Europejski Kongres Kultury: Lewą marsz!
Rozpoczęty wczoraj we Wrocławiu Europejski Kongres Kultury okazał się imprezą lewicową, lansującą wręcz światopogląd marksistowski. - Już dawno wyzbyłem się iluzji, że takie imprezy prezentują szeroki przegląd światopoglądów. W Europie Zachodniej rządzi dzisiaj ideologia lewicowa. Większość instytucji unijnych jest w rękach starców z pokolenia roku 1968 - twierdzi prof. Ryszard Legutko, filozof, europoseł PiS. - Podejrzewam, że to lewicowe skrzywienie kongresu jest celowe - mówi Krzysztof Koehler, poeta i krytyk, były dyrektor TVP Kultura - czytamy w Dzienniku Polskim.
Europejski Kongres Kultury jest częścią wydarzeń związanych z polską prezydencją w UE. Ponieważ organizatorem kongresu jest państwo - czyli Ministerstwo Kultury i Ministerstwo Spraw Zagranicznych wraz z miastem Wrocław - wydawałoby się, że powinien on prezentować pełen przegląd opcji światopoglądowych. Tymczasem już pierwszy dzień trwania imprezy pokazał, że dominować będzie na niej wizja kultury bliska laickiej lewicy.
Kongres otworzył wykład Zygmunta Baumana, znanego socjologa, guru postmodernizmu, zawsze podkreślającego przywiązanie do ideałów lewicowych. Bauman otwarcie przyznaje się do współpracy w latach powojennych z Informacją Wojskową. Do dziś twierdzi, że postąpił słusznie, porównując ówczesną walkę peerelowskich władz z antykomunistycznym podziemiem do obecnej walki państw demokratycznych z terrorem. Później sam jednak był szykanowany przez rządzących komunistów i opuścił Polskę podczas antysemickiej nagonki w roku 1968.
Uczestnikami kongresu są również zachodni aktywiści lewicowi - belgijska filozofka postmarksistowska Chantal Mouffe, włoski teoretyk mediów Franco Bernardi, łącząca feminizm z marksizmem teoretyczka kultury Gayatri Chakravorty Spivak czy włoski działacz gejowski Gianni Vattimo.
- Już dawno wyzbyłem się iluzji, że takie imprezy prezentują szeroki przegląd światopoglądów - twierdzi prof. Ryszard Legutko, filozof, europoseł PiS. - W Europie Zachodniej rządzi dzisiaj ideologia lewicowa. Większość instytucji unijnych jest w rękach starców z pokolenia roku 1968. Ubolewam, że Ministerstwo Kultury i miasto Wrocław przystały na takie zideologizowanie kongresu. Po ministrze Zdrojewskim i prezydencie Dutkiewiczu spodziewałem się innej postawy. Niestety - w ten sposób tegoroczny kongres wpisuje się idealnie w tradycję wrocławskiego kongresu intelektualistów z roku 1948, na który komuniści ściągnęli nawet samego Picassa.
Również wśród artystów obecnych we Wrocławiu nie brak przedstawicieli lewicowego światopoglądu - to choćby Dorota Nieznalska (autorka niesławnej instalacji z męskimi genitaliami na krzyżu), Wojciech Ziemilski (twórca piętnującego lustrację spektaklu "Mała narracja") czy Paweł Demirski (autor spektaklu "Tęczowa trybuna" o... kibicach-gejach). Na cały czas trwania kongresu lewicowe pismo "Krytyka Polityczna" otrzymało do dyspozycji wrocławską willę, w której będą się odbywały spotkania, spektakle oraz koncerty artystów i ideologów związanych z tym środowiskiem.
- Podejrzewam, że to lewicowe skrzywienie kongresu jest celowe - twierdzi Krzysztof Koehler, poeta i krytyk, były dyrektor TVP Kultura. - Najważniejsze nazwiska nadające ideologiczny ton temu wydarzeniu w końcu mówią same za siebie. A zatem nie chodzi tu o prezentację różnorodnych spojrzeń na kulturę, ale raczej o konsolidację środowiska lewicowo-liberalnego.
Najostrzej zareagował na taką formułę intelektualną kongresu publicysta Tomasz Terlikowski w tekście opublikowanym na portalu Fronda.pl. "Chciałbym zadać ministrowi proste pytanie. Czy słyszał ilu Polaków wymordowali komuniści i marksiści? Czy ma świadomość, jaką cenę zapłaciła Polska za wcielanie w życie idei marksistowskich? Ile dziesiątków milionów osób więcej musiałoby zginąć, żebyśmy uznali, że marksizm jest złem, takim samym jak nazizm? I czy nie uważa, że w związku z tym nie warto wydawać naszych pieniędzy na promowanie zbrodniczej ideologii?" - napisał Terlikowski.
