Artykuły

Komedia lekkomyślna

Melpomena cała w zmarszczkach od lamentów i troski o przeżycie. I oto w chwili, gdy złe nastroje przegnały z teatrów wszelaki uśmiech, Teatr Nowy w Zabrzu prowokująco wabi publiczność na komedią muzyczną "Lord z walizki" osnutą na wątku sztuki Oskara Wilde'a, przez samego autora określoną jako lekkomyślna komedia dla ludzi serio. Premiera odbyła się w Londynie w 1895 roku Wilde nie cieszył się jednak długo sukcesem, bo właśnie w tym samym okresie wytoczono mu paskudny proces o nieobyczajność, zakończony więzieniem.

Nie przeszkodziło to karierze sztuki znanej na polskich scenach pod tytułami: "Brat marnotrawny", "Bądźmy poważni na serio" i "Lord z walizki". Skutecznie odmłodzony i zaadaptowany przez Władysława Krzemińskiego i Ludwika Jerzego Kerna z muzyką Tadeusza Dobrzańskiego. Myszka dość zleżałej staroci przewija się wprawdzie w całej absurdalnej awanturze dwóch narwanych, chociaż sympatycznych playboyów" z wyższych sfer oraz otaczających ich postaci, przetrwał jednak kapitalny dowcip aforyzmów Wilde'a.

Reżyserii sztuki podjął się Andrzej Lipski, aktor szczególnie muzykalny i wrażliwy na interpretacje, słowa. Był to jego debiut. Sądzę, że pomogły mu w robocie nad "Lordem" własne doświadczenia zdobyte pod opieką reżyserską Mieczysława Daszewskiego w rolach szelmowskich i pełnych wdzięku "playboyów" Fredry - Wacława i Gustawa. W absurdalnej intrydze sztuki udało się Lipskiemu tak trudne w musicalu scalenie elementów muzycznych i tanecznych z błyskotliwym dowcipem dialogów i pointą piosenek rozwijających akcję. Za melodyjną rytmiczną muzyką Tadeusza Dobrzańskiego w pomysłowej elektronicznej aranżacji Andrzeja Marko podążają z werwą aktorzy przygotowani solidnie pod względem wokalnym przez Marzenę Mikułę-Drabek. Piosenki śmieszne, liryczne i pastiszowe wykonywane przez aktorów solo lub w duetach i zespołowo z finałową "Niech to zostanie między nami", piosenką o filiżance herbaty i świetnym songiem w brawurowym wykonaniu Marty Kotowskiej - są ozdobą przedstawienia.

Nie obyło się bez przedpremierowej nerwówki. W skutek choroby Hanny Boratyńskiej, odtwórczyni ważnej postaci lady Bracknell w ostatniej chwili wskoczyła w tę rolę z fasonem komediowym Gertruda Szalszówna. W osobliwym światku angielskiego high life'u na pierwszy plan wysuwa się pełna humoru postać playboya Jacka w świetnej interpretacji Adama Szymury. Zdobywa również sympatię jego partner Antoni Rot w roli kłamczucha Algernona. Sprytne manewry matrymonialne prowadzą czarująco arystokratyczne panienki Dolly i Cecylia Anna Zapaśnik-Baron i Krystyna Lubańska.

Wreszcie para zamykająca splot nieprawdopodobnych okoliczności - guwernantka panna Prism przedstawiona interesująco przez Martę Kotowską i jej komiczny adorator w ujęciu Jana M. Dygi. Reżyser Lipski przydzielił sobie i Piotrowi Rybakowi epizodyczne lecz dowcipnie skontrastowane role służących Barbara Ptak w swojej scenografii wprowadziła całe to dziwaczne towarzystwo do gustownego salonu, a następnie do oranżerii oraz ubrała bohaterów w kostiumy projektowane z farsowym przymrużeniem oka, utrzymane jednak w stylu epoki. Henryk Konwiński jak zwykle w pełnej elegancji choreografii roztańczył aktorski zespół.

Czy "lekkomyślna komedia" okaże się lekkomyślną pozycją repertuarową w trudnej sytuacji finansowej Teatru Nowego? Rezonans rozbawionych widzów starszych i młodszych na pierwszych przedstawieniach wróżą powodzenie i dłuższy pobyt "Lorda z walizki" na afiszu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji