Artykuły

Fascynacja i irytacja

- "Jedyne wyjście" to niezwykle skomplikowany obraz człowieka. Witkacy, w całej swej złożoności artysty i filozofa fascynował mnie, niepokoił, inspirował, ale zarazem mnie niezwykle denerwował. Ten spektakl urodził się właśnie z fascynacji i zarazem irytacji Witkacym - mówi MARCIN KUŹMIŃSKI, reżyser spektaklu "Witkacy - jedyne wyjście" w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie.

MARCIN KUŹMIŃSKI opowiada o Witkacym. Wczoraj odbyła się premiera w Teatrze im. J. Słowackiego.

"Witkacy - jedyne wyjście" w reżyserii i z udziałem Marcina Kuźmińskiego; po wczorajszej premierze kolejne spektakle zaplanowano na 12, 13 i 17 listopada o godz. 19.

jak wieść gminna niesie, Witkacym jest Pan zafascynowany od lat?

- Z Witkacym jest tak: z jednej strony wielka fascynacja człowiekiem, artystą, filozofem, z drugiej zaś - niezgoda. Był fantastycznie utalentowany, momentami genialny, a jednak wszystko rozmieniał na drobne. Stąd też całe jego życie i twórczość rozpadły się na kawałki. Wielki artysta, który był równocześnie przedziwnym naprawiaczem świata. Miał receptę na wszystko: od brudu po hemoroidy. A tak naprawdę straszny mieszczuch był z niego.

"Jedyne wyjście" to ostatnia powieść Witkacego, którą uznaje się za swoisty testament twórczy i światopoglądowy autora. Czy Pański spektakl budowany według tej powieści komponowany jest jako rzecz o Witkacym?

- Tak, to będzie jego obraz, a raczej impresja na temat twórcy, to będą dwie strony tej samej postaci. Portret artysty i filozofa składający się z tysięcy rozsypanych kawałków, które próbujemy złożyć w całość. Ale to nie będzie jednolita i uładzona całość. Moim zdaniem, cała niemożność zbudowania spójnego systemu filozoficznego przez Izydora, jednego z bohaterów powieści, to nic innego jak niemożność zbudowania systematyki świata przez Witkacego, której on w istocie tak pragnął. Izydor, jak Witkacy, to niespełniony filozof skonfrontowany z Marcelem, drugim bohaterem, artystą, który na dobrą sprawę z tego artyzmu się wycofał. Podobnie jak Witkacy wycofał się z twórczości malarskiej. Marcel uważa się za ostatniego prawdziwego artystę, ale jego sztuki nikt nie rozumie. I to jest przyczyną jego rozsypki. Podobnie było z Witkacym: nie rozumieli go przyjaciele, krytycy sztuki, on ich wciąż obrażał... W efekcie zostawał coraz bardziej sam, bo stawał się coraz bardziej zdekomponowany. Tak więc portret Izydora i Marcela to dwie połówki, które dopełniają się, składają się na impresje portretu Witkacego, przez niego stworzonego.

Niektórzy badacze twierdzą, że powieść ta jest też wczesną zapowiedzią samobójczego kroku artysty.

- Popełnił samobójstwo w dzień po wkroczeniu wojsk sowieckich do Polski, na znak protestu. A jednak... Tytułowe "jedyne wyjście" tłumaczy się na różne sposoby i na różnych poziomach. A może była to forma ucieczki Witkacego od życia, z którym sobie nie poradził? A może dla człowieka, który tak jak on, precyzyjnie dekomponuje całe swoje życie - faktycznie nie ma innego wyjścia? Skoro wybiera się taką drogę, to i jej koniec jest ostateczną dekompozycją.

Aura niesamowitości, mroczności towarzyszy bohaterom powieści - a jak będzie w spektaklu?

- Buduję go w całości na dekompozycji osoby autora, stąd wszystko zmierza w kierunku pokazania, jak jedna strona tej samej osobowości nie radzi sobie z drugą. Być może jeden z nich eliminuje drugiego, a tak naprawdę każdy z nich sam nie radzi sobie ze sobą. Dekompozycja części naszego "ja" jest w efekcie zmierzaniem całości ku zagładzie. "Jedyne wyjście" to niezwykle skomplikowany obraz człowieka. Witkacy, w całej swej złożoności artysty i filozofa fascynował mnie, niepokoił, inspirował, ale zarazem mnie niezwykle denerwował. Ten spektakl urodził się właśnie z fascynacji i zarazem irytacji Witkacym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji