Artykuły

Pastorałka w kabarecie

Z zapisów wiadomo, że w 1573 roku w poznańskim kościele św. Marii Magdaleny odbyło się widowisko o narodzinach Chrystusa, a z powodu natłoku ludzi "wszczął się wielki tumult". Nie brakowało też heretyków pośród pospólstwa - wspomina kronikarz - którzy "wznosili w świątyni gwizdy i szemrania". Za to "Opłatki polskie" grane-cztery wieki później (w ub. dekadzie) w Teatrze Nowym; wywoływały u wielu widzów łzy wzruszenia.

Widowiska pastorałkowe i kolędowe obrosły w bogatą tradycję, w najrozmaitsze style i konwencje. Np gnieźnieńska realizacja "Pastorałki" wg Schillera z lat 70 odwoływała się do prapremiery w "Reducie" Osterwy, a jednocześnie miała wielkopolski charakter, stąd na przykład anielice nosiły tutejsze stroje ludowe, a Dzieciątko rodziło się po prostu pod Gnieznem. Z kolei inna gnieźnieńska "Pastorałka" (także Teatru im. A. Fredry) odwoływała się w latach 80. do polskiego baroku i grana była wyłącznie w barokowych kościołach.

"Pastorałka" zaprezentowana ostatnio w poznańskim Teatrze Animacji ma z kolei kabaretowy rodowód. Jest bardzo kameralna i bardzo umowna, a jej wykonawcy uprawiają aktorstwo wyraźnie kabaretowej proweniencji (nonszalanckie wobec tekstu i postaci) i na sposób kabaretowy (z dystansem i przymrużeniem oka) posługują się lalkami-rekwizytami. W I części głównym elementem jest też ogromna szuflada, która pełni rolę scenki-podestu i zapadni. A wszystko na tle czarnych kulis. Nawet muzyka do śpiewanych pastorałek przypomina kabaretowo-piwniczne songi czy ballady.

Można by rzec właściwie, że na scenie oglądamy kabaret krakowskiej bohemy z okresu sececji czy Zielonego Balonika, który "Pastorałkę" odgrywa w duchu ekspresjonistyczno-modernistycznym. Wszelako kabaretowa konwencja skojarzona z kabaretową prostotą i oszczędnością daje na ogół mierne rezultaty (w dodatku wokalnie spektakl też nie zachwyca). W II części jest już lepiej, bo i dominują sceny, które pozwalają na jasełkowy komizm, a z elementów scenograficznych powstaje efektowna mansjonowo-tryptykowa sceneria.

Za to jednostajne patrzenie przez kabaretowe okulary przychodzi też sporo zapłacić. Nie ma bowiem w tym przedstawieniu urzekającej prostoty ani oszałamiającej teatralizacji, nie ma zwyczajnego wzruszenia i metafizycznego tchnienia. I nie ma nastroju, a tylko obojętna sprawność warsztatowa. Szkoda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji