Artykuły

Przyjeżdżam jutro

Collage obrazów pantomimicznych inspirowanych "Bachantkami" Eurypidesa i "Theoremą" Pierre Paola Pasoliniego - tak określił Henryk Tomaszewski formę i osnowę tematyczną swego najnowszego, trzynastego już programu pt. "Przyjeżdżam jutro", przygotowanego z zespołem Wrocławskiego Teatru Pantomimy.

Od momentu utworzenia zespołu i wykroczenia poza solowe popisy aktora-tancerza-mima, Tomaszewski nie ustaje w poszukiwaniach i doskonaleniu formy swojego teatru. Skecze i etiudy pantomimiczne ustąpiły z czasem miejsca pełnospektaklowym choreodramom komponowanym na bazie leksyki pantomimicznej i tanecznej (również techniki baletowej). Rozbudowując zawartość treściową i pogłębiając wartości intelektualne swych wizji scenicznych, z programu na program artysta wydawał się nie mieścić w kanonach dominującego u niego zawsze ruchu pantomimicznego. Coraz częściej posługiwał się tańcem, szukał i czerpał z innych znanych konwencji ruchu scenicznego.

Teatr, który tworzył ostatnio nie był już teatrem pantomimy ale i nie szedł w kierunku teatru tańca, choć korzystał z jego środków. Był teatrem ruchu - zawsze jednak ruchu komponowanego, teatrem Henryka Tomaszewskiego.

"Przyjeżdżam jutro", rzecz o niepokojach, lękach i tęsknotach, podparta orficką wiarą w dwoistość natury ludzkiej i rzucona w atmosferę i cytaty z kina Federico Felliniego, przełamuje dotychczasowe "zasady" ruchowe Tomaszewskiego. Sceny realistyczne rozgrywane są tu ruchem w formie naturalnej i środkami aktorskimi przeniesionymi z konwencjonalnego teatru. Czyżby więc kolejny krok w kierunku zapowiadanego już wcześniej teatru ruchu totalnego?

Aranżerem tego niezwykłego i długiego, pełnego bogów i ludzi, piękna i nudy, poezji i prozy widowiska jest Arlekin - animator teatru. To on prowadzi tę zabawę w teatr, momentami pyszną, w prologu - urzekającą kompozycją wizji mistrzowsko podaną i wykonaną, czasem zaskakującą śmiałością zapóźnionych u nas nieco ale nowych chwytów inscenizacyjnych.

Doczekaliśmy się: Tomaszewski obnażył swych aktorów. Zagrała nagość - czysta, pozbawiona oznak erotyzmu. Momentami wspaniała - ujmująca skromnością, uświęcająca obraz, jak w niezapomnianej scenie unicestwienia Dionizosa.

Wykonawcy, jak zawsze znakomici, wzbudzający podziw dla swej indywidualnej maestrii i zespołowego ducha. Pod choreo-reżyserską ręką Tomaszewskiego nie zawodzą nawet w tradycyjnie aktorskich zadaniach. Muzykę misternie przystosował Zbigniew Karnecki. Scenografem był Władysław Wigura.

W swej ostatecznej redakcji, na którą znając specyfikę pracy Henryka Tomaszewskiego przeczekać trzeba będzie kilkanaście pierwszych spektakli, "Przyjeżdżam jutro" stanie się nową atrakcją warszawskiego sezonu Wrocławskiego Teatru Pantomimy i, jak przypuszczam, chodliwą pozycją repertuarową na kraj i zagranicę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji