Przepis na małe co nieco
Teatr Konsekwentny poszerzył swój dość lekki repertuar o kameralny dramat z mroczną przeszłością w tle
Jedna z ciekawszych warszawskich scen niezależnych zmienia swe niefrasobliwe oblicze. Pojawia się na nim rys powagi, który nie jest zarazem pierwszą zmarszczką. Adam Sajnuk, reżyserujący dotychczas wszystkie przedstawienia w Konsekwentnym, do realizacji "Taśmy" zaprosił Michała Siegoczyńskiego. To dla działającej od siedmiu lat sceny przełom, zwłaszcza że zagrali tu także aktorzy "z zewnątrz": Magdalena Popławska i Krzysztof Prałat.
Powstał zwarty spektakl, którego największym walorem jest aktorstwo. W "Taśmie" bowiem najważniejsze są wiarygodnie zarysowane relacje między bohaterami.
Z Adama Sajnuka (narkoman Vince) i Magdaleny Popławskiej (była dziewczyna, Amy) trudno spuścić oko. Krzysztof Prałat grający filmowca Jona, nieco śliskawą mendę, godnie im partneruje.
Żal natomiast, iż tak dobry, skrzyknięty do tego spektaklu zespół, nie sięgnął po oryginalniejszy tekst. "Taśma" to sztuka o przyjaciołach, którzy po latach wracają do dramatycznych przeżyć, by skonfrontować je z obecnym życiem. Temat obrobiony już na tysiąc sposobów. Mniej więcej co dwadzieścia minut dochodzi do przewrotnej zmiany akcji - zgodnie z amerykańskim przepisem na dobry scenariusz. Przepis dobry i świetne wykonanie. Smak jednak nie zaskakuje. Szkoda.