To nie bluźnierstwo
Czy psa można pogrzebać z łacińską mszą? Można, trzeba tylko za to zapłacić. Grillo bohater "Historii o Miłosiernej" Uriano Suassuny, dobrze pojął tę prawdę, że dla pieniędzy ludzie zrobią wszystko.
Grillo, choć sam biedny jak mysz kościelna, to sprytny frant i wydrwigrosz. Intryga, którą uknuł (nie istniejący testamentem ukochanego psa pewnej piekarzowej) ośmiesza chciwość i obłudę sług bożych: Biskupa, Proboszcza i Zakrystiana. Suassuna (brazylijski protestant, który przeszedł na katolicyzm) pisząc ponad 40 lat temu "Historię o Miłosiernej" daleki był jednak od religijnych bluźnierstw. W przedstawieniu Piotra Cieplaka, jednego z najciekawszych młodych reżyserów, a zarazem nowego dyrektora Teatru Rozmaitości, również czytelnicy tygodnika "Nie" nie znajdą pożywki.
Cieplak w pierwszej części spektaklu wydobywa ze sztuki Suassuny ciętą satyrę, ale i zdrowy humor farsowego zgoła gatunku. Jakże zabawny jest fragment, w którym kondukt żałobny psa wyrusza ze sceny w płaczliwym nastroju, by wrócić na nią w rytmie brazylijskiej samby.
Warto tu docenić rolę ilustracji muzycznej, tradycyjnie w przedstawieniach Cieplaka wykonywanej na żywo przez alternatywny zespół Kormorany.
Czym jednak naprawdę dla Cieplaka jest sztuka Suassuny, pokazuje druga część widowiska. Widzowie po przerwie już nie wracają na swoje miejsca, są bowiem świadkami zapowiedzianego na początku "sądu nad kanaliami". Grzeszni bohaterowie wiszą na linach ponad głowami publiczności i czekają na wyrok nieba lub piekła.
Hałaśliwy Lucyfer nie na żarty walczy o dusze niegodziwców, wypominając im każdy grzech. Ale łaskę u Pana Jezusa wyjednuje dla nich Matka Boska, tytułowa Miłosierna. Nawet Grillo potrafi się wyratować, bo znów pomaga mu własny dowcip.
"Gdybyśmy mieli być sądzeni sprawiedliwie - cały naród byłby potępiony" - takie motto przyświeca spektaklowi Piotra Cieplaka. Reżyser już we wcześniejszych cenionych inscenizacjach "Historii o Chwalebnym Zmartwychwstaniu" pokazał, że chce tworzyć teatr tkwiący korzeniami w chrześcijaństwie. Przedstawienie "Historii o Miłosiernej" nie jest doskonałe - zastrzeżenia może budzić gra aktorska. Ale mimo wszystko niesie taki ładunek humoru i wzruszenia, który może rozbroić nasze rogate dusze. Tak się co prawda porobiło, że wartości chrześcijańskie niektórzy sprowadzają do pogardliwego skrótu WC; inni odwołują się do nich jak do kodeksu karnego. I jedni, i drudzy powinni zobaczyć "Historię o Miłosiernej" w Teatrze Rozmaitości.