scenkach sprawnie połączyli Montypythonowski absurd z klimatem filmów Davida Cronnenberga i estetyką queer.

Jak rodzą się i upadają mity

Tegoroczny Kontakt zdominowały spektakle, które konstruowały mity lub je zwalczały. Jednym z nich jest "Madagaskar" w reżyserii Rimasa Tuminasa z wileńskiego Teatru Małego. Przedstawienie podjęło temat narodowej tożsamości Litwinów. Groteskowo ukazało budowanie mitów, wokół których tworzy się poczucie przynależności. W wypowiedziach bohaterów pojawiały się stwierdzenia typu: "Sokrates nazywał się Sokratas i był Litwinem", a także hasła wzywające do pokonania ograniczeń geopolitycznych, które od zawsze towarzyszyły Litwinom. Miejscem wyśnionym i magicznym, gdzie oni mogliby beztrosko się rozwijać, jest w spektaklu Madagaskar. Litwini pokazali, że potrafią swobodnie opowiadać o własnych kompleksach i mitach.

Pierwszego dnia Kontaktu na oczach widzów upadł mit, wręcz archetyp Lolity. Stało się to za sprawą monodramu berlińskiego Deutsches Theater. Dotąd wszelkie adaptacje powieści Vladimira Nabokova nie mogły obyć się bez nimfetki, która swoimi czternastoletnimi wdziękami uwodziła podstarzałego profesora. Wyzywająca atrakcyjność Dolores Haze zawsze w pewnym sensie uzasadniała uczucia, jakie darzył do niej mężczyzna. Oliver Reese, reżyser "Lolity", stworzył jednak monodram, który pokazywał, jakie spustoszenie szerzy w psychice bohatera myśl o uwiedzeniu nieletniej. Lolity nie ma na scenie - jest tylko beztroska opowieść Humberta Humberta o swoich gustach erotycznych, która z opisu nieszkodliwego dziwactwa starego kawalera przeistacza się w przerażającą wizję pełną okrucieństwa i wulgarności. Reżyser nie dał ani jednego komentarza, który mógłby wartościować wypowiedzi Humberta. Czołowy niemiecki aktor teatralny Ingo Hülsmann, budzący w tej roli zarówno sympatię, jak i odrazę, zagrał tak brawurowo, jakby oskarżał świat o sprzyjanie pedofilii.

Mitem biblijnym zajął się z kolei Wiktor Ryżakow z Teatru Doc, który zaproponował torunianom widowisko ciekawe przede wszystkim w swojej warstwie tekstowej. Jego "Byt nr 2" wpisuje się w nurt teatr niefabularnego. Nawet sami bohaterowie tej sztuki przekornie tłumaczą, że ludzie poszukują fabuły, bo tylko ona może nadawać sens biografiom i dążeniom.

Spektakl opowiada historię spotkania Boga i biblijnej, nieznanej z imienia żony Lota, która - jak mówi Pismo - jako jedyna odwróciła się, aby zobaczyć zagładę Sodomy, miasta zepsucia. Autor sztuki - znany młody rosyjski dramaturg Iwan Wyrypajew - portretuje ją jako osobę, w której nad posłuszeństwem wobec boskiego wyroku zapanowały ludzkie odruchy. Ryżakow postawił na uwyraźnienie literackich walorów tekstu, niemal z pogardą odnosząc się do środków wyrazu teatralnego. Stworzył świat świadomy swojej umowności, który rozwija gorączkowa poetycka narracja. Rosjanie udowodnili, że prawdziwa dramaturgia i napięcie może kryć się w wzajemnie oświetlających się znaczeniach słów. Trochę dziwi, że ta apokryficzna wersja biblijnej opowieści o współczuciu dla zagłady miasta nie doczekała się uznania jurorów Kontaktu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji