Medea
(P) "Medea" nadana z Wrocławia była przedstawieniem opracowanym starannie, aktorsko solidnym, acz nieco monotonnym. Godna w zasadzie uznania powściągliwość wyrazu doprowadziła do nadmiernego jego ściszenia i zubożenia.
Transkrypcja Stanisława Dygata w kształcie językowym zbliża tragedię Eurypidesa do naszej współczesności. W tym kierunku też poszła reżyseria Stanisława Brejdyganta, który sam zademonstrował z powodzeniem tę dzisiejszą potoczność grając Jazona.
W ten sposób jednak antyczna tragedia przechyliła się w stronę historii małżeńskiej, w której mąż karierowicz rzuca żonę, a ta mści się na nim, co prawda jak na nasze zwyczaje zbyt okrutnie. Medea, o której namiętności i zatarciu granic między uczuciami tyle się tu mówi, wydała się raczej wyrachowaną, zawziętą kobietą, która na zimno obmyśla zemstę na mężu.
Niemniej Asja Lamtiugina, nowa twarz na ekranie teatru TV, potrafiła wydobyć - zwłaszcza w końcowej części - w roli Medei głębsze tony, dobrze świadczące o talencie i umiejętnościach aktorki. Szum morza i głuche werble jako środki mające potęgować nastrój okazały się mało skuteczne.