Artykuły

Rodzinne lustro

"Kotka na rozpalonym blaszanym dachu" w reż. Kuby Kowalskiego w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

"Kotka na rozpalonym blaszanym dachu" - choć od amerykańskiej premiery minęło prawie 60 lat - wydaje się ciągle aktualna. Dlaczego? Za dramatem Tennessee Williamsa kryje się nie tyle gazetowa historia, ale prawdziwy dramat rodzinny, w którym bohaterowie mają swoje biografie. Kuba Kowalski, reżyser przedstawienia, przeczytał ten dramat na nowo i znalazł w nim wspólne rymy z polską rzeczywistością.

O tym, że Tatulek jest śmiertelnie chory, wiedzą potencjalni spadkobiercy - synowie i synowe. Mamuśka żyje w przeświadczeniu, że mąż jest zdrowy, że zaszła tylko pomyłka w laboratorium... On sam też nie ma pewności, jaki jest jego stan zdrowia. Ta uroczystość rodzinna powoli zamienia się w sabat wzajemnych oskarżeń, podejrzeń i kłamstw. Z kątów zaczynają wychodzić demony. Utarty od wieków porządek tego rodzinnego świata zaczyna się kruszyć i rozpadać.

"Kotka na rozpalonym dachu" jest dramatem na wskroś realistycznym, opartym na zasadzie trzech jedności. Dzięki temu jednak, że Katarzyna Stochalska (scenografia i kostiumy) ubrała bohaterów w stroje z lat 50. ubiegłego stulecia przetworzone nieznacznie przez najnowsze rewizje projektantów mody i zrezygnowała z salonu oraz werandy, czujemy, jakbyśmy byli tu i teraz albo najdalej gdzieś obok, a nie w Ameryce z czasów Williamsa. Kuba Kowalski wspólnie z Julią Holewińską (dramaturgia) uwspółcześnili język, wprowadzili polskie piosenki znane dobrze z radiowego programu "Koncert życzeń" i dopisali postać Księdza. O ile pierwsze dwa zabiegi przyniosły efekty znakomity, o tyle wprowadzenie Księdza wydaje się najmniej potrzebne. Andrzej Szubski nie bardzo wie, kim ma być jego postać? Widz ma takie same kłopoty.

Kuba Kowalski nie stawia diagnozy, co jest przyczyną rozpadu świata tej rodziny. On jedynie ja opisuje. Zdejmując kolejne zasłony, pozwala widzowi zobaczyć w niej własną rodzinę, sąsiadów, znajomych, dalekich krewnych. Nieoczekiwanie "Kotka na rozpalonym blaszanym dachu" staje się bardzo aktualna w Polsce. W tę duszną noc bohaterowie mówią sobie to, czego nie mówili sobie przez całe wspólne życie.

Margaret (Ewa Szumska) nie kryje, że jest nieszczęśliwa w związku z facetem, który ją odtrąca. Nie jest też do końca pewna, czy była od początku przykrywką do jego prawdziwych zachowań seksualnych? Ma świadomość, że nie zaskarbi sobie uczuć, ale nie chce, być dłużej obrażaną. Czy chodzi jej o majątek? Może, ale bardziej o godność. Szumska jako Kotka waży emocje i intelekt. Potrafi być przymilna, ale również potrafi celnie zaatakować.

Brick (Michał Kaleta) cały czas pije. W miarę wypitego alkoholu - paradoksalnie - staje się coraz bardziej trzeźwy. Bohater Kalety, stuprocentowy samiec, największy problem ma sam ze sobą. Nie wie, czy jest gejem, czy może padł ofiarą miłości swojego przyjaciela z boiska. Kaleta gra oszczędnie. Zamiast krzyku - szept, zamiast ekspresji - skupienie, zamiast emocji - pozorne zobojętnienie Alkohol wytrawił mu mózg i serce ale nie do końca.

Mae (Barbara Prokopowicz) jest przeciwieństwem młodszej bratowej. Przypomina kobietę bluszcz, która przyjmuje poglądy męża. Jest przekonana, że znaczy tyle, ile znaczy jej mąż. Barbara Prokopowicz podobna jest do młodych mężatek, które czasami stroją się w pióra "Matki Polki", pełna pretensji i frazesów, potrafi się jednak zmienić w kocicę, która wie, jak walczyć o swoje.

Niekochany Gooper (Jakub Papuga) nie zbuntował się w młodości. Przyjął narzuconą mu przez rodziców rolę księgowego rodziny. Bunt - bo tak postrzegam jego zachowanie, kiedy wyciąga projekt testamentu - przyszedł za późno.

Mamuśka Teresy Kwiatkowskiej należy do innego pokolenia kobiet: uległa, bez właściwości, skazana od początku do końca na swojego męża. Nie wie, że on chciałby być z inną kobietą, która byłaby dla niego partnerem. Kwiatkowska stworzyła postać kobiety - bezy, która na pozór jest apetyczna, smakowita, w środku bezsmakowa.

Wojciech Kalwat (Tatulek) stworzył znakomity portret bogatego farmera: pewny siebie, wszystko wie najlepiej. Ale pod tą szorstką powłoką człowieka sukcesu kryje się kłębek wątpliwości i przede wszystkim człowiek niespełniony. Wszystko co osiągnął, było na pokaz, a nie jego autentycznym sukcesem. Ożenił się nie z tą kobietą, synowie nie spełnili jego prawdziwych oczekiwań Dopiero śmierć, która stoi za progiem pozwala mu na szczerość

Rozpisałem się o aktorach, ponieważ są oni siłą tego spektakl. Wszyscy grają znakomicie, bez udawania, bez cienia fałszu. Potrafią wzruszyć i rozbawić, bo tragizm ich postaci ociera się czasami o bolesny śmiech.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji