Artykuły

Otworzyć teatr na nowych twórców

- Tegoroczny sezon rozpoczynamy 17 września najnowszym spektaklem Teatru Snów "Ulro", który zagrają na Placu Przyjaciół Sopotu oraz sopocką premierą spektaklu "Ojczyzny szukania" na podstawie "Doliny Issy" Czesława Miłosza, zrealizowanego przez Ewę Ignaczak z Akademią Teatru Niezależnego na Litwie - zapowiada Ida Bocian, menadżerka sopockiego Teatru na Plaży.

Magdalena Hajdysz: Wróciłaś z urlopu, od czego zaczęłaś swój dzień po powrocie do pracy?

Ida Bocian: Od opracowania ankiety, która posłuży nam do badania socjologicznego. Chcemy dowiedzieć się, kim są nasi odbiorcy, w jakim są wieku, czym się zajmują itp. Niewiele instytucji przeprowadza takie badania - a przynajmniej się tym nie chwalą. A to przecież podstawa funkcjonowania instytucji kultury, która jest Off de BICZ. Trzeba wiedzieć, do kogo się mówi, dla kogo tworzy program.

Od czterech miesięcy jesteś menadżerem sopockiego Teatru na Plaży. Miesiąc temu zakończył się okres próbny i przedłużono z tobą umowę. Co przez ten czas udało ci się zrobić w tym miejscu?

- Moja praca polega głównie na tym, żeby porządkować pewne sprawy - żeby rezydujące tam teatry wiedziały, jakie są zasady współpracy - obowiązki i prawa. Podtrzymuję to, co mówiłam na początku - nie chodzi o ogromną rewolucje, ale o ewolucję, która pozwoli nam pracować profesjonalnie. Dla mnie najważniejsi są artysta i widz. Jeżeli oni są zadowoleni, to znaczy, że spełniłam swoje zadanie. Teatr na Plaży i działająca w nim Sopocka Scena Off de BICZ to miejsce z ogromnym potencjałem. Wielu naszych widzów postrzega nas jako teatr instytucjonalny, zawodowy, leżący gdzieś między Teatrem Wybrzeże w Gdańsku, a Teatrem Miejskim w Gdyni. Także dziennikarze mają wobec nas wysokie wymagania, nie oszczędzają nas i to jest bardzo pozytywne. W świadomości nie funkcjonujemy tylko jako alternatywa czy off. Porównania z teatrem zawodowym są dla nas dużym komplementem, pracujemy przecież z bardzo małym budżetem. Jesteśmy jednak oceniani na równi z wysokobudżetowymi propozycjami teatralnymi. Logistycznie, organizacyjnie nie do końca możemy jednak działać profesjonalnie. Chodzi mi przede wszystkim o ograniczenia lokalowe i finansowe. Nie możemy dalej pracować na 10 czy 12 reflektorach, nie może być też tak, że po każdej próbie demontujemy ustawione już światła, bo na scenę wchodzi ktoś inny.

Szykujesz więc jakieś zmiany

- Tak. Realizujemy program Sopocka Strefa Sztuki (zainicjowany przez wiceprezydent Sopotu Joannę Cichocką-Gulę, a napisany przez Agnieszkę Kochanowską (wówczas z BARTu) i Macieja Ruska (wówczas z UM Sopot) w ramach którego zyskaliśmy alternatywne miejsce do prezentacji naszych spektakli - świetną przestrzeń MCKA Zatoka Sztuki. W zamian dajemy im repertuar i sprzęt, którego jeszcze nie mają. W tej współpracy ma też uczestniczyć Klub Sfinks. Otrzymaliśmy też 302 tys. zł dofinansowania - z czego 202 tys. zł pochodzi od miasta Sopot a 100 tys. zł z Ministerstwa Kultury i dziedzictwa narodowego, na doposażenie naszej sceny w sprzęt - przede wszystkim światła oraz nagłośnienie. Nasze kolumny pamiętają jeszcze lata 70. i koncerty Heleny Vondrackovej i Maryli Rodowicz w Operze Leśnej.

Początkowo ta kwota miała być mniej więcej o połowę mniejsza - podobną kwotę, również na sprzęt, miał chyba dostać Klub Sfinks?

- Tak, ale w wyniku różnych komplikacji w Sfinksie w końcu cała kwota przypadła nam. To dla nas poważny zastrzyk finansowy, nie pokrywa jednak wszystkich naszych potrzeb - marzy nam się jeszcze mały remont sceny, piętą achillesową Teatru na Plaży jest też brak odpowiednio wydajnej klimatyzacji, o czym na pewno wiedzą widzowie działającego w nim latem Teatru Atelier.

A co z planami finansowymi? Uda się zrealizować twój projekt finansowy, który zakładał zwiększenie budżetu Teatru na Plaży do jednego miliona złotych?

- W tym roku będę pisała wniosek o więcej pieniędzy, spróbować nie zaszkodzi. Wiadomo, ze Miasto daje tyle, ile może, ale jeśli nie napiszę, dostaniemy tyle samo, albo nawet mniej.

Czyli ile?

- Dofinansowanie na ten rok to 450 tys. zł. To dość mała kwota - mamy przecież etaty, koszy stałe. Dużo pieniędzy pochłania reklama - tu cały czas szukamy najbardziej efektywnej i taniej formy, jak choćby Facebook. Całkowity budżet zamkniemy pewnie kwotą ok. 700 tys. zł - nie spoczywamy na laurach, próbujemy pozyskiwać środki także z innych źródeł, część pochodzi ze sprzedaży biletów. Nie jesteśmy niestety łakomym kąskiem dla prywatnych sponsorów, jak np. teatr Atelier, ale staramy się ich szukać. Najwięcej energii planuje jednak poświęcić na zdobywanie różnego rodzaju grantów. Myślę, że przy odpowiednim stopniu rozwoju nasz całkowity budżet ma szansę osiągnąć pułap jednego miliona złotych.

Jakie są Twoje plany co do funkcjonowania Teatru na Plaży?

- Chciałabym otworzyć to miejsce na nowe nazwiska - aktorów i reżyserów - i nowe propozycje repertuarowe. Chcę, żeby było to miejsce, gdzie spotykać się będą teatr nieinstytucjonalny z teatrem zawodowym. Trochę już się udało - gościliśmy m.in.. Teatr Porywacze ciał, Kabaret Olbrzymów, czyli Teatr Cinema z Michałowic, Teatr Konsekwentny. Z gościnnych spektakli 24 września pojawi się u nas ponownie John Moran - tym razem sam, bez Saori Tsukada, która nie mogła wziąć udziału w trasie po Polsce. Będziemy kontynuowali cykl Bajkowych niedziel dla dzieci, do których dołączy nowość - na ten sam bilet wieczorny zapraszamy rodziców na cykl bajek dla dorosłych. Tu m.in. pojawi się "Sznycel górski" Rolanda Topora realizowany przez Michała Derlatkę (1 i 2 październik) oraz "taneczna" bajka Marii Miotk w dwóch wersjach - dla dzieci i dla dorosłych. Rozpoczynamy też stałą współpracę z Teatrem Snów, będzie on rezydentem Teatru na Plaży. Nasza sala prób na piętrze jest wystarczająco pojemna, by mogli tam przygotowywać swoje spektakle plenerowe. Tegoroczny sezon rozpoczynamy 17 września ich najnowszym spektaklem "Ulro", który zagrają na Placu Przyjaciół Sopotu (dół ul. Boh. Monte Cassino). Tego samego dnia, wcześniej zapraszamy do Off de BICZ, gdzie będzie można zobaczyć sopocką premierę spektaklu "Ojczyzny szukania" na podstawie "Doliny Issy" Czesława Miłosza, zrealizowanego przez Ewę Ignaczak z Akademią Teatru Niezależnego na Litwie.

Akademię Teatru Niezależnego prowadzicie już od półtora roku , zajęcia odbywają się regularnie w litewskich Solecznikach oraz w Sopockiej Scenie Off de BICZ. Czy coś zmieni się w zasadach jej funkcjonowania?

- Akademię chcielibyśmy przekształcić w dużo większy projekt i rozwiniecie tej idei - Południowobałtycką Akademię Teatralną. Wraz z Teatrem Muzycznym z Kłajpedy, gdzie miałaby odbywać się część zajęć, staramy się o 300 tys. euro na trzy lata z unijnego programu Południowy Bałtyk. Mam nadzieję, że uda się pozyskać do współpracy kilku mniejszych partnerów, szczególnie np. z obwodu kaliningradzkiego. Projekt ma na celu kształcenie przyszłych liderów teatru w tych rejonach.

*Ida Bocian - urodzona w 1976 roku w Łodzi. Dramatopisarka, reżyserka, aktorka, specjalistka do spraw projektów, organizatorka imprez kulturalnych. Od kwietnia br pełni funkcję menadżera Teatru na Plaży przy Al. Mamuszki 2 w Sopocie.

Na zdjęciu: Ida Bocian w "Tulli", Sopocka Scena Off de Bicz

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji