Jezus jeździł na łyżwach
"White star" z belgijskiego Teatru Victoria na 15. Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Kontakt. Pisze Andrzej Churski w Nowościach Gazecie Pomorza i Kujaw.
Czytając zapowiedzi przedstawienia "White star", spodziewałem się agitki nakłaniającej do bezwarunkowego akceptowania transseksualistów i innych odmieńców. Belgijski zespół z Gandawy oparł swoją historię na opowieści osoby, która zmieniła płeć (gra w przedstawieniu). Równocześnie grupa zafundowała widzom obszerny katalog przykładów odmienności fizycznych i psychicznych, rzeczywistych i wymyślonych dla zwrócenia uwagi otoczenia. Jakby mimochodem pojawiają się też rozmaite konteksty społecznego funkcjonowania ludzi dotkniętych odmiennością, z religią i popkulturą i kryminalną otoczką na czele. Jest w tym podejściu uczciwość i publicystyczna, i artystyczna.
Pokazywane równocześnie historie kilku drastycznych przypadków są przekonujące, budzą emocje. Z jednej strony transformacje przeprowadzone na scenie zaskakują, bo dla widza aktor jest dziewczyną w czerwonej sukni, tancerz - powykrzywianym chorobą kaleką albo nagim Jezusem z raną w boku (póki nie założy łyżew). Z drugiej strony widać, ile - dosłownie - leje się przy poważnej transformacji krwi. Przedstawienie jest bardzo bogate, szybkie, pełne olśniewających działań z pogranicza aktorstwa, tańca, cyrku. Jest zmienne w nastrojach, pełne humoru, ale i dramatyczne. Plączący się wśród walczących o swoje miejsce w życiu odmieńców mały chłopiec, który pod koniec okazuje się małą dziewczynką, patrzy spokojnie na rozgrywające się wokół panoptikum. To rozsądna postawa. Zachwycona publiczność długo biła brawo.
Na tle drastycznych treści Belgów czeski spektakl "Książę Myszkin jest idiotą", w którym aktorka nie zgadza się z reżyserem, a Nastazja Filipowna nie może się zdecydować na małżeństwo, wypadł blado, mimo czeskiego humoru i efektownie nagich pleców zgrabnej bohaterki.