Artykuły

Szkoła przetrwania

Trzeci warszawski Przegląd Komedii Lata w Teatrze Na Woli rozpoczął się od "Zwyczajnych szaleństw" Petera Zelenki z Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Jest to opowieść o powszednich perypetiach typowej rodzinki, w której - najogólniej rzecz ujmując - największe straty psychiczne dotkną osób sumiennych, starannie przestrzegających, by nie posuwać się zbyt daleko poza granice zachowań postrzeganych jako normalne. Tymczasem szaleństwo zdaje się być w dzisiejszym świecie najbezpieczniejszą szkołą przetrwania.

Reżyser Krzysztof Rekowski solennie potraktował tekst, co dało ponadtrzygodzinne przedstawienie z czternastką wykonawców. Zabawa była przednia, jakkolwiek jeszcze lepsza stałaby się po skrótach. Kilka postaci jest tu zbędnych, na czele z Szefem, który ma zaledwie kilka kwestii. Ceniąc sobie też rubaszny czeski humor, o mocnych haszkowskich i hrabalowskich korzeniach, mimo wszystko nie potrafię śmiać się ze wszystkiego pospołu. Nie bawią mnie żarty z ludzkich przywar czy ułomności, zwłaszcza, gdy ocierają się o tematy tabu. Nie darzę też poważaniem dowcipów o masturbacji - nie śmieszą mnie w ogóle. Niestety, jest to jeden z obsesyjnie powracających wątków opowiadanej historii.

Mimo tych zastrzeżeń podziwiam niezwykłą wyobraźnię autora, który dzisiejszym lękom egzystencjalnym mieszkańców naszej, wyzwalającej się spod sowieckich wpływów części Europy nadał wyrazistą - jakkolwiek miejscami bulwersującą - formę. Na korzyść sztuki trzeba zapisać wyraźnie określone postaci, które znalazły godnych odtwórców. Rewelacyjna jest nadopiekuńcza i wybuchowa Matka w żywiołowej interpretacji Doroty Kolak, porażająco prawdziwy zahukany Ojciec Ryszarda Jasińskiego i wspaniale zagubiony w dzisiejszej rzeczywistości ich syn Piotr Cezarego Rybińskiego. Ponadto plejada dalszych postaci, hołdujących rozmaitym dziwactwom. Zasługą Dariusza Szymaniaka jest takie prowadzenie postaci Muchy, przyjaciela głównego bohatera, że widz nie traci doń sympatii, mimo jego ekscentrycznych pomysłów zaspokajania popędu płciowego (odkurzacz, umywalka, manekin) po kolejnym, osiemnastym rozczarowaniu miłosnym.

Dobre, farsowe tempo pozwoliło tę rozbuchaną, wielowątkową opowieść doprowadzić do szczęśliwego zakończenia - triumfu pojednania, tolerancji, zrozumienia i miłości. Jakkolwiek ogólna konkluzja wydaje się bolesna. Zarówno głęboko tkwiąca w człowieku potrzeba indywidualizmu, jak i normalności, prowadzą de facto w tym samym kierunku - ku szaleństwu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji