Artykuły

Konfrontacje. W klatce słowa i losu

XVI Międzynarodowy Festiwal "Konfrontacje Teatralne" recenzuje Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Polacy naśmiewają się sami z siebie i swoich mitów, Rosjanie zaglądają w swoją duszę starając się być jednak wyrozumiali dla ludzkich przypadłości i zdradzieckiego losu. 16 Konfrontacje Teatralne mamy za sobą.

Tegoroczne Konfrontacje Teatralne zaproponowały kilka cykli spektakli, więc widzowie chyba rozproszyli się wybierając to, z czym łączyli jakieś oczekiwania, jedni korzystając z okazji obejrzenia najważniejszych spektakli ostatnich lat teatrów lubelskich, innymi z przedstawień teatru ciała, albo wybierając sztuki kilku polskich teatrów repertuarowych i znanych zespołów ze wschodu. Przegląd pofestiwalowy będzie więc z konieczności wybiórczy, trudno też wyciągać jakieś ogólne wnioski, jakkolwiek niektóre się przecież nasuwają.

Zapamiętania warty jest klarowny, czysty, prosty i wzruszający spektakl "Babuszki" Teatru Praktika z Moskwy w reżyserii Swietłany Ziemlakowej, jedna z nowych, tegorocznych produkcji teatru znanego m.in. z wystawiania premier Iwana Wyrypajewa. Sześć starych kobiet, babuszek z syberyjskiej wsi opowiada o swoim życiu przybyłemu zapewne z Moskwy studentowi. One, a nie mężczyźni, którzy zginęli na wojnach, umarli, uciekli lub siedzą w więzieniach okazują się ostoją społeczeństwa. Ale to, co ich w życiu pociągało, kusiło, czy było najcenniejsze, dzisiaj jest przeszłością, pozostały jedynie wspomnienia i rodzaj bieżącego trwania - oraz wspólne śpiewanie. Bieg czasu jest nieubłagany, mówi Ziemlakowa, w młodości nie zdajemy sobie z tego sprawy, a w starości nagle czujemy jego dotyk - i z tej perspektywy wszystko okazuje się ulotne i nietrwałe. Spektakl kończy symboliczna sekwencja: babuszki zdejmują czapy i palta - i okazuje się, że to piękne, młode dziewczyny.

Teatr Praktika grał dwa lata temu na Konfrontacjach "Fryzjerkę", spektakl o fatalnie zakochanej Irinie, przyjęty równie serdecznie, bo z wielką wyrozumiałością przyglądający się sytuacjom ludzi, ich marzeniom i błędom, równoważący ambicje wolnego człowieka z dramatyczną nieuchronnością losu. Czystość, ascetyczność i porządek przestrzeni scenicznej, piękne użycie projekcji video, zgranie zespołu, naturalność gry podszytej humorem to atuty "Babuszek". Jak się okazuje, można powiedzieć wiele o życiu bez konieczności wypruwania flaków na scenie. To ciekawe tym bardziej, że misja sławnego moskiewskiego Teatru Praktika polega na ukazywaniu codzienności współczesnego Megapolis, a ta jak wiadomo obfituje w brutalność. A może tak spokojnie opowiedziane historie zapadają głębiej w pamięć i brutalniej niepokoją duszę?

W tym moskiewskim spektaklu, jak i w przedstawieniu "Edyp. Psia klatka" Centrum Dakh z Kijowa pojawia się coś, czego nie ma z reguły w polskich przedstawieniach w takiej formie i na taką skalę - muzyka i śpiew, ale zakorzenione w tradycji. Okazuje się, że granica Schengen jest też granicą muzykalności społeczeństw i w ogóle roli muzyki w kulturze, a nawet szerzej - w duchowości (z pewnością jakiś wpływ na ten stan rzeczy ma fakt, że liturgia prawosławia jest śpiewana).

Pod tym względem do niesamowitego eksperymentu doprowadził wspomniany kijowski spektakl "Edyp. Psia klatka". Na przedstawienie w reżyserii Władysława Troickiego, które miało premierę przed rokiem, składają się dwie części: "Psia klatka" Klima, jednego z najpopularniejszych współczesnych dramaturgów rosyjskich, oraz Sofoklesa "Król Edyp" w tłumaczeniu Iwana Franki. Jakie interakcje miało wywołać to połączenie, trudno powiedzieć, bo nie były one czytelne, albo - były mętne. Chodzi zapewne o skomplikowane relacje duszy ze słowem, wolnością, przeznaczeniem itd.

Spektakl wyróżnia scenografia: to ogromna klatka zbudowana z metalowych prętów. W pierwszej części widzowie siedzą dosłownie na klatce, a aktorzy grają wewnątrz. Zaglądając przez pręty obserwujemy jakieś potworne więzienie, metaforę zamkniętego, zniewolonego społeczeństwa, gdzie wszystko robi się na rozkaz i ze wszystkiego szydzi. Po przerwie do klatki trafiają widzowie, zaś aktorzy na klatce odgrywają inne w charakterze sceny z "Króla Edypa". I w pierwszej i drugiej części jest dużo śpiewu, w tej pierwszej - bluźnierczego, w tej drugiej - mistycznego. Spektakl kończy się tak, jak jego pierwsza część: klatka z publicznością oraz niemym Edypem zostaje "zamurowana" deskami i gaśnie światło. Nienormalność i fizyczność klatki przeraża. Jednak aktorzy instruują publiczność, że wystarczy zaśpiewać, aby z niewoli się wydostać. I pytają, dlaczego publiczność nie śpiewa, skoro zawsze śpiewała? Wówczas widzowie w klatce poczynają zastanawiać się, jaką piosenkę są w stanie zaśpiewać wszyscy razem. Co zaśpiewano? "Sto lat"! - i klatka się otworzyła.

W pamięci zostanie z tych Konfrontacji bardzo dobry portugalski spektakl Leszka Mądzika "Żar", z pewnością również bardzo ciekawe inscenizacyjnie i aktorsko przedstawienia Teatru Wolnego z Mińska, jak i ambiwalentnie oceniany "Makbet" teatru z Tbilisi. I zapewne "Niech żyje wojna" Teatru Dramatycznego im. Józefa Szaniawskiego w Wałbrzychu, przedstawienie okrzyknięte jednym z tych dokonań, które zmieni polski teatr. Lecz refleks festiwalu nie jest godzien pochwały, skoro ten spektakl duetu Paweł Demirski - Monika Strzępka miał premierę przed prawie dwoma laty, a teraz triumfy święci i nagrody zbiera ich "Był sobie Andrzej " .

Konfrontacje muszą też wziąć się za publiczność, której jakoś dramatycznie ubyło. Nie wiadomo, czy to z nadmiaru wyboru, czy bilety stanowiły zaporę finansową, czy po prostu teatr nie przyciąga. Mimo to festiwal stanowi wartość, bez której trudno sobie wyobrazić kulturalny Lublin. Nawet jeżeli nie kieruje nim żadna idea poza tą, aby pokazywać różnorodność zjawiska, jakim jest teatr.

Na koniec warto zwrócić uwagę na tendencje w kategorii, którą z braku lepszego określenia nazywam dla potrzeby chwili gadżetami ekspresji inscenizacyjnej. Nadal dość uniwersalny pozostaje nagi mężczyzna, co w istocie oznacza, że na scenie aktor pokazuje penisa - i nie chodzi tu wyłącznie o teatr ciała typu Maat Project. Jak się wydaje, zdaniem twórców, penis nabiera głębszych znaczeń. Na przykład we wspomnianej sztuce "Niech żyje wojna" premier Stanisław Mikołajczyk w rozmowie z umundurowanym Moskalem, zapewne z Józefem Wissarionowiczem Dzugaszwili zwanym Stalinem, jest nagi. Czy to oznacza, że jest bezbronny, a na wojnie walczy się nie penisami ale karabinami i czołgami? Czy chodzi o to, że Stalin nie chce pokazać penisa, chociaż ma czołgi i mięso armatnie? Czy może bardziej chodzi o to, aby ośmieszyć naiwność polskiego premiera żądającego od Stalina pomocy dla Powstania Warszawskiego, a w szerszym znaczenie - ukazać oderwanie polskiego myślenia od ówczesnych realiów geopolitycznych, idiotyczność idyllicznych polskich wizji narodowej mocarstwowości a la Rzeczpospolita Jagiellonów, z których chyba najbardziej kuriozalnym był pomysł kolonizacji Madagaskaru. Wniosek jest taki, abyśmy nie ulegali lukrowanej papce mediów oraz zmistyfikowanej historii i ideologii, której przykładem i symbolem jest serial "Czterej pancerni i pies", zresztą świetnie sfilmowany. Jedni uwielbiają duet twórców Monika Strzępka - Paweł Demirski, inni uważają jednak, że jest czysto pokoleniowy, bo otwiera drzwi kiedyś już wyważone. Podnoszony po cichu protest, że teatr taki prowadzi do wykluczeń, bo nie pisze ról dla nagich aktorek, zbywany bywa w polemikach niejasnymi argumentami, że nagie ciało kobiety na scenie nie przyciąga uwagi.

Więc obok tendencji z penisem modne w teatrze stało się picie z butelki, jak też operowanie wiadrami z wodą - co widzieliśmy w spektaklach krytyczno-demaskatorskich, np. tak w polskim "Niech żyje wojna" jak i ukraińskim "Edyp. Psia klatka". Dobrym rekwizytem są również zabawki (oddają tęsknotę za dzieciństwem, potrzebę nieodpowiedzialności, a w szerszym wymiarze - symbolizują przemijanie). I rzecz jasna, zdecydowanie wszechobecnym narzędziem a nawet materią teatru stał ekran i projektor multimedialny. Natomiast telefony komórkowe są już w zaniku, zaś ipady jeszcze się nie pojawiły. Jednakże pamiętajmy, że z takiego generalizowania wnioski należy wyciągać ostrożnie, albo w wcale.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji