Artykuły

Teatr nietypowy

W 1964 roku, w Teatrze Dzieci w Zagłębiu w Będzinie wystawiona została sztuka Zbigniewa Wojciechowskiego pt. "Która godzina". Reżyserem, scenarzystą i twórcą muzyki był dyrektor teatru Jan Dorman. Postać ta, niezwykle barwna, wymaga większej uwagi. Nauczyciel rysunków, twórca Teatru Dziecka w Sosnowcu, przenosi się do Będzina. Tworzy teatr nietypowy który trudno nazwać teatrem lalek, teatrem aktorskim, czy młodego widza. Są w nim i lalki, i aktorzy, dekoracje poprzez swoją symbolikę tworzą możliwość olbrzymiej interpretacji przez widzów. Koncepcja artystyczna Dormana nie pasuje do żadnego schematu. Jest to teatr skojarzeń, zabawy dziecięcej, połączenia literatury i plastyki, folkloru, i tradycji teatralnej. Później reżyser zmienia styl. W miejsce dziec: wprowadza aktorów, człekopodobne lalki zastępuje maskami, uzupełnia całość planszami i rekwizytami. Tworzy prawdziwie teatralne realia. Ale sama oprawa przedstawienia, aktorzy i rekwizyty, to tylko część koncepcji Jana Dormana. Oryginalność jego pomysłów polega też na łączeniu treści różnych utworów literackich, wplataniu do określonych sztuk dziecięcych piosenek. Często te zestawienia były zaskakujące. Opowiadanie Wilde'a o "Szczęśliwym księciu" przedstawił Dorman ze wstawkami z "Matki Courage" Brechta i "Końcówki" Backetta. Przedstawienie, o którym wspominam na wstępie, "Która godzina" wzbogacone zostało cytatami wg "Pana Puntili" Brechta i obrazem krucjaty dziecięcej. Nie tylko w tę stronę kierowały się intencje twórcy teatru z Będzina. "Jego" "Kandyd" Voltaire'a wystawiony w warszawskim teatrze lalki, był kolejnym eksperymentem. Widzowie, podzieleni na grupy, oglądali równocześnie różne fragmenty dzieła w różnych częściach teatru.

Wiele w ten sposób wystawionych utworów dramatycznych nabierało nowych treści. Niewątpliwy talent Dormana pozostawił ślady w środowiskach teatrów dramatycznych operowych. Nic dziwnego, bowiem jego wizja własnego, oryginalnego teatru, pielęgnowana i poszerzana musiała się udzielać innym. W 22 lata po wystawieniu w Będzinie spektaklu "Która godzina", sztuka ta trafiła na deski Teatru Dramatycznego w Warszawie. Jej wystawienie przybrało formę równie kontrowersyjną i oryginalną, jak ta z 1964 r. Tam wstawki z Brechta, tu muzyka polskich zespołów rockowych. Tam obrazy krucjaty dziecięcej, tu punki, kolorowe, "czubate", rozśpiewane i rozkrzyczane.

Treść sztuki raczej banalna. Wielki Admirał postanawia wypowiedzieć wojnę. Jego córka Honoratka i jej chłopiec Jacek, przerażeni nie chcą do tego dopuścić. Wspólnie z baśniowym światem - zegarami, słońceii i słonecznikami organizują akcję przeciwko Admirałowi. Wszystkie zegary stają, by rakiety nie mogły wystartować o określonej godzinie, słońce zasłania się chmurami, szaleje wiatr. Wciągnięte do spisku telefony dezorganizują łączność. Cel zostaje osiągnięty, w końcu wojny nie będzie.

Przedstawienie w pewien sposób szokuje publiczność. Większość aktorów ucharakteryzowana na punki, w bajecznie kolorowych strojach, śpiewając dość agresywne utwory polskich grup rockowych zastanawia widzów, nie bardzo rozumiejących zestawienia treści literackiej z plastyką sceny. Ale właśnie dzięki tej plastyce przedstawienie niesłychanie, dynamiczne nabiera wartości. Jest skierowane przeciwko wojnie, ale nie infantylnie. Sprzeciw jest wykrzykiwany, agresywny wręcz ze świetnym popisem aktorskim zespołu, a zwłaszcza Jacka - Miarka Probosza. Potwierdził on swoje możliwości. Obrazu dopełniają role Izy Olejnik jako Honoratki. Jerzego Janeczka - Admirała, Macieja Damięckiego - Żółwia, Stękały i Korbki. Dobre przygotowanie muzyczne zespołu widoczne w wykonywanych utworach dodaje symboliki przedstawieniu. Oryginalność tego spektaklu leży też w kolorowych strojach, włosach. Punki wyśmiewane, potępione, nierozumiane to też mogą mieć swoją ideologię. Nie chcą wojny, widzą dookoła siebie nienawiść i zło. Swoim zachowaniem, marzeniami odzwierciedlają nastroje młodzieży przeciwko bezprawiu, przemocy i niesprawiedliwości. Tak kreując swoich bohaterów, to właśnie chciał pokazać reżyser spektaklu, Włodzimierz Fełenczak.

Izabella Cywińska biorąc udział w dyskusji pt. "Widok z fotela dyrektora teatru", opublikowanej na łamach "Radaru" powiedziała między innymi: "Najlepiej są wdziane przedstawienia awangardowe czy superawangardowe, które epatują formą, a nie treścią; unikają trudnych problemów. A sam czas skłania przecież do myślenia serio, także w teatrze".

Myślę, że ten cytat można odnieść do sztuki "Która godzina". Forma przerosła treść, lecz uzupełnienie jej utworami rockowymi nadało przedstawieniu inny wymiar. Jest to przedstawienie awangardowe, łączące postacie punków, ruch antywojenny, dążność do zapobieżenia zagładzie. Jest to problem świata, tu pokazany w oryginalnej formie, ale i z mocnym wydźwiękiem, skłaniającym do myślenia, działania. I jest to właśnie przykład myślenia serio, właśnie w teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji