Artykuły

Która godzina?

Dzień był paskudny: wietrzny, chłodny, a do tego padał deszcz. Przerażała myśl o pokonaniu największego warszawskiego placu (przed Pałacem Kultury), aby dojść do Teatru Dramatycznego. Można się było spodziewać, że widownia tego dnia będzie kompletnie pusta i kto wie, czy spektakl nie zostanie odwołany.

Tymczasem nie. Cud! Teatr, który od 4 lat toczy beznadziejną - zdawało się - walkę o pozyskanie widzów, tym razem odniósł zdecydowane zwycięstwo: w tak koszmarny dzień - pełna sala. Nie do wiary.

Przedstawienie, które stało się powodem tak nadzwyczajnej frekwencji, nosi dość nijaki tytuł: "Która godzina". I nie tytuł stał się magnesem przyciągającym publiczność. Niewątpliwą przyczyną tłumnego przybycia widzów była wiadomość, że jest to spektakl przygotowany z myślą o młodzieży, o nastolatkach. Toteż większość przybyłych należała do tej właśnie grupy wiekowej. Dominowali 15-20-letni, ale tu i ówdzie widziało się tak młodszych (np. 10-letnich), jak i starszych (ponad 30-letnich, przybyłych pewnie bądź z obowiązku, bądź dla towarzystwa, aby ich dziecię nie zbłądziło wracając wieczorem z teatru do domu). Główną atrakcją programu miała być muzyka - przeboje polskich zespołów rockowych lat osiemdziesiątych, noszących tak sympatyczne nazwy, jak: ŚMIERĆ KLINICZNA, W-C. ODDZIAŁ ZAMKNIĘTY itd.

Teatr gotów był zastosować mocne, jak najmocniejsze uderzenie, byle zwabić ludzi, pozyskać zwolenników. Pomysł z użyciem muzyki rockowej chwycił.

Fabuła przedstawienia jest jednak dość wątła i w stylu naiwnej bajeczki o szlachetnej młodzieży miłującej pokój i siebie nawzajem. Honoratka i Jacek (imiona głównych bohaterów) gotowi są na wszystko, aby wojennemu koszmarowi. Chcąc powstrzymać wybuch wojny - muszą walczyć. Z kim? Z wapniakami, czyli z pokoleniem rodziców, reprezentowanych przez Wielkiego Admirała, krwiożercze monstrum, pozbawione uczuć i wyobraźni.

Na nic by się zdały dobre intencje Honoratki i Jacka, gdyby nie pomoc ze strony zegarów, które zarządziły strajk powszechny. Przez to do wojny nie dojdzie, ponieważ generałowie nie będą wiedzieli, która godzina, więc nie będą mogli ani rozpocząć wojennej narady, ani nie potrafią w odpowiednim momencie rozpocząć ataku, słowem - wszystkie ich niecne plany wezmą w łeb. Tylko dlatego, że nie wiedzą: która godzina.

Wspaniały program pacyfistyczny. Wystarczy tylko skonstruować sprzyjające nam zegary, wymierzające nie tylko czas, ale i pilnujące moralnego ładu.

Przyznać mimo wszystko trzeba, że teatr postarał się o efektowną oprawę plastyczną dla tej bajeczki. Reżyseria jest sprawna, aktorstwo niezłe. A główny bojownik o pokój, czyli Jacek, w której to roli występuje Marek Probosz, jest nie tylko sympatyczny i budzi zaufanie, ale też daje popis swoich umiejętności z pogranicza aktorstwa i sztuki cyrkowej. Zdobywa zasłużone brawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji