Artykuły

Na razie intensywnie marzę

- Ten film pozwolił mi głębiej dotknąć mojej duchowości, odkryć obszary metafizyki, których dotychczas nie znałam - mówi KATARZYNA ZAWADZKA, krakowska aktorka, o roli w filmie "W imieniu diabła" Barbary Sass

Masz w sobie coś z zakonnicy?

- Na pewno tak. Wychodzę z założenia, że wszystko jest w nas. Kreując postać, zaglądamy w głąb siebie i wydobywamy to, co w nas drzemie.

Pytam o film "W imieniu diabła" Barbary Sass, gdzie błyskotliwie zagrałaś siostrę zakonną. Czy taką rolą przełamywałaś siebie, czy może była Ci bliska?

- Ten film pozwolił mi głębiej dotknąć mojej duchowości, odkryć obszary metafizyki, których dotychczas nie znałam.

Ze znakomitym skutkiem. Na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni otrzymałaś nagrodę za najlepszy debiut. Film oparto na faktach głośnej sprawy. Opowiada o grupie sióstr, które pewien ksiądz nakłonił do aktów seksualnych, przekonując, że w ten sposób będą bliżej Boga. Jak przygotowywałaś się do tej roli?

- Wiele rozmawialiśmy, spotykaliśmy się na próbach. Basia Sass nie chciała kręcić paradokumentu pokazującego, jak przebiegały wydarzenia, lecz pokazać sytuację psychiczną kobiet, które znalazły się w zam- knięciu. Zaglądałyśmy w nasze wnętrza, głowy, emocje. Wyobrażałyśmy sobie, jak można się poczuć w takiej sytuacji.

Aktorstwo ma swoją mroczną stronę, co pokazał niedawno świetny film "Czarny łabędź". Jesteś na początku drogi - nie obawiasz się tego?

- Między światem realnym a kreacją aktorską jest cienka linia. Bardzo łatwo ją przekroczyć i spaść w dół. Z drugiej strony chodzenie po tej linie, chwianie się na niej, jest szalenie ekscytujące. Trzeba zachować harmonię i równowagę. O tym opowiada także "Polski film" Marka Najbrta, w którym właśnie występuję.

No właśnie, niedawno w Krakowie skończyły się zdjęcia. Marek Najbrt to zeszłoroczny laureat festiwalu off Plus Camera. Powiedz, jak się gra w produkcji, którą kręcą Czesi, a nosi tytuł "Polski film"?

- To klasyka czeskiego filmu w naszym polskim rozumieniu. Jest przezabawnie. Czesi mają ogromny dystans, nie napinają się.

Grasz Polkę czy Czeszkę?

- Gram polską aktorkę. To film opowiadający o realizacji kina. Najbrt miesza fikcję filmową z rzeczywistością, bawi się tym pomysłem. Aktorzy grają samych siebie. Moja bohaterka też nazywa się Kasia, choć to akurat zbieg okoliczności.

I jak się gra aktorkę?

- Wspaniale. Spoglądam na siebie z dystansu, kreuję w pewnym sensie siebie przez siebie. To bardzo wesoła zabawa. Sama jestem ciekawa, co z tego wszystkiego wyniknie.

Kończysz krakowską PWST. Co teraz? Łatwa droga i kasa, czyli seriale? A może kręta ścieżka teatru?

- Życzę sobie tego, bym grała jak najwięcej ról, które umożliwią mi wchodzenie w intrygujące rejony. To jest najciekawsze, to poszukiwanie czegoś, co jest ponad nami, świata nadrealnego. Chciałabym grać jak najwięcej ról, w które można się zagłębić i zatopić. Na razie skupiam się, by intensywnie marzyć, a potem zobaczymy, czy góra urzeczywistni te pragnienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji