Shirley Valentine następnym razem
Krystyna Janda w tytułowej roli "Shirley Valentine" to pyszna zabawa. Aktorka związana jest z tą postacią prawie 20 lat.
Krystyna Janda zawsze miała wyczucie sceny, potrafiła i nadal potrafi znaleźć tekst dla siebie. W roli Shirley jest idealna. Zgarnęła za ten monodram bardzo wiele nagród, ale dla niej liczy się to, że daje wiarę i nadzieję ludziom, że na zmianę swojego życia nigdy nie jest za późno. Shirley chciała być stewardesą, ale wyszło inaczej - została kurą domową. Znudziło ją jednak przemawianie do ściany i zaczyna życie odnowa.
Krystynie Jandzie udało się stworzyć na scenie postać, która podoba się publiczności, bo widzi ona w niej trochę siebie. "Shirley Valentine" to spektakl terapeutyczny zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Doskonały także na poprawę nastroju. Mimo gorzkiej prawdy o życiu, nie sposób przestać się śmiać. Wierzę, że na to przedstawienie można chodzić wiele razy, a Janda, podobnie jak jej bohaterka, ciągle się zmienia.
Sztukę przełożyła Małgorzata Semil, a wyreżyserował Maciej Wojtyszko.
Dla kogo zabraknie biletów (można liczyć tylko na zwroty, spieszę donieść, że "Shirley Valentine" wróci do Poznania 22 lutego 2010 roku.