Artykuły

Intymne rozmowy kobiety ze ścianą

"Cześć Ściana, tylko z tobą mogę sobie tak naprawdę pogadać. Twoje zdrowie" - mówi Shirley wychylając kolejną lampkę wina. Tak zaczyna się każdy jej dzień: sprzątanie, gotowanie i nie kończące się rozmowy ze ścianą.

Wczoraj wieczorem w gdyńskim Teatrze Miejskim w monodramie W. Russella "Shirley Valentine" zobaczyliśmy Krystynę Jandę. Na długo przed spektaklem ustawiła się ogromna kolejka po wejściówki, bo o miejscach siedzących nie było już mowy.

Jest to sztuka feministyczna. Mężczyźni to jedynie samce zainteresowani wyłącznie seksem i "żarciem". Shirley sama nie wie, jak to się stało, że wpadła w wir zaspokajania fizjologicznych potrzeb męża, że pozwoliła na całkowite zatracenie własnego "ja". Samotna kobieta po czterdziestce, która zrobiła swoje jako matka, jako żona i której w zasadzie nie pozostało w życiu nic innego, jak tylko dbanie o pełny żołądek własnego męża.

Bo osoba, którą widzimy, to tylko szczątki tej Shirley, którą była niegdyś. Nie jest to jednak tak proste i jednoznaczne, nie jest to schemat jakże typowy dla wielu rodzin: dominujący mąż i żona, która z biegiem lat całkowicie mu się podporządkowuje. Russell daje nam pełny obraz kobiety, która w swojej osobowości na długo wcześniej, zanim dorosła, nosiła znamiona ucieczki przed światem, przed przeciwnościami życia. Paradoksalnie trafne okazały się słowa Greka, stosowane jako metoda dobra na "podryw": "Ty się bać żyć".

Janda świetnie zagrała kobietę cienia wybranego mężczyzny, cienia również własnych dzieci. Pomimo prostego sposobu rozumowania i mówienia, Shirley w wykonaniu Jandy jest osobą inteligentną - brakuje jej podstaw edukacji, a nie zdolności myślenia i odczuwania.

Zawiódł się ten, kto oczekiwał kolosalnego przełomu, ogromnej awantury inicjującej istotne zmiany w życiu bohaterki. Takie zmiany zaszły, owszem, po typowej dla jej związku z mężem kłótni "o sadzone z ziemniakami", ale decyzja dojrzewała w niej znacznie wcześniej. Nie bez znaczenia były namowy przyjaciółki, feministki, no i przede wszystkim - Ściana.

Ściana pełni w tym spektaklu główna rolę na równi z bohaterką. Nie widać jej, nie słychać, ale wszyscy wiemy, że jest ważna. Poprzez swoje milczenie pozwala na wypowiedzenie najskrytszych myśli bohaterki. Zapewne nawet przed najlepszą przyjaciółką Shirley nie miałaby odwagi powiedzieć wszystkiego. Ściana się nie śmieje, nie oburza, nie krytykuje. Jest jak zwierciadło, które pomaga zajrzeć w głąb siebie, pozwala odkryć wszystko, co w niejednym z nas jest skrzętnie skrywane.

Treść sztuki jest smutna, skłaniająca do refleksji, do której dochodzimy poprzez śmiech. W zasadzie od początku do końca śmiejemy się ze sposobu, w jaki mówi Shirley, z jej zabawnych przemyśleń i skojarzeń, wreszcie z historyjek, jakie opowiada. Jest w tym wielka zasługa autora i Jandy, która postaci granej przez siebie użyczyła wielu zabawnych gestów i prostego wdzięku. Sztukę wyreżyserowaną przez Macieja Wojtyszkę ogląda się lekko i przyjemnie. Nie jest przeintelektualizowana, ale ma jeden zasadniczy mankament - jest za długa. Mam na myśli nie czas, ale pozbawienie nas możliwości dopowiedzenia sobie samemu dalszego ciągu. Trzeci akt odebrałam jako niechęć autora do rozstania się z widzem. Clou sztuki i ostateczne jej rozwiązanie następuje pod koniec drugiego aktu i ciągnięcie jej dalej to zmierzanie w kierunku banalności. To tak, jakby ktoś próbował na siłę dorobić drugą część czegoś, co było doskonałe. Z niepokojem oczekiwałam czwartego aktu, który strywializowałby i zepsuł sztukę całkowicie. Na szczęście Shirley zapowiada tylko ewentualny ciąg dalszy.

Monodram został przyjęty przez publiczność wspaniale, owacje na stojąco trwały dobrych kilka minut. Można by określić wieczór jako bardzo udany, gdyby nie fakt, że artystkę nie bez racji zdenerwowały flesze lamp błyskowych w trakcie przedstawienia. Po spektaklu zmęczona Krystyna Janda przyszła do foyer, aby podpisywać swoją książkę. Tylko się nie pchaj, którą można było kupić na miejscu. Niestety, nie udało się namówić jej na kilka słów dla "Gazety", czego bardzo żałujemy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji