Artykuły

Bucik zakonnicy

"Wariat i zakonnica" w reż. Michała Rzepki w Teatrze Małym w Manufakturze. Pisze Alexandra Kozowicz w Gazecie Wyborczej - Poznań.

"Wariat i zakonnica" to 14. premiera przełamująca dotychczasową lekką konwencję repertuarową Teatru Małego. Sztukę według dramatu Witkacego wyreżyserował Michał Rzepka.

Niewielka przestrzeń mieszczącego się w Manufakturze Teatru Małego stała się celą zakładu Pod Zdechłym Zajączkiem, w której lekarze i psychoanalitycy od dwóch lat przetrzymują tytułowego wariata - Mieczysława Walpurga. Unieruchomiony kaftanem bezpieczeństwa Walpurg (gra go Gracjan Kielar) podpiera ścianę i słucha wyroku na siebie. Zostanie poddany eksperymentowi psychoanalitycznemu, polegającemu na dotarciu do "urazu psychicznego", i wyłowieniu z pacjenta kompleksu - zapomnianego wypadku. Wysłana na niebezpieczną misję - wszak mamy do czynienia z szaleńcem, alkoholikiem, furiatem i, jak się okaże, zbrodniarzem - zostaje młodziutka siostra Anna (w tej roli Małgorzata Lipka).

Przebieg leczenia zaskoczy wszystkich.

Wariat okazuje się niespełnionym poetą. Niepohamowane namiętności wtrąciły go do celi, gdzie w początkowej roli oprawcy trafia śliczna zakonnica. Maskę męczeństwa, którą narzuciła sobie po zawodzie miłosnym i samobójczej śmierci kochanka tchórza, odsłoni Walpurg. Potrafi postawić trafną diagnozę wszystkim przebywającym na czas eksperymentu bohaterom. Sam "rozwiąże kompleks jak bucik".

Rzepka postawił na naturalną grę aktorów. Nie ma w niej śladów pretensjonalności; aktorzy wydają się stworzeni do ról, w jakie się wcielają. Napuszone naukowe mędrkowanie doktora Gruena (Krzysztof Puziak) czy siostra Barbara (fantastyczna Anna Grzeszczak w roli cynicznej dewotki) to esencja ludzkich portretów dramatu Witkacego. Walpurg jako wodzirej tego szpitalnego "show" potrafi rechotać jak wariat, ale jego spojrzenia na świat i zdolności odszyfrowywania ludzi nie powstydziłby się filozof. Mozaika sylwetek, groteskowych scen, absurdalnych, ale jakże trafnych spostrzeżeń Walpurga w trwającym niecałą godzinę spektaklu kumuluje się w dopracowaną i spójną całość. Daleką od efektownych sztuczek, tanich chwytów i inscenizacyjnego rozmachu, których - mimo irracjonalnego zakończenia - pozbawiona jest sztuka. Spektakl nie próbuje być czymś więcej niż jest dramat, i to chyba największy atut przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji