Artykuły

Rzeszów. Shirley Valentine "we więźniu"

Ze sceny padają ostatnie stówa. Gaśnie światło. W ciasnej salce Zakładu Karnego w Załężu k. Rzeszowa zapada cisza. Więźniowie ani drgną. A po chwili, gdy znów rozbłyskują światła, gdy widzom-więźniom kłania się aktorka Mariola Łabno-Flaumenhaft [na zdjęciu], ci wstają. Rozlegają się owacje. Niektórzy mają łzy w oczach.

- Zdecydowałam się bez wahania - mówi aktorka. - To był mój drugi występ dla więźniów. W 1988 roku, tuż po studiach, kiedy pracowałam w Teatrze im. Ludwika Solskiego w Tarnowie, miałam okazję grać w więzieniu w Tarnowie-Mościcach monodram "Debiutantka". Bardzo się obawiałam tego przedstawienia, ale zostałam niezwykle ciepło przyjęta, z owacjami na stojąco. W Załężu zdarzyło się to samo. Czas dla , mnie się cofnął, historia się powtórzyła. Byłam bardzo wzruszona, bo więźniowie wspaniale odebrali ten trudny tekst.

Baba też człowiek

Jak twierdzi aktorka, zupełnie inaczej się gra, gdy na widowni są kobiety i mężczyźni. Tutaj byli tylko mężczyźni. I do tego trudno ich nazwać koneserami sztuki teatralnej. Tekst "Shirley Valentine" dotyczy głównie problemów kobiecych, chociaż nie do końca, bowiem mówi przede wszystkim o ludzkim życiu, o konieczności porozumiewania się, o potrzebie rozmawiania ze sobą.

- Ale pozmieniali! - mówili z podziwem więźniowie zapełniający więzienną świetlicę. -Trudno rozpoznać, że to u nas. To chyba najkrótsza pochlebna opinia na temat scenografii. Ascetycznej, ale wystarczająco odmieniającej codzienny wygląd pomieszczenia. Na scenie Shirley z zaniedbanej żony - gospodyni zmienia się w pięknego motyla. W kobietę-marzenie. Więźniowie lekkimi uśmieszkami kwitują nieco pikantne monologi. - Cholera, nie wiedziałem, że baby mają takie problemy - mówi w przerwie jeden z więźniów. - A coś myślał, że ty tylko masz pod górkę? Baba też człowiek - tłumaczy mu starszy skazany.

Bez cmokań i gwizdów

- Skazani znaleźli w tym tekście kawałek swojego życia widziany oczami kobiety i wcale im nie przeszkadzało, że ponad dwie godziny ze sceny przemawia do nich kobieta - tłumaczy Mariola Łabno-Flaumenhaft. - Mężczyźni są bardziej zamknięci w okazywaniu uczuć i emocji. Jednak świat Shirley Valentine do nich przemknął. Łzy w oczach skazanych, które pojawiły się na końcu, to dla mnie najpiękniejsza laurka w mojej karierze zawodowej.

W drugiej części Shirley jest w kusych spodenkach i kostiumie kąpielowym, na wysokich pantofelkach. Ż "babiszona" zamienia się w atrakcyjna kobietę. Więźniowie chłoną wzrokiem piękną Shirley-Mariolę, ale żadnych gwizdów, cmokań czy pikantnych odżywek. Pełna kultura.

- Zachowywali się świetnie -chwali aktorka. - Nie zdarzyło się nic, co mogłoby uwłaczać mojej kobiecości. Reakcje jak w teatrze, tylko brawa i śmiechy. No i to zakończenie... W teatrze, gdy gaśnie światło, zwykle rozbrzmiewają brawa. Tutaj przez pewien czas była niesamowita cisza, jakby zostali zaczarowani. Dopiero gdy weszło pełne światło i ja już się kłaniałam, były owacje na stojąco, podziękowania i kwiaty. Dla takich chwil warto być aktorem. Czym się różni się widz w teatrze od widza "więziennego"? - Niczym - zapewnia aktorka. -Ma taką samą wrażliwość. Ma też bagaż doświadczeń i problemów, jak każdy inny widz.

***

Dariusz Fudali, przedstawiciel Zakładu Karnego w Załężu;

- Wśród widzów byli więźniowie z zaburzeniami psychicznymi i upośledzeni umysłowo. Uczestnictwo w takich spektaklach w określonych sytuacjach może być jednym z elementów terapii. Współpraca między Teatrem im. Wandy Siemaszkowej a Zakładem Karnym trwa już bardzo długo. Dla wielu skazanych byłto pierwszy kontakt z teatrem. Wywodzą się z różnych środowisk i do nich, po odbyciu kary, wrócą. Jesteśmy przekonani, że obcowanie ze sztuką pozytywnie wpłynie na ich osobowość.

Mówią widzowie-więźniowie:

Dariusz K. z Krakowa, skazany na 3 lata za wyłudzenie kredytów bankowych: - Obejrzenie takiego spektaklu to coś świetnego. Zapomina się o celi, kratach i murach. Cieszymy się, że teatr do nas przyjechał, bo to znaczy, że nie jesteśmy takimi najgorszymi, żeby się nas bać, żeby nas unikać.

Marian K., skazany na cztery lata za pobicie i kradzież: - Cieszę się, że pozwolono mi oglądać sztukę. Jest dość trudna w odbiorze, ale mówi o sprawach życiowych, o kobiecych kłopotach i marzeniach. To dla nas, mężczyzn, jest pewna nauka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji