Artykuły

Stara opowieść w nowej oprawie

"Pinokio" wg Collodiego. Inscenizacja: Janina Kilian-Stanisławska i Adam Kilian. Reżyseria: Janina Kilian-Stanisławska. Scenografia: Adam Kilian. Muzyka: Jerzy Dobrzański. Premiera w Teatrze Lalka.

Niezwykłe przygody drewnianego pajacyka Pinokio znają niemal na pamięć chyba wszystkie dzieci i... wszyscy dorośli. Opowieść ta doczekała się wielu przeróbek, że wymienię tylko "Złoty kluczyk" A. Tołstoja. Miłośnicy filmów animowanych pamiętają może stary, jeszcze przedwojenny film radziecki na ten temat, zasługujący na uwagę choćby ze względu na typ lalek "Pinokia" wiele razy widzieliśmy już na scenach lalkowych teatrów polskich i zagranicznych. Były to na ogół przedstawienia ciekawe i poprawne. Ale "Pinokio" w Teatrze Laika jest swego rodzaju rewelacją. Obok słynnego "Zwyrtały" jest to najlepsze przedstawienie w tym teatrze, najlepsze w Warszawie i chyba jedno z najciekawszych w skali krajowej.

Z tego XIX-wiecznego moralitetu (bo przecież "Pinokio" w pewnym sensie jest moralitetem) teatr wydobył maksimum poezji i - "teatralności".

Wprowadzono na scenę lalkę i żywych aktorów. I tak np. starego stolarza Dżepetto (twórcę pajacyka) gra Pan Pękała przy akompaniamencie okrzyków radości na widowni. Partneruje mu jako sąsiad Włodzimierz Fijewski. Żywi aktorzy występują również w rolach Dyrektora Teatru Marionetek i Strasznego Woźnicy (Władysław Pękalski i Tomasz Stecewicz). Ci jednak ubrani są w fantastyczne kostiumy i maski i wskutek tego odrealnieni.

Kilian nie pierwszy raz stosuje lalkę płaską. Tu zachwyt publiczności dorosłej wywołuje orkiestra skomponowana z płaskich ruchomych lalek odcinających się jedynie czarną kreską konturów od białego tła. W jednej ze scen wykorzystano też elementy teatru cieni. Ryby i potwory morskie uplecione są z wikliny, co stwarza zaskakujące efekty.

Akcja toczy się w trzech planach. Pięknie udrapowane, purpurowe kurtyny, podtrzymywane złotymi sznurami nasuwają skojarzenia z teatrem dworskim. W podobnym stylu utrzymane są też niektóre lalki np. Wróżka. Natomiast obracające się wokół własnej osi graniastosłupy o ścianach pokrytych rysunkami domów wywołują na widowni wrażenie wielkiego miasta.

W opowieści Collodiego, jak sobie przypominamy, nie brak akcentów okrutnych. Inscenizatorzy usiłując możliwie najwierniej trzymać się oryginału - wszystkie tego rodzaju sceny jednak stonowali, wprowadzając dużo beztroskiego humoru. Akcja toczy się wartko. Widownia już od pierwszych scen zaczyna reagować bardzo żywo. Przedstawienie trwa blisko dwie godziny a jednak dzieci nie są zmęczone. To też należy uważać za poważne osiągnięcie.

Inscenizacja robiona jest wspólnie. Trudno więc z całą pewnością powiedzieć, co zawdzięczamy Janinie Kilian-Stanisławskiej a co Adamowi Kilianowi. Znając jednak poprzednie przedstawienia inscenizowane i reżyserowane przez Kilian-Stanisławską można przypuszczać z małym ryzykiem omyłki, że ów specyficzny liryzm, te sceny jakby ze starego albumu wyjęte, a tak równocześnie żywe zasiane zostały jej wyobraźnią. I tak pięknie zakwitły.

Dodać należy iż ogólny nastrój widowiska, a również jego wartość artystyczną wybitnie podnosi świetnie z całością współgrająca muzyka.

[Data publikacji artykułu nieznana.]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji