Artykuły

Absolwenci w pralni

"Ja-jestem-nim" w reż. Szymona Kaczmarka w PWST w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Z krótkich opowiadań Etgara Kereta powstał spektakl dowcipny, ironiczny, okrutny i melancholijny.

Zaczyna się od filmu. Początku "Absolwenta" Mike'a Nicholsa. Oglądamy film razem z aktorami. My siedzimy na widowni, oni siedzą i leżą przed ekranem. Na podłodze kłęby ciuchów, pod ścianą rząd pralek. Na ekranie Dustin Hoffman w samolocie, na lotnisku, na tle akwarium w domu. Jego bierność, niezdarność, śmieszność, strach przed wkroczeniem w świat, niechęć do tego świata. Film podpowiada temat spektaklu, przypomina też, że oglądamy spektakl dyplomowy grany przez absolwentów, którzy też mają wejść w świat, a teraz pokazują, że się nadają do zawodu.

Napisy biegnące dołem ekranu objaśniają zasady spektaklu: nie spodziewajmy się spójnej fabuły; 23 opowiadania Kereta zostały wymieszane i umieszczone w ramie czterech pór roku; akcja rozgrywa się nie w Izraelu, ale w pralni; każdy z aktorów gra po kilka ról.

Nie można się było spodziewać spójnej fabuły - opowiadania Kereta w żaden sposób nie dają się w nią ułożyć. Ale też współczesny teatr przyzwyczaił nas do afabularnych przedstawień, łatwości, z jaką aktorzy wchodzą w kolejne role i z nich wychodzą, do przestrzeni gry, które są jak biała karta czekająca na wypełnienie.

Kaczmarek trochę bawi się tą (już) konwencją, objaśnia ją na starcie, nie traktuje z namaszczeniem. Rozrzucone ciuchy to po prostu podręczna garderoba, niekoniecznie znak teatralny. Aktorzy nie skupiają się na pokazywaniu mechanizmów przejścia od prywatności do sceniczności, a raczej na tym, by zainteresować widzów opowiadanymi historiami.

Historie Kereta są wzięte z życia - ale nie wpisują się bynajmniej w mały (czy duży) realizm. Są absurdalne, jak ta, w której chłopak i dziewczyna opowiadają o teście ciążowym osobno, choć siedzą obok siebie. Ona spłoszona, on niechętnie przyjmujący konieczność zostania ojcem. Okazuje się, że urodził się im kucyk pony, który nigdy nie urośnie, ale za to tak zabawnie wygląda jak śpi na sianku w pokoju dziecinnym. Są okrutne, jak ta o przypadkowej śmierci na ulicy. Mogą bawić, jak plączący się po scenie telewizor w ludzkiej postaci, narzekający, że nikomu nie chce się zajrzeć w niego głębiej, poszukać ciekawych programów, wszyscy oglądają tylko sport i wiadomości.

Każdy z licznych bohaterów jest inny, każdy stara się o naszą uwagę, chce wyrzucić z siebie depresję, poczucie niespełnienia, agresję, smutek. Kaczmarek reżyseruje te scenki uważnie i delikatnie, dba też o rytm przedstawienia, o to, by poszczególne opowieści-zwierzenia nie stały się aktorskimi solówkami, ale rymowały się ze sobą, wzajemnie oświetlały, dopowiadały.

W spektaklu grają: Katarzyna Dorosińska, Bartosz Gelner, Małgorzata Gorol, Marek Hucz, Jan Jurkowski, Martyna Krzysztofik, Kamila Kuboth, Sylwester Piechura, Wojciech Sikora, Łukasz Stawarczyk, Mateusz Trembaczewski. I na wszystkie ich wcielenia patrzy się z uwagą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji