Rozmowa z Wojciechem Pszoniakiem
- Jak nie ma wysokiej kultury to świat - jakby powiedział Witkacy - borsuczy się. To co nie zostało zniszczone przez komunizm, teraz jest niszczone przez kapitalizm i konsumpcjonizm. Giną wartości - mówi aktor WOJCIECH PSZONIAK.
Tak było tłoczno, że publiczność opierała nosy na scenie wpatrzona w aktora. W poniedziałek [23 maja] Wojciech Pszoniak zagrał w Centrum Kultury w Lublinie monodram "Belfer!" [na zdjęciu] Jeana Pierre'a Dopagne, historię nauczyciela opowiadającą o upadku autorytetów
Grzegorz Józefczuk: Jakim miastem jawi się Panu Lublin?
Wojciech Pszoniak: Lublin znam dość dobrze, to jedno z prawdziwych miast, w którym się widzi coś miłego, coś polskiego i ładnego. Bardzo nie lubię Warszawy, uważam, że to nie jest miasto, tylko miejsce, i do tego jakieś zupełnie tragiczne jeżeli chodzi o architekturę. Ale ja jestem zepsuty, bo mieszkam w Paryżu, pracuję w Londynie. Widziałem wiele pięknych, prawdziwych miast, czystych, zadbanych, również takich zniszczonych w czasie wojny, a potem odbudowanych. Dlaczego my nie mamy w genach porządku, poczucia czystości? My nie mamy poczucia formy.
A Pana miastem jest...?
- Ja jestem tułaczem, jestem wyrzucony ze Lwowa, mego miasta rodzinnego, gdzie mieszkały pokolenia moich przodków. Pozbawiony tego gniazda, już go długo nie mogłem znaleźć. Aż znalazłem - moim miastem jest Paryż. Jestem paryżaninem.
Co w teatrze jest najważniejsze?
- W teatrze najistotniejszy jest sens, myśl. Teatru się nie robi w ogóle, tylko się robi po coś. Nasz teatr nie nadąża za tym światem, który zwariował i z którym nie wiadomo, co się dzieje. Ta sztuka, z którą przyjechałem dotyka tych spraw bolesnych i bardzo mi bliskich.
Czy teatr jest nam dziś potrzebny?
- Bardzo nam potrzeba dobrego teatru. Bliskie jest mi to, co prowadzi do tego, aby społeczeństwo nie straciło tożsamości. Bo jak nie ma wysokiej kultury to świat - jakby powiedział Witkacy - borsuczy się. To co nie zostało zniszczone przez komunizm, teraz jest niszczone przez kapitalizm i konsumpcjonizm. Giną wartości.
Jest Pan znakomitym kucharzem, autorem książki kucharskiej.
- Kuchnia to mój azyl, jak mam stresy związane z rolami, najbardziej odpoczywam w kuchni, robiąc coś dla siebie lub przyjaciół. I jeżdżę po świecie - smakuję, degustuję, wymyślam przepisy i chyba mógłbym napisać następną książkę kucharską.