Artykuły

Odpowiedź ZASP na felieton dyrektora Krzysztofa Orzechowskiego

Ogłaszając na portalu e-teatr.pl swój publiczny atak na ZASP i na mnie osobiście, jako rzekomo - dzielącego nasze środowisko prezesa ZASP - Pan Dyrektor Krzysztof Orzechowski wybrał formę felietonu, w której zdania układa się lekko, bo dyktowane bywają zwykle nie przez namysł ale przez wprost z serca płynące silne emocje, czyli przez to, co akurat komu w duszy gra - Olgierd Łukaszewicz, Prezes ZASP wraz z zarządem stowarzyszenia odpowiada na list dyrektora Krzysztofa Orzechowskiego.

A to zwykle, we własnym mniemaniu autorów, rozgrzesza ich z pisania czegokolwiek. Tym bardziej, że Pan Dyrektor serce ma czułe. Formułując potem cały szereg nieprawdziwych zarzutów pod moim adresem, jako obecnego prezesa ZASP-u, okrasza je dobrotliwie życzliwym i pochwalnym zdaniem: Prezes ZASP-u był zawsze człowiekiem prawym, do bólu. Jednak z użytego w tym zdaniu czasu przeszłego wynika tylko, że człowiekiem prawym jakoby "zawsze byłem". Zaś czy, kiedy i dlaczego owa "prawość moja" i owo "zawsze" się ewentualnie skończyły, czy też trwają jeszcze, tego autor tekstu już nie pisze w swej recenzenckiej łaskawości wobec mnie. Niech mi więc Pan Dyrektor wybaczy, że w swej ripoście, z powodu owej prawości być może zadam mu ból. Aż do bólu pisząc tutaj całą prawdę, odrzucając przykre insynuacje, oczywiście niezgodne z prawdą twierdzenia i domniemania. Bo nie uchodzi, Dyrektorze, unikać brzemiennych konsekwencji faktu, że się zostało i jest się wieloletnim, doświadczonym dyrektorem jednej z większych polskich scen. I nie z nakazu pracy, nie wbrew własnej woli przecież, kieruje Pan do dziś tą sceną w imieniu wspólnego pracodawcy - własnego i całego zespołu - małopolskiego, samorządowego organizatora tego teatru.

Przyjął Pan przecież na siebie kilkanaście lat temu i dobrowolnie pełni nadal niełatwe obowiązki wynikające z tej funkcji. Jednak już jako dyrektor teatru (notabene z rekomendacją ZASP-u) złożył Pan akces do Unii Polskich Teatrów, jako rzekomego Stowarzyszenia PRACODAWCÓW - jak informują afisze niektórych z 16 teatrów należących do Unii i statut UPT. Przypomina mi się cytowana u prof. Wysińskiego anegdota o Jaraczu, założycielu ZASP-u, który był zaskoczony, kiedy musiał, jako dyrektor Teatru Ateneum, usiąść po drugiej stronie stołu do negocjacji z ZASP - jako przedstawiciel pracodawcy. Uprzejmie przypominam, że ZASP jest STOWARZYSZENIEM PRACOBIORCÓW. Niezależnie od tego czy chodzi o autorów czy artystów wykonawców, których w ZASP jest najwięcej. Wśród naszych członków jest też wielu obecnych i byłych dyrektorów teatrów, którzy nadal czują się aktorami, reżyserami lub twórcami teatru innych zawodów i specjalności, którym nasi faktyczni pracodawcy - organizatorzy teatrów - powierzyli jedynie funkcje kierowników scen. W instytucjach kultury, jak na scsenie, przychodzi nam po prostu grać różne role. A funkcje kierownicze ze swej istoty są zwykle czasowe, rzadziej stałe lub dożywotnie. ZASP, zgodnie z tradycją, zawsze niezmiennie podkreśla, że teatr jest szczególną, zespołową wspólnotą artystyczną, której dyrektor powinien być liderem na partnerskich zasadach, nie tylko zwykłym zarządcą, przedstawicielem pracodawcy i kierownikiem, jak w zwykłych zakładach pracy. Choć ZASP nie jest związkiem zawodowym, lecz stowarzyszeniem twórczym, to przecież do jego zasadniczych celów statutowych należy obowiązek dbania o status zawodowy, społeczny i ekonomiczny, warunki oraz poziom pracy artystycznej i życia naszych członków. Szczególna relacja między dyrektorem a pracownikiem w sposób oczywisty narzuca podział ról i obowiązków, niekiedy także określoną grę interesów. Nie powinno to jednak trwale dzielić dyrektorów i zespołów.

Naprawdę rozśmieszył mnie Pan zatem dopytując się: Dlaczego więc // Prezes nie upomniał się równolegle o wykreślenie zapisu nakazującego ustawowo krótkotrwałe kontrakty w przypadku dyrektorów?. Czy według Pana, wraz z Zarządem i członkami ZASP, miałem może jeszcze oddzielnie bronić jednych dyrektorów teatrów przed drugimi. Równocześnie walcząc wraz z utworzoną przez nas koalicją związków i stowarzyszeń twórczych i organizacji pozostałych pracowników instytucji kultury o wstrzymanie prac nad wadliwą koncepcją zmian ustawowych. Zagrażających elementarnym prawom i warunkom pracy i życia artystów oraz racjonalnemu funkcjonowaniu różnych, nie tylko scenicznych instytucji kultury. To nie ZASP przecież, lecz UPT, której do niedawna był Pan Wiceprezesem Zarządu, forsowała owe "krótkotrwałe kontrakty dla dyrektorów" i "umowy sezonowe", dopiero przed wyborami nazwane otwarcie "śmieciowymi" przez członków tego samego rządu, który - na szczęście bezskutecznie - pod silną presją organizacji dyrektorów i lobbującej w ich imieniu PKPP Lewiatan usiłował je narzucić nie tylko aktorom ale wszystkim artystom publicznych scen polskich, jako jedyną formę zatrudnienia i pracy, z wyłączeniem umów na czas nieokreślony.

ZASP był od początku konsekwentnie, niezmiennie przeciwny projektowi wadliwej koncepcji wyrywkowej, łącznej nowelizacji różnych materii prawa kultury. Wbrew nieprawdziwym twierdzeniom, właśnie takie stanowisko prezentowali w kolejnych stadiach prac legislacyjnych w imieniu władz statutowych ZASP zarówno Prezes Kumor, Prezes Szczepkowska i ja (choć w różny sposób i z różną determinacją). Zaś współautorami i głównymi orędownikami projektu tej nowelizacji były wyłącznie dwa stowarzyszenia dyrektorów, pracowicie lobbujące na rzecz tej wadliwej ustawy wraz z Polską Konfederacją Prywatnych Pracodawców LEWIATAN i urzędnikami ministerialnymi. W imieniu resortu kultury występował w randze wiceministra były Prezes Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów i były Prezes Unii Teatrów Polskich, Pan Jacek Weksler. Posłem sprawozdawcą Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu był jej wiceprzewodniczący, także były dyrektor teatru, Jerzy Fedorowicz. Na forum Senatu o przyjęcie ustawy zabiegała Pani senator Barbara Borys-Damięcka - aktualny Prezes Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów, także była dyrektor teatru. Dyrektor pilotującego projekt ustawy departamentu MKiDN, Pan Zenon Butkiewicz, jest też byłym dyrektorem teatru. Jakich zatem dyrektorów i przeciw komu miał więc bronić ZASP? Chcącym nie dzieje się krzywda, wedle obowiązujących zasad jeszcze z prawa rzymskiego rodem. Nic mi nie wiadomo aby zorganizował Pan czynny, skuteczny opór przeciw tej wadliwej ustawie w środowisku dyrektorów teatrów. Nie dołączył Pan również do zdecydowanych protestów ZASP - mimo, iż zechciał Pan wypowiedzieć się na te tematy osobiście w naszym Biuletynie. Zaś - jak słusznie zauważył 17 sierpnia w Gazecie Wyborczej Roman Pawłowski: ZASP konsekwentnie był przeciw ustawie. Skąd więc pretensje Pana Dyrektora do ZASP i do mnie osobiście, nie do kolegów dyrektorów, występujących w imieniu UPT i SDT oraz do ich lobbystów?

Udało się nam z inicjatywy ZASP stworzyć i poprowadzić koalicję organizacji reprezentujących wszystkie środowiska pracowników polskich instytucji kultury i uzyskać poparcie międzynarodowych organizacji twórców, artystów i pracowników kultury. Uczyniliśmy wszystko, co było możliwe, aby podjąć merytoryczny dialog z Ministrem Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz autorami i lobbystami wadliwego projektu na etapie prac resortowych. Niestety na próżno. Pisze Pan, że na tak zwane "społeczne konsultacje" tego projektu ustawy, tworzonego dyskrecjonalnie i arbitralnie, bez udziału i wbrew krytycznym uwagom i rzeczowym postulatom zainteresowanych adresatów, zostało bardzo niewiele czasu. Kiedy i po czym komu tego czasu rzekomo zabrakło? A któż to i kiedy ten czas i owe konsultacje ograniczał w trakcie prac legislacyjnych? Czy nie przypadkiem sam resort kultury pod naciskiem reprezentantów obu organizacji dyrektorów i PKPP Lewiatan? Prawidłowych, faktycznych konsultacji legislacyjnych między partnerami społecznymi po prostu nigdy nie było. Pozorowano je tylko. Wszyscy to doskonale wiemy. Mamy to udokumentowane przez sam resort w nadesłanych nam wyjaśnieniach. Nieformalnych spotkań i rozmów gabinetowych, publicznych komunikatów, ani informacyjnych wystąpień przedstawicieli ministerstwa na różnych spotkaniach, bez wspólnej, szczegółowej analizy i merytoryczno-prawnych dyskusji z czynnym udziałem naszych i resortowych ekspertów w pracach redakcyjnych nad projektem ustawy, nie należy mylić z rzetelnymi konsultacjami. Ani z koniecznym, sprawdzonym w tak trudnych i ważnych sprawach publicznych, formalnym mechanizmem prawnym sektorowego dialogu partnerów społecznych - reprezentacji pracodawców i pracowników z udziałem strony rządowej. Można było razem zatrzymać ten pośpieszny pociąg legislacyjny, jadący od początku ślepym torem. Można było wspólnie zmienić jego skład i skierować na właściwy tor. Obiecywał to nam parokrotnie sam Minister. Naciskając jednocześnie na przyspieszenie i zakończenie prac nad nowelizacją, tłumaczył nam, że oczekuje tego od niego tzw. "druga strona". Zaś z kolejnych pism i publicznych wypowiedzi Prezesa UPT i PKPP LEWIATAN wynika jednoznacznie kto naciskał i czego od ministra chciał. Wystarczy je przeczytać.

Nigdy więc nie było niewinnego i harmonijnego początku prac nad projektem tej ustawy, o jakim Pan pisze. Zaczęło się od manipulacji - skierowania przez Prezesa Zarządu Unii Polskich Teatrów do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego roboczego tekstu projektu ustawy o teatrze, niewiadomego autorstwa, przeznaczonego wyłącznie do użytku wewnętrznego. Stało się to bez wiedzy i decyzji Rady Programowej i Zarządu ZASP, które jako statutowe organy naszego Stowarzyszenia były jedynie uprawnione do podejmowania i akceptowania takich inicjatyw. Konsekwencją tej manipulacji stała się rozpowszechniana przez lobbujących za nowelizacją opinia, jakoby to ZASP CHCIAŁ TYCH ZMIAN! W sposób oczywisty, nie mogliśmy podjąć dialogu w trakcie prac resortowych nad ustawą, ponieważ druga strona w ogóle nie odpowiadała na naszą szczegółową, rzeczową argumentację merytoryczno-prawną. W stadium prac parlamentarnych ZASP wraz z koalicją organizacji pracowników instytucji kultury był już skazany tylko na własny lobbing. Była to jedyna odpowiedź na zupełny brak reakcji na nasze udokumentowane wnioski. Odpowiedź na złą ustawę, projektowaną i lobowaną przez dyrektorów. Z lekceważeniem pisze Pan: A w Sejmie - jak to w Sejmie. Najpierw Izba Niższa wykreśliła z projektu, co mogła, a co mogła dopisała - i w takim kształcie nowelizacja trafiła do Izby Wyższej. Senat usiłował coś przywrócić, coś dopisać od siebie i nowelizacja z powrotem wróciła do Sejmu. Tam rozprawiono się prawie z wszystkimi poprawkami senackimi, coś tam jeszcze zmieniono i taki kadłubek trafił ostatecznie na biurko Prezydenta RP.

Dzięki naszej wielomiesięcznej aktywności w ponadpartyjnych kontaktach z parlamentarzystami, dwa razy zabrakło nam tylko jednego głosu aby całą wadliwą ustawę Sejm odrzucił. Do ostatka wnioskowaliśmy wraz z różnymi klubami i posłami o przerwanie prac nad ustawą. Udało nam się doprowadzić do usunięcia z tej ustawy najbardziej irracjonalnych, szkodliwych i dyskryminacyjnych przepisów. Część z nich za sprawą tego samego lobby powróciła jednak w postaci poprawek Senatu. Niestety nie wszystkie udało się ponownie odrzucić. Stąd końcowy, niespójny rezultat i kadłubowy charakter ustawy. Był to okres wytężonej pracy eksperckiej ZASP, sporów na forum komisji Sejmu, Senatu i Komisji Trójstronnej. Do dziś nie rozumiemy dlaczego, mimo obietnic, rząd nie wycofał się z zapisów obejmujących, wbrew odmiennej specyfice pracy twórczej, artystów różnych specjalności i różne instytucje kultury. Z pierwotnego tekstu projektu ustawy wynika, iż miała być biczem na aktorów, ale ambicje dyrektorów teatrów sięgnęły też do reformowania orkiestr, filharmonii, muzyków, wokalistów, etc. Czy nie wtedy należało krzyczeć Panie Dyrektorze i budować koalicję w imię solidarności dla obrony naszych wspólnych odrębności?

Rozbujał Pan swoje pióro pisząc: Ale jaki cel osiągnął Prezes ZASP-u? Powstał koncertowy bubel prawny, który nie satysfakcjonuje nikogo. Proszę mi nie przypisywać porażki autorów złego projektu ustawy. Mimo, iż nie udało się nam osiągnąć przerwania prac nad tą ustawą, zdołaliśmy doprowadzić do usunięcia z niej większości niezgodnych z logiką i interesem kultury narodowej zmian. Potwierdzeniem mogą być liczne podziękowania dla ZASP i dla mnie osobiście, kierowane przez organizacje muzyków symfonicznych i pracowników różnych instytucji kultury. Ich - działanie ZASP satysfakcjonuje. Pisze Pan lekceważąc wpływ KPP LEWIATAN - organizacji pracodawców prywatnych - na losy ustawy: gigantyczna wija, sprytnie animowana przez Prezesa. Polecam Panu do Pana wiadomości osobisty list Pani Prezes Bochniarz do posłów w końcowej fazie nowelizowania prawa kultury po poprawkach Senatu a także komunikat prasowy LEWIATANA z 6 czerwca 2011r. To nie Prezes ZASP budził Lewiatana do życia. Nie tylko dla mnie w świetle faktów jest oczywiste, że to UPT animowała Lewiatana. Na forum parlamentu i w Komisji Trójstronnej musiałem polemizować z prawnikami Lewiatana reprezentującymi dyrektorów. Pisze Pan: Jakże głęboko w mentalności Prezesa tkwi "komuna", skoro określenie "prywatny" budzi aż takie emocje. Więc daję przykłady argumentacji Lewiatana: Aktor ma być 24 godziny na dobę w gotowości do dyspozycji teatru, by mógł wykonać obowiązujące normy czasu pracy. Jeżeli teatr czy orkiestra nie ma w bieżącym repertuarze zadań dla zatrudnionego muzyka, czy aktora, to powinien być zwolniony z pracy - tak myśli prywatny menadżer, nie znający i nie uznający specyfiki pracy zespołów artystycznych. Bo usłyszałem: dlaczego się ma płacić artyście, który nie jest stale zatrudniany w kolejnych pozycjach repertuaru?

Otóż Lewiatan udaje, że nie wie, iż w jednej sztuce Szekspira występuje Tobiasz Czkawka, a w innej Hamlet. A razem tworzą repertuar. Że na inny skład orkiestry pisał utwór Czajkowski, a na inny Mozart. Nie wie też ekspert Lewiatana co to jest teatr zespołowy. To nie "komuna" tkwi w głowie Prezesa tylko bunt przeciw niekompetencji i złej woli drugiej strony. Pisze Pan: jakie praktyczne znaczenie dla jej (instytucji artystycznej - przyp. moje) rozwoju ma oparcie funkcjonowania zespołu artystycznego na kodeksie pracy (włącznie z zatrudnieniem na czas nieokreślony), a szefa tego zespołu na bliżej niesprecyzowanych zapisach umowy cywilno-prawnej (na czas określony, od 3 do 5 lat)? Przecież to dwie różne sprawy. Więcej odwagi Dyrektorze! W zapisach tzw. umowy cywilnoprawnej mógłby Pan zawrzeć minimum gwarancji, które pozwoliłoby Panu opłacić zaangażowanych artystów w ten sposób, aby mogli się skoncentrować na pracy w teatrze. Albo rzec: non possumus, za tak małe pieniądze nie da się prowadzić teatru. Bez nowego porozumienia społecznych partnerów na rzecz teatru i orkiestr, warunków pracy i współpracy aktorów i muzyków oraz dyrektorów scen w ramach mechanizmu prawnego społecznego dialogu, lęk przed stoczeniem się w nędzę materialną będzie paraliżował jakiekolwiek próby wprowadzenia rozwiązań zgodnych z artystycznymi celami i zadaniami w modelu polskiego teatru i w wyborach tych rozwiązań po stronie pracodawców i pracobiorców.

Więcej odwagi w rozmowach z ministrem, parlamentem i organizatorami działalności kulturalnej! W swoim felietonie sugeruje Pan, jakbym to ja, jako Prezes ZASP-u, wprowadził bałagan do nowelizowanej ustawy a także dopuścił do oprotestowywanej przez Pana możliwości przekazywania publicznej instytucji kultury w ręce prywatne. Naprawdę jest wprost przeciwnie. Biuletyn ZASP publikuje stanowisko Zarządu także w tej sprawie. Walczyliśmy przeciw temu zapisowi od początku. Nie tylko inni, ale ja sam sobie osobiście gratuluję odwagi, bo musiałem stanąć przeciw propozycjom rządowym, które powinny być zgodne z naszą wiedzą i interesem kultury narodowej, a były z nimi rażąco sprzeczne i nieprzemyślane. Rozmowy z przedstawicielami rządzącej PO nie dawały rezultatu. Bo kto głosowałby przeciw dyscyplinie swego klubu parlamentarnego płacąc 1000 zł kary? Prywatnie więc, liczni posłowie w rozmowach z nami byli Za - nawet Przeciw. Pisze Pan, że nie podejrzewałby Pan Prezesa ZASP-u o błyskotliwe zdolności manipulatorskie. To przykre pomówienie i niesłuszny zarzut. Niestety manipulowała nami władza - arogancka, przekonana o swej sile. Nasz lobbing był otwarty i całkowicie przejrzysty. Ze wszystkimi partiami, ponad wszelkimi podziałami. W związku z tym, że chodziło o problemy zatrudnienia i pracy, rozmawialiśmy z byłym Ministrem Pracy, Panem Michałem Bonim i aktualnym - Panią Jolantą Fedak. Nie trzeba było w tych rozmowach manipulowania argumentami, ponieważ Pani Minister dała nieraz dowody, że jest przeciw umowom krótkotrwałym. Ostatnio modne jest nazywanie ich "ŚMIECIOWYMI".

Nasz problem środowiskowy polega na tym, że nie ma faktycznej organizacji pracodawców, z którą można byłoby podpisać układy zbiorowe, ustalić zasady płacowe, wziąć się za obecny system wynagradzania i wreszcie ustalić status artysty wykonawcy teatralnego czy orkiestrowego, chórzysty, tancerza, wokalisty, etc. Jak Pan wie, ustawa zniosła tzw. "kominową" barierę wysokości zarobków dla dyrektora, a rozporządzenie do ustawy ustaliło podstawowe pierwsze wynagrodzenie artysty wykonawcy niewiele wyżej od wynagrodzenia sprzątaczki. Jeden z dyskutantów na forum komisji kultury, młody reżyser, przekonywał posłów mówiąc : sztuka to stan spadania. Jak głęboko spadniemy w naszych budżetach aktorskich okaże się w styczniu, bo będzie wiadomo czy dyrektor będzie żądał od aktora 24. godzinnej dyspozycyjności, czy też zgodzi się na niektóre "zajęcia" poza macierzystą instytucją.

Dzieli nas Panie Dyrektorze nie ZASP, lecz brak wiedzy lub hipokryzja na temat tego - jak różni się pozycja materialna aktora warszawskiego i pozawarszawskiego, dyrektora sceny i artysty. Ile woluntaryzmu jest w decyzjach dyrektorskich? Czy nie hipokryzją jest propozycja by nie trzeba mieć dokumentu stwierdzającego wykształcenie pracownika artystycznego? A więc także kwalifikacje i wykształcenie dyrektora, którym może być chemik czy fizyk albo lokalny działacz? Bo kim jest dyrektor sceny? Czy tym, kto decyduje o wyrazie artystycznym instytucji? Czy tym, który pilnuje budżetu? Czy jednym i drugim? Fakt, że kilku dyrektorów menadżerów ma sukcesy także na polu artystycznym świadczy tylko o ich wyjątkowej intuicji i kulturze osobistej. Ale już mamy przykłady, w których o kształcie artystycznym sceny i składzie zespołu decyduje widzimisię, indolencja i przerost ambicji tzw. menedżera. Czy temu miała służyć ustawa lobbowana przez dyrektorów? Brak porozumienia między rzekomymi pracodawcami, którzy niewiele mogą - a artystami wykonawcami, którym odmawia się prawa walki o stabilne warunki pracy twórczej i o swój byt doprowadził do zapętlenia sytuacji.

Dziś użala się Pan Dyrektor: Być może proponowane wówczas założenia były błędne, być może przedwczesne, ale na pewno sprawiedliwe, bo symetryczne - dotykające zarówno aktorów, jak i dyrektorów. Bez tej symetrii założona wówczas konstrukcja nie ma sensu. Od początku wskazywaliśmy na asymetrię proponowanych w dyrektorskim projekcie ustawy przepisów. Regulacje dotyczące aktorów i dyrektorów teatrów w uchwalonej ustawie są wypadkową braku koniecznego merytorycznego dialogu i pertraktacji. Ta konstrukcja nie ma sensu bo wisi w próżni. Dyrektorzy! Więcej odwagi! Przystąpmy wspólnie do prawnego dialogu z organizatorami działalności kulturalnej aby razem znaleźć optymalne rozwiązania modelowe, organizacyjne i prawne, ustalić zasady finansowania działalności kulturalnej różnych publicznych instytucji kultury i optymalne warunki pracy zespołów artystycznych.

POTRZEBUJEMY NOWEGO SPOŁECZNEGO POROZUMIENIA NA RZECZ TEATRÓW, OPER, FILHARMONII, BALETÓW I CHÓRÓW. Panie Dyrektorze, chcąc czy nie chcąc jest Pan stroną w tej sprawie. O dialog - a nie o szkodliwe podziały i nienawiść jak Pan pisze - prosiliśmy w trakcie wielu miesięcy walki przeciw ustawie, która skazywałaby nas na byt nie tylko niepewny, ale ubogi i żałosny. Ustawę należało zatrzymać natychmiast wspólnymi siłami. A tak wywołaliście dyrektorzy zasadnicze pytania o egzystencję i status pracownika artystycznego. ZASP protestował rzeczowo i racjonalnie, nie wysuwał roszczeń rewindykacyjnych, ani nie nawoływał do strajku. ZASP nie organizował go, bo zdajemy sobie sprawę, że realizowalibyśmy wówczas scenariusz opisany przez prof. J. Kosińskiego, jako "TEATR, KTÓREGO NIE BĘDZIE". Opowiadamy się za przemyślaną i racjonalną, autentyczną modernizacją teatrów i innych polskich publicznych instytucji kultury, przygotowaną ponadpartyjnie, pod Patronatem Prezydenta RP, z udziałem strony rządowej i partnerów społecznych oraz wszystkich zainteresowanych, w ramach sektorowego dialogu, ale przeciw ich nieprzemyślanej dezorganizacji i likwidacji w wyniku wadliwych, regresywnych zmian prawa pogarszających trudne warunki pracy twórczej artystów.

Zamiast płakać teraz nad przysłowiowym rozlanym mlekiem i atakować na ślepo rzekomych przeciwników w poszukiwaniu winnych ułomnego kształtu obecnej ustawy - nie tam gdzie ich naprawdę szukać należy - proszę pomyśleć o zainicjowaniu naszej współpracy dla wspólnego dobra, któremu podporządkowana powinna być nasza działalność - dobra kultury narodowej i zapewnienia warunków najwyższej jakości twórczości artystycznej polskich scen. Ma Pan Dyrektor po temu szczególną okazję, jeśli tylko zechce Pan z niej łaskawie skorzystać, zamiast nas niesłusznie atakować i oskarżać o cudze grzechy i winy. Bo jeszcze w trakcie prac parlamentarnych nad ustawą, jako Prezes ZASP zwróciłem się do Marszalka Województwa Małopolskiego i do Prezydenta Miasta Krakowa o wspólne podjęcie, właśnie na terenie Krakowa i Małopolski, pilotażowego projektu wdrożenia prawnego mechanizmu dialogu społecznego z udziałem parterów społecznych: przedstawicieli pracodawców - organizatorów scen i ich pracowników w sektorze publicznych instytucji kultury żywego spektaklu. Ma Pan w kierowanym przez siebie teatrze zarówno liczne i prężne koło ZASP, związki zawodowe oraz Radę Pracowniczą, które współdziałają zgodnie ze sobą i z Panem Dyrektorem w staraniach o zapewnienie przez organizatora środków na działalność teatru i możliwych do uzyskania stabilnych warunków jego pracy. Czegóż więcej Panu trzeba, żeby skutecznie, partnersko współpracować z zespołem aktorskim i razem z organizatorem teatru usuwać istniejące przeszkody, także formalno-prawne?

Olgierd Łukaszewicz

Prezes ZASP wraz z zarządem stowarzyszenia

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji