Artykuły

Król zamieszał teatrem

Teatr Górnośląski wciąż szuka swojej siedziby. Związał się ze Stowarzyszeniem Dziedzictwa Kultury w Łaziskach, ale to nie oznacza, że będzie miał gdzie występować. Ale czy to teatr Górnego Śląska, czy Mariana Makuli? - pyta Grażyna Kuźnik w Polsce Dzienniku Zachodnim.

Naira Ajwazian przyjechała z Armenii i stała się gwiazdą sztuk pisanych w gwarze śląskiej. Zna polski, włoski, angielski i francuski, więc nauczyła się też śląskiego. Teraz może śmiało mówić, że wychowała się choćby na Ryndorfie, "zapomnianym przez Boga i partię" kawałku Rudy Śląskiej. Tak jak Marian Makula, autor przedstawień, w których Naira występuje. Nikt nie uwierzy, że Naira urodziła się prawie 5 tys. kilometrów dalej.

Godoć po śląsku to zdaniem Nairy nie tylko znać słowa, ale też intonację. I to jest najtrudniejsze. W jednej ze sztuk Makuli wypowiada bardzo zdradliwe zdanie. - Wołam rzęzi jak zygerbalt przy rżnięciu szperlaty!" I widownia albo wybuchnie śmiechem, albo zapadnie głucha cisza - mówi Naira. - Wszystko zależy od tego, czy oddam prawdziwy akcent. Jeśli nie, to nie zrobię żadnego wrażenia. W tych spektaklach nie można kłamać.

Rozmawiamy w Śląskiej Piwnicy Artycha w Łaziskach Górnych. W sąsiedztwie - kominy elektrowni, obok schludne domki takie jak ten, gdzie mieści się Piwnica. To siedziba Stowarzyszenia Dziedzictwa Kultury, które podjęło się właśnie trudnego zadania - prowadzenia Teatru Górnośląskiego. W nim królować będzie "godka" i Marian Makula, obwołany właśnie przez zwolenników królem Śląska.

- Nikt nas nie chciał - stwierdza Makula, dusza przedsięwzięcia, autor kilku sztuk po śląsku i jednej na ukończeniu. - Urzędnicy nie wierzą, że Teatr Górnośląski ze stałą siedzibą mógłby mieć powodzenie, czy też że w ogóle mógłby istnieć. To nie mieści się im w głowie. Naszą rodzimą kulturę wciąż ma się za nic.

Na teatralnych scenach bywa wulgarna erotyka, pada najgorsze słownictwo, ale gwara wciąż niepokoi. Może dlatego, że Makula nie studzi nastrojów.

- Czy mamy zapomnieć o wartościach, które przekazali nam niemieccy czy zniemczeni przodkowie? Polacy też nie są wobec Niemiec bez winy - zaznacza.

Na wszelki wypadek dyrektorzy teatrów, domów kultury, urzędnicy deklarują luźną współpracę. Pokazać gotowe przedstawienie owszem, ale bliższy związek wykluczony. Nikt nie chce ryzykować, bo widmo "opcji niemieckiej" na Śląsku wciąż krąży. A zresztą na wszystko i tak brakuje pieniędzy. Na Makulę również.

Wokół Mariana Makuli, satyryka i pisarza, skupia się wiele osób, które mają podobne cele. To "ferajna". Wierzą, że Teatr Górnośląski w końcu powstanie, bo będzie to azyl dla ich rodzinnej mowy, bo uważają, że śląska kultura była zawsze poniżana i czas się odkuć, albo że w kulturze nikomu jeszcze różnorodność nie zaszkodziła.

- Miejscowe obawy wobec śląskości doprowadziły do tego, że inauguracja naszego projektu

Stacja Śląsk odbędzie się w Krakowie - dziwi się Jerzy Moskała ze Stowarzyszenia Dziedzictwa Kultury w Łaziskach. -Tamnie mają nic przeciwko, żeby posłuchać naszego teatru, zespołów, a nawet i orkiestry dętej. Krakowianom się podoba, naszym urzędnikom niezbyt. Teatr Górnośląski wykluł się już z ziarna, ale na razie z trudem przebija się na powierzchnię. Najpierw miał powstać w Rudzie Śląskiej, rodzinnym mieście Makuli, gdzie powstawały jego operetki po śląsku. Ale utwory do Teatru Górnośląskiego władz nie przekonały, chociaż zrobiły sporo zamieszania.

- Trudno przełożyć polskie sztuki na śląski, bo duch tych języków jest inny - uważa Makula, historyk po Uniwersytecie Śląskim. - Polski wyniósł z zaborów umiejętność mówienia tak, żeby nic nie powiedzieć, żeby ukryć konkret i sedno za pięknymi słówkami. Godka odwrotnie, tu się mówi do rzeczy i wprost, czasem jak obuchem w łeb. Ale to nasze korzenie, nasza proletariacka tradycja. I to się może komuś bardzo nie podobać.

W "Pomście" opartej na "Zemście" Aleksandra Fredry, scena pisania listu przez Cześnika iDyndalskiego w imieniu Klary do Wacława, brzmi następująco. Dyndalski: "Czy jo urwał sie z gipsdeki, by do lipsty pisać fleki!" I pisze: "Mój ty luby, mój ty złoty, to przez ciebie hercklekoty. To przez ciebie jest ta haja, przez to, żegorolapszaja."

Na to niezadowolony Cześnik: "Niy wydawo ci sie aby, że inaczy piszom baby? Dej na blajsztift ci napluja, list łod nowa podyktują. Pisz kamracie, już ci godom, przydź karlusie dziś ku schodom" Oczywiście z listu nic nie wychodzi. "Co Cześniku cie ugryzło? Co ugryzło? To, że ciebie w dekel pizło.".

Nie wszystkim tłumaczenie przypadło do gustu, ale "Pomsta", "Zolyty" według Mikołaja Gogola czy spektakl operetkowy "Głos się zrywo, dusza śpiewo" wystawiane w różnych ośrodkach, miały swoją wierną publiczność. I na nią liczą założyciele Teatru Górnośląskiego. Chcą nie tylko ją bawić, ale i wzruszać. Marian Makula kończy właśnie "Kazanie na górze", sztukę o Jezusie nauczającym z hałdy. Kolejny argument, żeby powstał teatr.

Tyle że jeden autor to jednak za mało na to, żeby powstał aż Teatr Górnośląski. Nic nie słychać o wykorzystaniu w nim utworów innych autorów, piszących o Ślązakach. A jeszcze nikomu nie udało się założyć państwowego teatru dla jednej osoby, nawet z najbardziej zdolną ferajną. No, chyba że uda się to królowi Śląska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji