Artykuły

Problemy na ławeczce

Agencja teatru "Kalambur" z wielką pompą zaczęła ten rok pracy. Najpierw był Kantor, a teraz znakomita "Ławeczka" Aleksandra Gelmana z Teatru Powszechnego w Warszawie Spektakl zobaczyliśmy na scenie Teatru Kameralnego. Wyreżyserował go znany we Wrocławiu Maciej Wojtyszko, scenografię opracowała także znakomita para - Wiesława i Alan Starscy. Na ławeczce zasiadają Joanna Żółkowska i Janusz Gajos. Już same nazwiska twórców przedstawienia ściągają liczne rzesze widzów i nikt się nie zawodzi.

Aleksander Gelman znany jest polskim kinomanom ze znakomitego filmu "Premia", przerobionego później na scenariusz teatralny ("Protokół pewnego zebrania"). Autor ten zna życiowe problemy, poznał setki ludzi pracując jako ślusarz, tokarz w fabrykach i na wielkich budowach. Podstawowym walorem jego tekstów jest prosta, codzienna prawda, mieszanie się komizmu z tragizmem, jak to zwykle w życiu bywa. Ta pisarska umiejętność daje też pole do popisu dobrym aktorom.

Na parkowej ławeczce spotyka się dwójka ludzi, ot, zupełnie zwyczajnych. W trakcie rozmowy okazuje się jednak, że ich życiowe dramaty urastają do rangi niemal tragedii antycznych. Ona - rozwódka tęskniąca za rodzinnym życiem czeka na swojego rycerza. Gotowa jest dla miłości i odrobiny czułości poświęcić wszystko. Na zupełnie wodnistych podstawach buduje przyszłość z nieznajomym mężczyzną. Nie wierzy, że ten na zimno może ją oszukać. Potrzeba miłości przesłania jej realność sytuacji. Tymczasem trafiła na łowcę, pospolitego podrywacza, który kolejnymi przygodami odgrywa się na zaborczej żonie. Zresztą do końca nie wiadomo, kim jest ten człowiek. Ciągle zmienia sobie imiona, zawody, dzieci, życiorysy. Podrywa na litość i na bunt.

Trochę mu jednak serce zaczyna drgać, kiedy spotyka się ze zniewalającą szczerością partnerki. Wysłuchuje jej bólów, coś tam próbuje radzić. W końcu sam zaczyna opowiadać o tragedii swojego życia. Żona go nie rozumie, jest wykształcona, a on tylko kierowcą. Jest w domu popychadłem i nie umie się z tego wyzwolić. Słaby człowiek. Po tych wszystkich dramatycznych, starciach ona zostawia mu swoje klucze i mówi: "Pamiętaj, że w moim domu zawsze znajdziesz schronienie". Wielkim zaufaniem odpowiedziała na stek kłamstw na zwierzenia słabeusza. Jest to tragiczna i piękna zarazem pointa przedstawienia. Daję ci serce za nic.

Gajos i Żółkowska są znakomici. Bójki i sprzeczki na scenie są tak żenująco życiowe, że śmialiśmy się, żeby ukryć zwykły ludzki wstyd Gelman dał nam tyle nieoczekiwanych rozwiązań, pokazał jak pokrętnie może się toczyć niby zwykły ludzki los, że każdy z nas poczuł się jakoś tam dla siebie ważny. Żadna scena nie była przejaskrawiona, lecz raczej zostawiała twórcze niedopowiedzenia. To zasługa reżysera i aktorów. Gajos w jednej chwili z cwaniaka robił się mięczakiem, Żółkowska z prowincjonalnej kobietki urastała niemal do dramatycznej heroiny. Wszystko na scenie było. Przede wszystkim wielkie uczucia, których na szwank wystawiać nie można. Bo kiedy tęsknota za szczęściem spotka się z kłamstwem - to może złamać niejedno życie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji