Śpiewająco na budowie
"Operacja Opera" w reż. Jerzego Zonia, koprodukcja Teatru KTO i Norweskiej Opery Narodowej w Oslo. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Czego tu nie ma! Śpiewy, tańce, żarty, problemy i stereotypy. Miejsce: budowa opery w Oslo. Warstwa rozrywkowa, owszem, przyjemna, ta poważniejsza -znacznie słabsza
Na budowie słynnej nadwodnej opery w stolicy Norwegii pracowało wielu Polaków. Nina Witoszek-FitzPatrick, profesor uniwersytetu w Oslo, rozmawiała z polskimi pracownikami, z czego powstało opowiadanie, które z kolei zainteresowało Davida Chocrona, komika i performera, oraz kompozytora Helgę Iberga. Tak w skrócie wygląda geneza polsko-norweskiego kabaretu, który z międzynarodową obsadą wyreżyserował Jerzy Zoń. Na scenie - budowa, czyli metalowe ruchome rusztowania. Zgrabnie tańczący z młotkami i wiertarkami robotnicy, sprzątaczka, która jest geniuszem, ale się jąka, więc nikt ojej geniuszu nie wie, norweski kierownik marzący o wielkim świecie, włoski właściciel kantyny, rumuński Rom udający Polaka (bo lepiej jednak być Polakiem niż Romem), Polak, którego porzuciła norweska kobieta (nie dla mężczyzny, a dla państwa opiekuńczego), seksowna pani inżynier, będąca również śpiewaczką operową.
To nie tyle spektakl, ile zbiór numerów - z zapowiadanego konglomeratu stereotypów i uprzedzeń niewiele zostało. Czasami się ktoś na kogoś poboczy i popsioczy. Polacy ponarzekają, że pośrednik pan Szwindelski ich oszukuje, muszą więc jeść mielonkę zamiast obiadu w kantynie, Norwegowie ponarzekają na Polaków, którzy chcą wykorzystać ich system ubezpieczeń. Ale zaraz zgodnie zaśpiewają, zatańczą, a że muzyka jest dziarska i wykonana z polotem (bezkonkurencyjni są Aldona Jankowska - sprzątaczka, i Krzysztof Stawowy- porzucony przez Norweżkę Polak), zapomina się szybko o problemach.
W piątek zespół polsko-norweskiego kabaretu będzie miał premierę w operze w Oslo - z pewnością tam spektakl zabrzmi inaczej.
