Artykuły

Warszawa. Ustawa o kinematografii - propozycje nadawców prywatnych

Wojciech Kostrzewa (na zdjęciu), prezes nadawcy telewizyjnego ITI, będącego właścicielem TVN, przedstawił w poniedziałek, 16 maja alternatywne wobec poselskiego projektu nowej ustawy o kinematografii propozycje finansowania polskiego kina.

W Sejmie trwają obecnie prace nad projektem nowej ustawy o kinematografii, która ma poprawić kondycję polskiego kina. Ustawa przewiduje m.in. utworzenie Instytutu Sztuki Filmowej, który byłyby finansowany m.in. z budżetu państwa, wpływów z gier losowych, a także z podatku od prywatnych nadawców telewizyjnych oraz operatorów telewizji kablowych. Propozycja ściągania od nich podatku w wysokości 1,5 proc. wpływów z reklam wywołała dyskusję i falę protestów.

Zwolennicy projektu nowej ustawy argumentują, że takie rozwiązania zostały już sprawdzone w wielu europejskich krajach. - W ten sposób opinia publiczna wprowadzana jest w błąd. W większości europejskich państw, jeżeli w ogóle angażuje się nadawców prywatnych w finansowanie krajowego kina, to są to opłaty dużo niższe, a często też dobrowolne - powiedział PAP w poniedziałek Wojciech Kostrzewa.

Jak przypomniał, w Wielkiej Brytanii podatkiem na rzecz brytyjskiego kina obciążeni są jedynie nadawcy państwowi, podobnie jest w Austrii. W Niemczech nadawcy prywatni wspierają rodzime kino poprzez darmowe emitowanie reklam niemieckich filmów, w Hiszpanii nadawcy prywatni są jedynie teoretycznie "zobowiązani do wspomagania hiszpańskiego kina".

- Jedynym krajem, w którym obowiązują rozwiązania zbliżone do proponowanych w nowej ustawie, jest Francja. Jej program promocji francuskiego kina oceniany jest jednak jako skrajnie drogi i dość mało efektywny - zaznaczył Kostrzewa.

Według prezesa ITI, dobrze byłoby przyjąć rozwiązanie kompromisowe, łączące żądania środowisk zainteresowanych finansowaniem polskiej kinematografii. Kostrzewa proponuje np., że nadawców prywatnych mógłby obowiązywać podatek w wysokości 1 proc. wpływów z reklam, z tym że trafiałby on do kasy Instytutu Sztuki Filmowej (ISF) tylko wówczas, gdyby nadawca prywatny nie zainwestował tych pieniędzy w produkcję filmową. Jeżeli uczestniczyłby w finansowaniu polskiego filmu, na ISF wpłacałby różnicę pomiędzy 1 proc. wpływów z reklam a zainwestowanymi już środkami.

- Instytut Sztuki Filmowej nie zostałby bez pieniędzy - finansowany byłby z budżetu państwa i wpływów z gier losowych. Ważne jest jednak, aby zwiększyć kompetencje Rady Instytutu Sztuki Filmowej. Wedle zapisu zawartego w projekcie ustawy, są one zbyt wąskie, aby Rada mogła sprawować kontrolę nad działalnością instytutu - zauważył Kostrzewa.

Głosowanie nad projektem ustawy ma się odbyć podczas rozpoczynającego się we wtorek posiedzenia Sejmu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji