Artykuły

W Teatrze Nowym "Śmierć komiwojażera"

Kinomani (prowincjonalni!) określają go: "Arthur Miller, mąż znakomitej artystki filmowej Marilyn Monroe". Natomiast ludzie, jako tako orientujący się we współczesnej literaturze, mówią odwrotnie "Marilyn Monroe, żona znakomitego pisarza Arthura Millera". Jasne, że definicja tych ostatnich jest słuszniejsza, nie ma bowiem żadnej proporcji między wielkością obu tych indywidualności. Marilyn Monroe to tylko przelotna gwiazda na firmamencie amerykańskiego filmu, natomiast Arthur Miller (ur. w roku 1915), zdobył już na stałe miejsce w literaturze światowej.

Ostatnio coraz głośniej o nim również i w Polsce. M. in. wielki sukces zdobył w Warszawie "Proces w Salem", a łódzki Teatr Nowy wystąpił z prapremierą jego świetnej sztuki "Śmierć komiwojażera".

Na kanwie tej ostatniej sztuki wykazuje autor jak i o ile osobiste szczęście człowieka uzależnione jest od warunków stworzonych przez społeczeństwo. "Śmierć komiwojażera" to sceniczna opowieść o życiu szarych ludzi amerykańskiej, którzy "cierpią przez 50 tygodni w roku dla dwóch tygodni urlopu" - którzy, śmiertelnie zmęczeni pogonią za dolarem, padają w środku drogi zgodnie z wilczym prawem, że niepotrzebni mogą odejść.

"Śmierć komiwojażera" jest dramatycznym oskarżeniem stosunków społeczno-ekonomicznych dzisiejszej Ameryki. Jednakże obok akcentów czysto społecznych znajdujemy tu mnóstwo wątków psychologicznych. Życiowe bankructwo bohatera sztuki starego komiwojażera Willy Lomana, wynika nie tylko z praw i stosunków otaczającego go świata, ale ma swoje źródło również i w nim samym.

Realnego obrazu dzisiejszej Ameryki nie potraktował też autor w tendencyjnie jednostronnych kolorach. Stąd i słusznie stwierdza Miller, że sukces "Śmierci komiwojażera" dał początek mętnej dyskusji, w której jedni próbowali zwalczać sztukę jako lewicową, drudzy zaś usprawiedliwiali ją, upatrując w niej jawny dowód prawicowej dekadencji"...

Start życiowy Willy'ego jest taki sam, jak jego szwagra Charley'a. Tylko, że Charley i jego syn znajdują w sobie siłę, ażeby walczyć, natomiast pozbawiony charakteru Willy od złej, twardej rzeczywistości, uciekać woli w świat własnych fantazji, urojeń i kompleksów.

Zachód i jakieś zadziwiające podobieństwo pomiędzy nim, a bohaterem arcydzieła Józefa Conrada "Szaleństwa Almayera". Tylko że tłem marzeń Almayera są przebogate dżungle i przepyszna flora podzwrotnikowa, podczas kiedy świat Willy'ego to "pudło... cegły i okna... okna i cegły, nigdzie ani krzty świeżego powietrza, trawa nie chce tu rosnąć".

Willy Loman, życiowy bankrut, coraz bardziej zatraca się w swoich wspomnieniach o utraconym raju i w tęsknotach za golkondami, których nie odkrył. "W tym domu gdzie przez 10 lat nie mówiono prawdy", tworzy legendy dookoła siebie i swoich najbliższych. Tworzy i... wierzy w nie - a w marzeniach dziwnego mistyfikatora raz wraz obok słowa "dolar" pada "syn-Biff".

Gorzka, cierpka jego miłość do syna, któremu w fantazji przypinał skrzydła, a który - źle przez niego wychowany - nie doszedł do niczego i poróżnił się z ojcem, to jeszcze jedno źródło tragedii Willy'ego Lomana.

I tak dopełniło się jego przeznaczczenie... Bo cóż? Willy był tylko życiowym komiwojażerem. "A komiwojażerem jest człowiek, który jedzie przez całe życie na uśmiechu i fantazji. A kiedy się nagle okaże, że przestaną odpowiadać na jego uśmiech, wówczas wali się wszystko. Wtedy można zakładać opaskę z krepy, bo to już koniec...".

Współczesność problematyki sztuki, idzie w parze z nowoczesnością jej dramatycznej formy, przy czym autor wprowadza pewne artystyczne chwyty z konwencji teatru ekspresjonistycznego.

Z tym też stylem harmonizują dekoracje, które osadzają mieszkanie Willy'ego, jak gdyby w ogromnej, pozbawionej powietrza studni. Stwarza to odpowiedni nastrój. Niemniej nie można powiedzieć, że scenografia Józefa Rachwalskiego i Iwony Zaborowskiej jest mocną stroną widowiska. Tym więcej, że nie ułatwia ona reżyserowi Januszowi Warmińskiemu rozwiązania niektórych sytuacji, rozgrywających się na dwóch płaszczyznach, więc świata realnego oraz świata marzeń i wspomnień - retrospekcji i teraźniejszości.

Janusz Warmiński konsekwentnie niweluje granicę między tymi dwoma światami, jak gdyby zaznaczając, że bohater sztuki, zagubiwszy się w swoich marzeniach, stracił poczucie czasu i miejsca. Dążąc do syntezy, do utrzymania ciągłości dramatu, rozgrywającego się w przeciągu 24 godzin, ustawia on poszczególne fragmenty tak, by wspomnienia i obrazy przeszłości nie stanowiły odrealnionej wstawki, ale, ściśle związane z dynamicznością tragedii, wyjaśniały jej progresję. Trafnie rozszyfrowując zarówno wątek społeczny jak psychologiczny, nie zaciera tych rzadkich momentów, które nokturnowy realizm sztuki rozjaśniają nikłym srebrem poezji.

Willy Loman to wymarzona rola dla aktora w typie chaplinowskim. Marian Nowicki jest artystą o zgoła innych warunkach, niemniej stworzył on tutaj bardzo interesującą kreację. Nie była ona jakimś klinicznym studium o nieszczęśliwym sklerotyku, zwolna tracącym poczucie rzeczywistości, ale prawdziwym przeżyciem człowieka. Z miejsca też uwierzyliśmy mu, kiedy zaraz na wstępie stwierdził, ze "jest śmiertelnie zmęczony". I z głębokim współczuciem śledziliśmy tok jego dziejów aż do momentu, kiedy - tuz przed śmiercią - w szarym ogródku zasiewa trochę marchwi i buraków: ażeby bodaj taki został po nim ślad...

Rola żony Lindy raz wraz ociera się o melodramat. Ale Janina Jabłonowska nie zbanalizowała cukierkową tkliwością. Klasa zinterpretowania roli Biffa przez Wojciecha Pilarskiego, dowodzi jak wielkie postępy zrobił ostatnio ten artysta. Ludwik Benoit jako Ben, był tak skondensowany, jak jego powiedzenie: "Kiedy miałem 17 lat, powędrowałem do dżungli, a kiedy miałem 21 lat, wyszedłem z niej i byłem bogaty".

Niemniej interesujące postaci stworzyli Eugenia Herman jako Kobieta (zobaczyliśmy nowe możliwości aktorskie tej utalentowanej artystki), Janusz Kubicki (Happy), Gustaw Lutkiewicz (Bernard), Adam Daniewicz (Charley), Tadeusz Minc (Howard), Dobrosław Mater (Stanley), Maria Górecka (Miss Forsythe), Barbara Horawianka (Letta).

Świetna sztuka w znakomitym wykonaniu artystów Teatru Nowego!

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji