Artykuły

Uśmiech Iwony Copek

"Iwona, Księżniczka Burgunda w reż. Bogdana Toszy w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Jarosław Cymerman w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Sceniczny żywot Iwony, Księżniczki Burgunda, w najnowszej realizacji w Teatrze im. Juliusza Osterwy nie kończy się jak u Gombrowicza w poziomie, ale w pełnym godności przejściu pomiędzy widzami, których mija z lekko ironicznym i tajemniczym uśmiechem.

Szkoda, że po obejrzeniu wyreżyserowanego przez Bogdana Toszę spektaklu tajemniczy wydaje się w zasadzie jedynie ten uśmiech Iwony i tęsknota księcia Filipa. Tak naprawdę do końca nie wiemy, z czego Iwona się śmieje - i Tosza nam na to pytanie odpowiedzi nie udziela. Czy z dworu, który nie potrafił poradzić sobie z jej brakiem formy, z jej mało ponętnym autentyzmem? Czy ta Mona Lisa bez właściwości, która tak "gmerze, grzebie się, tak jakoś ciamka się w sobie" nie tyle zostaje zamordowana, a po prostu odmawia udziału w całym tym cyrku, w którym "wyższość czerpie z niższości słuszną dumę, a zaś niższość z wyższości podnietę". A może ten jej uśmiech jest świadectwem wyjścia z "błędnego koła", z którego rozgadany buntownik Filip wyzwolić się nie potrafi? Okazuje się zatem, że spektakl może intrygować tym, czego w nim zabrakło, gdyż to, co widzimy przed zejściem Iwony ze sceny już tylu pytań nie prowokuje.

Witold Gombrowicz radził, by inscenizując Iwonę, księżniczkę Burgunda "najsilniej uwydatnić" "wszystkie elementy humoru i groteski neutralizujące przykrą osnowę sztuki". Twórcy lubelskiej Iwony nie posłuchali (i chyba słusznie) tej rady autora - humor i groteskę uwydatnili, ale w strawnym, odpowiednim do materii spektaklu stężeniu, pomimo to trudno jednak w nim ową "przykrą osnowę" zauważyć. Pojawia się ona co prawda w kilku scenach, ten "ciemny nurt" tętni gdzieś w paru niepokojących obrazach i gestach, ale brakuje go przede wszystkim w tym, czym i w jaki sposób funkcjonują na scenie poszczególne postaci.

Bogdan Tosza podzielił wyraźnie bohaterów na dwie grupy - młodszych i starszych reprezentantów dworu (co przekłada się na obecną sytuację zespołu aktorskiego Teatru im. Juliusza Osterwy), trafnie wydobył podkreślaną przez Gombrowicza (a wziętą przez niego z Szekspira) parzystość postaci - książę Filip to młodsza wersja króla Ignacego, Cyryl to następca Szambelana, a Iza królowej Małgorzaty. To właśnie ten układ, a nie dworskie konwenanse burzy i jednocześnie dynamizuje w spektaklu Iwona - czarno odziana, w przyciężkich butach, z bezmyślnym wyrazem twarzy. Grająca tę postać Marta Sroka poruszała się wolno, bez jakiegokolwiek wdzięku, jej mimika ograniczała się do dwu, w porywach może trzech min, swoje nieliczne kwestie wypowiadała wolno, jakby ociężale. Ten pomysł na Iwonę nie jest szczególnie oryginalny, pozwala natomiast na wydobycie każdej, zmiany w zachowaniu postaci, dzięki czemu nie sposób nie zwrócić uwagi na jej ironiczny uśmiech, o którym wyżej już była mowa.

Jak wiadomo Gombrowicz uwielbiał zapożyczać się u innych twórców, a jednocześnie szybko i skrzętnie zacierać owych zapożyczeń ślady. Stąd jego Książę Filip jest jednocześnie i Zbyszkiem Dulskim, i groteskowym wcieleniem Hamleta czy Kordiana. Niestety nieco nadpobudliwa gra Pawła Kosa odtwarzającego tę rolę sprawiła, że bliżej lubelskiemu księciu do tego pierwszego bohatera. Na początku i na końcu spektaklu stoi na przedzie sceny i wypatruje czegoś w mroku widowni, ale później umieszczony wśród głupawo błaznujących Cyryla (Wojciech Rusin) i Cypriana (Mateusz Budkowski) ubranych w gustowne różowe trampki i połyskliwe marynarki, zaczyna robić wrażenie znudzonego bikiniarza i pomimo zdjęcia marynarki nie udaje się mu do końca uwolnić od tej pozy aż do finału. Stąd jego spojrzenie w ślad za odchodzącą Iwoną widz może zrozumieć jako tęsknotę za prawdą, autentycznością, wolnością czy czymkolwiek, bo z kreacji Kosa trudno wyciągnąć jakieś konkretne dla tej tęsknoty uzasadnienie. Nie udało się młodemu aktorowi pokazać, że intryga, jaką podejmuje bohater Gombrowicza to próba dotarcia do istoty własnej tożsamości, odkrycia tego, co się znajduje u podstaw naszego poczucia rzeczywistości, a jednocześnie świadome tego poczucia podważanie.

Na tle młodzieży starsza część dworu zaprezentowała się ciekawiej. Król (Jerzy Kurczuk), Królowa (Jolanta Rychłowska) i Szambelan (Wojciech Dobrowolski) umiejętnie skorzystali ze swojej rutyny ogrywając dobrze znane im charakterystyczne role. W ustach Kurczuka dobrze brzmiały językowe zabawy Gombrowicza z tradycją, podobnie zresztą jak i u Dobrowolskiego, choć jego Szambelanowi zabrakło może trochę demonizmu. Jolanta Rychłowska jako parodia Lady Makbet (którą to postać gra w spektaklu Leszka Mądzika) wypada bardzo dobrze, potrafi uruchomić swoją vis comica, najciekawsza jest jednak w tych momentach, gdy w swojej grze umiejętnie balansuje pomiędzy psychologicznym realizmem a groteską.

Dworzanie zamknięci we wciąż powtarzanych pozach i reakcjach budują tu tylko tło. Niestety, o ile na przykład w Widnokręgu widać było niezwykłe skupienie, plastyczny, momentami wręcz magiczny ruch w scenach zbiorowych, to w Iwonie ten element wyraźnie szwankuje i dobre pomysły choreografa Zbigniewa Szymczyka nie zawsze znajdują adekwatne wykonanie. Jedynie pozy Izy Halszki Lehman nie drażnią pewną chropowatością, są w swej sztuczności bezpretensjonalne i trafnie budują postać różowej lali - lekkiej i uroczej przeciwwagi dla topornej Iwony.

Autorce scenografii Annie Sekule i reżyserowi świateł podpisującemu się j Bary udało się okiełznać trudną, głęboką przestrzeń lubelskiej sceny. Wykreowana przez nich gra świateł, półprzejrzyste ekrany, efektowne cienie budowały nastrój niezwykłości, momentami półjawy, snu. Szkoda tylko, że zderzenie tych obrazów z Gombrowiczem pozbawionym mroków sprawia, że widz może poczuć się zdezorientowany, bowiem na scenie oglądamy sugestywne obrazy pozbawione metafizycznego niepokoju. Rozbicie przez Iwonę przyjętych przez dwór form, bunt Filipa pozbawiony głębszej motywacji, grzeszki Króla, Królowej i Szambelana - to prawie cały "mrok" tego spektaklu. Prawie, bo jednak na koniec panna Copek z jakiegoś powodu się uśmiecha.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji