Artykuły

Nerwowy sen Ferdynanda

"Ferdynand Wspaniały" w reż. Lecha Chojnickiego w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Magda Huzarska w Gazecie Krakowskiej.

Mój kot Marcel sypia na kanapie. Nie znosi, gdy ktoś na niej siada, szczególnie w czasie jego popołudniowej drzemki. Nigdy zresztą nie ośmieliłabym się zakłócić jego spokoju. Mogę w końcu sobie postać, albo siąść na krześle. Nic mi się nie stanie. A kot Marcel przynajmniej się na mnie nie obrazi i nie schowa w jakieś tylko jemu znanej dziurze. I nie będę musiała pól dnia go szukać, wyrywając włosy z głowy i biegając z plastrem polędwicy, która powinna przekonać go do wyjścia. A i to nie zawsze. Bo kot Marcel ma swoją godność. Podobnie jak Ferdynand Wspaniały, co go Ludwik Jerzy Kern tak pięknie opisał, a Lech Chojnacki pokazał na scenie Teatru Groteska, w 60. urodziny sceny.

Pies Ferdynand, tak jak kot Marcel, nie lubi, gdy zajmuje się jego fotel, co właśnie uczynił Pan Ludwik Jerzy (Krzysztof Falkowski). Dlatego opiekun kundla będzie miał za swoje i przez półtorej godziny zostanie zmuszony w scenicznym mroku i deszczu do poszukiwania ukochanego psa. To bardzo ładna rama przedstawienia. Między nią twórcy spektaklu, oczywiście idąc za wskazówkami autora książki, wstawili marzenia senne Ferdynanda-psa, który śni, że jest człowiekiem. Uczłowieczony zwierzak (Andrzej Dudek) przeżywa fascynujące przygody. Ato windą jedzie sobie do nieba, po drodze mijając zwiewne chmurki, a to zostaje prawdziwym generałem, który może niespecjalnie umie przemawiać do swojego kociego wojska, ale za to

świetnie potrafi je przepłoszyć. Ma dobre serce, więc ratuje z opresji zające, ukryte za kapuścianymi głowami, by w końcu traf ić na konkurs psiej piękności i wyśnić upragniony medal.

I wszystko byłoby dobrze, a wychodząc z teatru miałabym w oczach poetycką scenę z parasolami, otwieranymi przez psiego bohatera, gdyby nie dziwny zgrzyt, który nie daje mi spokoju. Kiedy kot Marcel śpi, na jego pyszczku widać rozanielenie i udzielający się wszystkim domownikom spokój, nawet wtedy, kiedy muszą siedzieć na twardych krzesłach. Sen Ferdynanda jest nerwowy. Jego marzenia nie przechodzą płynnie jedno w drugie niczym leniwe westchnienia śpiącego zwierzaka. Zostaje zaburzony ich rytm, w popłochu ucieka dramaturgia. Mam nadzieję, że na kolejnych, popremierowych przedstawieniach, uda się ją dogonić. W końcu przed Ferdynandem Wspaniałym, tak jak przed wciąż młodą mimo sześćdziesiątki na karku Groteską, trzeba stawiać najwyższe poprzeczki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji