Artykuły

Anatomia zbiorowego obłędu

ARTUR Miller napisał "Proces w Salem" w r. 1952, w szczytowym okresie terroru maccarthowskiego. Wiara w czary, czarty i czarownice w zamierzeniu pisarza, który sięgnął po temat do ponurych kronik z dziejów wynaturzeń religijnych w ruchu protestanckim, miała być metaforycznym odpowiednikiem zbiorowego obłędu, który rozpętała komisja Mc Carthy'ego. Sam pisarz został poddany badaniom komisji. Wstrząsnęły nim jednak - jak sam wyznaje - nie tylko wybryki organizatorów kampanii politycznej, lecz tak że mechanika przekształcania się, propagandowych, demagogicznych haseł w mistykę, w mitologię zbiorowości. Chodziło mu zatem nie o przedstawienie szczególnie drastycznego przypadku fanatycznego szaleństwa religijnego z okresu wczesnej kolonizacji, lecz o studium anachronicznego systemu politycznego, upiornej machiny, która pozbawia ludzi woli, rozumu, godności.

W szerszym znaczeniu "Proces w Salem" jest protestem XX-wiecznego intelektualisty przeciwko organizowaniu kolektywnej histerii dla celów politycznych, przeciwko prowokacyjnym procesom politycznym, terrorowi policyjnemu i wytwarzaniu zbiorowego lęku.

Najważniejszym problemem dramatu Millera jest mechanika rozwijania się strachu w środowisku ludzi sterroryzowanych. Pisarz bada wpływ strachu na postawy moralne i sumienie człowieka, na procesy myślenia, szuka związków pomiędzy strachem a instynktem samozachowawczym i oportunizmem. Co więcej - szuka racji intelektualnych i moralnych, które najskuteczniej można by przeciwstawić postawie strachu.

Jerzy Wróblewski reżyserując "Czarownice z Salem" w Teatrze im. S Jaracza podniósł nurt publicystyczno-moralitetowy sztuki i zaktywizował motywację moralistyczną "Śmierć Proctora - mówi reżyser (cytuję wypowiedź zawartą w tekście programu) - jest obroną honoru, godności i wielkości człowieka. Miller mówi nam, że człowiek może przerosnąć wydarzenia, może przerosnąć siebie. "Czarownice z Salem" są wielkim aktem na cześć wiary w człowieczeństwo".

Konsekwencją tej koncepcji interpretatorskiej jest położenie akcentu na postaci Proctora oraz odważne wprowadzenie podziału na ludzi uczciwych i nieuczciwych, dobrych i złych. Publicystycznym, ideowo - wychowawczym zamierzeniom inscenizatora odpowiada - podkreślmy z uznaniem - wysoka temperatura emocjonalna spektaklu, ostre, drapieżne rozgrywanie kluczowych momentów dramatycznych (np. scena przesłuchania Elisabeth czy podjęcie decyzji przez Proctora w IV akcie) i wyraziste zaakcentowanie point. W wiązaniu formy moralitetu z utworem publicystycznym wykazał Wróblewski bardzo dużą konsekwencję. Słusznie zrezygnował z dosłowności historycznej i naturalistycznego efekciarstwa na rzecz nastroju i atmosfery. Jednym z głównych czynników organizowania owej przygniatającej atmosfery jest oprawa plastyczna przedstawienia. Monumentalne dekoracje Liliany Jankowskiej przypominała gigantyczne, koszmarne więzienie, które niepodzielnie panuje nad ludźmi sparaliżowanymi strachem.

Przedstawienie jest równie interesujące od strony interpretacji aktorskiej. Na podkreślenie zasługuje nie tylko rzetelność wysiłku zespołowego i trafność obsady, lecz także ranga kilku indywidualnych propozycji aktorskich. Przynajmniej dwóch. Mam na myśli pastora Hale w wykonaniu Edwarda Sosny i Elisabeth zagraną przez Hannę Krupiankę.

Sosna zbudował postać dynamiczną i prawdziwą, prawdopodobną zarówno na początku, gdy jako "ideolog uczciwy" ufający doktrynie, pełni swe obowiązki gorliwie i wierzy w sens zabijania dla idei, jak i później, gdy zwątpił w zasadność takiej wiary, która niesie śmierć. Elisabeth Krupianki to świetne studium bezradnej wobec losu kobiety - żony, istoty osiągającej dzięki wrażliwości, miłości do męża, ludowej mądrości i prostocie pełne godności człowieczeństwo.

Z trudności, jakich nastręcza rola Proctora, wyszedł obronną ręką R. Machowski. Bez przejaskrawień osiągnął napięcie dramatyczne w rysunku postaci Danfortha J. Czerniawski. Konsekwentnie i czysto zagrała nieskomplikowany charakter służącej Proctora S. Ciesielska. Godność, powagę, prostotę i mądrość Rebeki świetnie podkreśliła E. Śnieżko-Szafnaglowa.

Przedstawienie "Czarownic" jest wydarzeniem artystycznym dużej wagi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji