Artykuły

"Terminator" - niemy lecz pełen wyrazu

Niedawno usłyszałam z ust znakomitego polskiego reżysera zdanie, że w teatrze najważniejsze jest słowo, a wszelkie próby podważania tej prawdy to po prostu bezsens. Zdanie to powróciło do mnie natychmiast gdy w kilka dni później oglądałam na Scenie Szkolnej PWST spektakl pt. "Terminator" w reżyserii studenta II roku Wydziału Reżyserii PWST Zbigniewa Żółciaka i wykonaniu studentów III roku Wydziału Aktorskiego Antoniego Gryzika i Andrzeja Kowalczyka.

Otóż w tym trwającym godzinę spektaklu nie pada ani jedno słowo. Nie jest to jednak widowisko pantomimiczne. Czymże jest zatem? Ba rdzo interesującą, jak mi się wydaje, próbą przełożenia na język ruchu, gestu, mimiki tekstu opowiadania Handkego. Wygląda to momentami trochę jak niemy film, w którym zapomniano o napisach, co nie przeszkadza jednak w zrozumieniu i zdaniu sobie sprawy z fabuły, akcji literackiej. Oczywiście w takim ujęciu tej fabuły powstają luki i niedomówienia, ale jest to już raczej wina aktorów niż pomysłodawcy przedstawienia. Skoro mowa już o winie to powiedzieć muszę, że z dwu wykonawców tego widowiska znacznie bardziej przekonywujący był Antoni Gryzik jako gospodarz. Andrzej Kowalczyk na początku drażnił mnie nieco swą naiwnością, która bliższa była właśnie mimowi z pantomimy niż zahukanemu chłopcu, pomocnikowi gospodarza. Nie dość przekonywująco pokazana została przemiana, jaka w chłopcu tym zachodzi. Umyka powód i moment, kiedy jego uległość przeradza się w opór i bunt. Natomiast w części końcowej jest to postać znacznie ciekawsza i intrygująca.

"Terminator" jest jak powiedziałam bardzo interesującą próbą, [brak fragm. tekstu] jest i być chyba nie może traktowany jako propozycja teatralna do powtórzenia. Natomiast wydaje mi się, że ma ona ogromne walory dydaktyczne i poznawcze zarówno dla sposobiących się do pracy w teatrze studentów jak i dla widowni. I jednych i drugich zmusza do zdania sobie sprawy z tego, co poza słowem w teatrze waży, czym poza głosem aktor może do nas mówić i co powiedzieć, jak swą świadomą obecnością na scenie może budować nastrój, atmosferę mówiącą nieraz tyle samo, albo i więcej niż słowa. Myślę też, że dla ludzi interesujących się teatrem tego typu ćwiczenia szkolne (nie obrażę mam nadzieję tym określeniem twórców spektaklu) mogą być interesujące i dobrze by było, tak jak "Terminatora" pokazywać je publicznie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji