Artykuły

10 lat na służbie u Puchatka

Dziesięć lat temu powstał Teatr Conieco. Tworzą go dwaj aktorzy: Marian Ołdziejewski i Mariusz Orzełek. I jak przystało na miłośników niedźwiadka z baśni Milne'a - nazywają się jego Zastępcami.

Gazeta Wyborcza -Białystok Nr 99

27-04-2004 Monika Żmijewska

Co jest najlepsze dla każdego, bez wyjątku? Przed laty Kubuś Puchatek po długim namyśle zdecydował, że najlepsze jest Małe Co Nieco. Skoro rzekł tak Puchatek, nietrudno zgadnąć, jak białostoccy admiratorzy

humoru owego misia mogliby nazwać zespół, który miałby być najlepszy dla wszystkich...

I tak właśnie dziesięć lat temu powstał Teatr Conieco. Dziś trudno już powiedzieć, dlaczego z jego nazwy wypadło słówko "Małe". A zostać by mogło, bo Teatr Conieco to - jak dotąd - najmniejszy teatr białostocki. Tworzą go dwaj aktorzy: Marian Ołdziejewski i Mariusz Orzełek. I jak przystało na miłośników niedźwiadka z baśni Milne'a - nazywają się jego Zastępcami.

Cała ta "puchatkowa" ideologia mogłaby się na pierwszy rzut oka wydać banalna i nieco infantylna. Nic jednak bardziej mylnego. Ołdziejewski i Orzełek wymyślili sobie, że będą robić spektakle dla dzieci - lekkie, ciepłe, edukacyjne, używające dziecięcego języka. I realizują to konsekwentnie. Jak mówią- w poszukiwaniach twórczych kierują się potrzebami dziecka. Sięgają więc po baśnie, bo to one najlepiej rozwijają wyobraźnię i poczucie piękna. A humor i "puchatkowa" estetyka mają tym poszukiwaniom patronować.

Obaj panowie nie wypadli sroce spod ogona. Ukończyli Akademię Teatralną i obaj przez jakiś czas byli tej uczelni wykładowcami. Ołdziejewski grał w kilku lalkowych teatrach w kraju, pracował trzy lata z młodzieżą niepełnosprawną. Orzełek prowadził liczne warsztaty dla nauczycieli i instruktorów teatralnych w kraju i za granicą. Kontaktu z dziećmi można im pozazdrościć. Wystarczy wpaść na któryś ze spektakli, by przekonać się, że najmłodsi widzowie po kilku chwilach poza animatorami świata nie widzą. Ci zgodnie twierdzą, że satysfakcję czują wtedy, gdy mają przed sobą "dziecięce oczy szeroko otwarte na okrągło".

Obserwowaliśmy dzieciaki podczas przedstawień, niniejszym więc zaświadczamy: twórcy teatru na brak satysfakcji narzekać nie mogą. Po ostatnich oklaskach w Teatrze Conieco baśń się zresztą nie kończy - aktorzy zapraszają maluchy do oglądania dekoracji, rekwizytów, sprawdzenia na własne oczy, dlaczego pajacyk się ruszał, a poduszka tańczyła... Aktorów w efekcie opada chmara dzieci.

Nie mają siedziby. Pakują własnoręcznie zrobione rekwizyty do kufra i jadą w objazd po województwie, gdzie maluchy już na nich czekają. Dają darmowe spektakle w szpitalach i domach dziecka. Grają wszystkim: drewnianym kubkiem, chochlą, deską do krojenia ("Legendy polskie"), lalkami przypominającymi japońskie bun-raku ("Słowik"), kukiełkami, pacynkami, zwykłymi przytulankami.

W najnowszym spektaklu "Andersen" (premierę miał w weekend w klubie Zenit), poduszka zamienia się w książęcego kucyka, prześcieradło w morze, a kwiatek - w śliczną panienkę. Przyznać trzeba, że Conieco baśniowy nastrój tworzy błyskawicznie, oczaruje i dziecko, i dorosłego. Oto w poetyce sennego marzenia aktorzy opowiadają kilka najbardziej znanych baśni Andersena. Czynią to za pomocą najróżniejszych lal i laleczek, sugestywnych gestów, pięknej, nastrojowej muzyki Agnieszki Glińskiej i... bez ani jednego słowa. A że rzecz się dzieje podczas snu, to i wszystko jest tu podporządkowane onirycznej poetyce. Lalki uszyto z przytulnych materiałów, "ciepłych" kolorów tu dostatek, a całość tworzy złudzenie... miękkości. Bardzo przyjemnej zresztą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji