Artykuły

Bydgoszcz. Prapremiera słoweńskiego dramaturga w Polskim

"Vladimir", najnowsza prapremiera Teatru Polskiego im. Hieronima Konieczki owiana jest mgłą tajemnicy. Na konferencji prasowej reżyser Monika Powalisz starała się powiedzieć co nieco, niewiele zdradzając. - Widz będzie zaskoczony, jeśli fabuła spektaklu pozostanie niespodzianką - zapewniła.

Na razie wiadomo tyle: troje młodych ludzi postanawia wynająć jeden z pokojów w swoim mieszkaniu niejakiemu Vladimirowi. Wszystko oczywiście przez brak pieniędzy. Gdyby nie ten przyziemny powód, z całą pewnością nie chcieliby widzieć u siebie nikogo obcego. Czasem jednak życie nie pozostawia wyboru. Vladimir wprowadza się i stopniowo przejmuje kontrolę nad życiem trójki przyjaciół. Jest starszy, bardziej doświadczony oraz obdarzony przekonaniem, że bez niego świat zginie. Chce jak najlepiej, wychodzi odwrotnie. Finał sztuki ma wszystkich zaskoczyć. Czym?

Niespodzianka

Realizatorzy spektaklu zaznaczają tylko, że przedstawienie kierowane jest do osób powyżej szesnastego roku życia. Wiadomo też, że w programie oprócz typowych osób związanych z przygotowaniem spektaklu (reżyser, scenograf itp.), wymieniono konsultanta do spraw bójek. - Ale nie jest to spektakl drastyczny - zastrzega Monika Powalisz. I po chwili dodaje: - Do pewnego momentu.

O przemocy psychicznej

- To opowieść o przemocy, ale nie tej fizycznej, a raczej psychicznej. O toksycznych relacjach - mówili aktorzy. - Może najważniejsze jest to, że przecież drastycznych słów, sformułowań, używamy na co dzień. Owszem, można zastanawiać się nad skalą tego zjawiska, ale przecież w gruncie rzeczy bywamy właśnie tacy. Diabeł tkwi w każdym z nas i jakże łatwo przekroczyć granicę między tym, co dopuszczalne, a tym, czego inni nie są w stanie znieść. Vladimir chce dobrze i zaczyna anektować przestrzeń, która do niego nie należy. Robi to niepostrzeżenie. I może właśnie o tę nieuchwytność chodzi.

Teatr od podszewki

"Vladimir" to sztuka słoweńskiego dramaturga Matjaza Zupancica. Autor ma 46 lat i pracuje w Lublanie. Ukończył tamtejszą Akademię Teatralną, Filmową i Telewizyjną, gdzie wykłada reżyserię. Ma też za sobą ponad 40 scenicznych realizacji. Jest więc praktykiem, osobą, która teatr zna od podszewki. Może dlatego pisanie sztuk przynosi mu takie sukcesy? Zupancic jest trzykrotnym laureatem przyznawanej co roku Nagrody im. Slavka Gruma za najlepszą słoweńską sztukę. W 1998 otrzymał ją właśnie za "Vladimira".

Na język polski sztukę przetłumaczono niedawno. Zainteresowała się nią Monika Powalisz i tak mamy w Bydgoszczy kolejną polską prapremierę. - Mnie po prostu urzekł ten dramat przede wszystkim doskonałą konstrukcją - mówi Monika Powalisz. Ale i temat wydał się jej atrakcyjny.

O przemocy

Sam autor, Matijaz Zupancic twierdzi, że temat przemocy interesował go od dawna. We wczesnych sztukach łączył ją z pewnym metafizycznym lękiem każdego człowieka, skazanego na niepewną egzystencję w świecie, albo mówiąc jeszcze szerzej - we wszechświecie. Później jednak zajął się problemem stosunków społecznych i psychologicznej motywacji.

A jeśli motywacja ta jest pozytywna, jeśli chodzi o to, by świat oraz wszystkich ludzi ocalić, jeśli głęboko wierzy się we własną rację? Co wtedy?

Na zdjęciu: Dorota Androsz i Sławomir Holland w scenie ze spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji