Artykuły

Jak zostałem roszczeniowcem

W poniedziałkowy poranek na portalu "Gazety Wyborczej" przeczytałem krzyczący nagłówek: "Nauczyciele rujnują budżety gmin". Trochę się zdziwiłem - poprzedniego wieczora widziałem się z jedną nauczycielkę i nie wyglądała na złodziejkę, defraudantkę ani sabotażystkę. Ale nigdy nic nie wiadomo - pisze Witold Mrozek w felietonie dla e-teatru.

Moje zdziwienie wzrosło jednak, gdy chwilę potem - podczas lektury portalu "Krytyki Politycznej" - z felietonu Cezarego Michalskiego dowiedziałem się, że jestem roszczeniowcem.

Zdziwienie było tym większe, że Cezary Michalski to przecież twórca pojęcia "pokolenie JK-M". Dziwne - ktoś, kto w sposób cudownie bezlitosny drwi z dzieci Korwin-Mikkego, "marionetek-gołodupców w rękach macherów biznesu" (cyt. za CM), lekką ręką sięga tydzień później po ulubioną łopatkę tychże marionetek, by walić nią w polemice. Czymże innym, niż neoliberalną łopatką do walenia po głowie jest epitet "roszczeniowy", element wspólny słowników Dominiki Wielowieyskiej i Pawła Lisickiego?

Jak zostałem roszczeniowcem? Otóż - krytykując ministra Grabarczyka w roszczeniowy, tabloidowy sposób, który Michalski sparafrazował następująco: "jechałem wczoraj pociągiem, pociąg mi się spóźnił, co pan na to, panie rzekomy ministrze, panie okrutny likwidatorze świetnie ongiś prosperujących Polskich Kolei Państwowych". Tudzież: "Gdzie są w naszym kraju do kurwy nędzy koleje takie jak w Niemczech?" (cyt. za Cezary Michalski parafrazujący Witolda Mrozka, nawiązującego ponoć do szkoły felietonistyki Łukasza Warzechy).

Rozumiem, że Michalski potrzebował mojego skromnego nazwiska do skonstruowania efektownej opozycji. Moje lamentacje - kontra faktycznie dobry wywiad z Cezarym Grabarczykiem , przeprowadzony dla "Krytyki Politycznej" przez Michała Sutowskiego. Skoro jednak o kolei rozmawiamy jak "radykalny krytyk teatralny" z "reformistycznym polonistą" - to czytajmy teksty, do których się odnosimy... Popełniłem w ostatnim czasie bodaj trzy artykuły dotyczące kolei. Przed tygodniem napisałem felieton o katastrofie w Babach, dziennikarskich niedomówieniach dookoła niej i maszyniście, aresztowanym na trzy miesiące tyleż efektownie, co bezsensownie. Dziś czytam, że upomniała się o niego Fundacja Helsińska. Ale ona zapewne też jest roszczeniowa. Tydzień wcześniej - komentarz o sytuacji w Przewozach Regionalnych i przyczynach strajku w tej spółce, wskazując dość precyzyjnie na te "roszczenia" kolejarzy, które nie wiązały się bezpośrednio z ich płacami i które odnosiły się do strukturalnych problemów lokalnych kolei. To jednak pisanie dość dalekie od "jechałem wczoraj pociągiem, pociąg mi się spóźnił". W taki sposób o spóźniających się pociągach zresztą nie piszą u nas tabloidy, tylko dziennikarki i dziennikarze opiniotwórczej "Gazety Wyborczej" - dodając jeszcze z obrzydzeniem: "a konduktor był spocony i miał wąsy". Tylko że w opiniotwórczych dziennikach winien jest z reguły konduktor i związkowiec, a nie minister czy zarząd.

Wreszcie, parę miesięcy wcześniej skleciłem - owszem, nieco impresyjny - felieton o tym, że w PRL pociągi jeździły szybciej, niż obecnie, a okres po 1989 roku to pierwsze dwie dekady od początku kolejnictwa w Polsce, kiedy nie wybudowano tu żadnej nowej linii kolejowej. Polska "modernizacja" polega na tym, że w Krakowie i Katowicach mamy dwa wielkie dworce-centra handlowe (jeden z nich w budowie) - a między nimi tory, po których pociągi jeżdżą gorzej niż za towarzysza Wiesława czy kajzera Wilhelma.

Nie wiem za bardzo, w którym z moich tekstów domagałem się od polskich kolei, by były takie, jak niemieckie. Prawdę mówiąc, za spory sukces uważałbym utrzymanie na wszystkich trasach w Polsce czasów przejazdu sprzed dwóch dekad (oj, ależ się pogrążam - nie dość, że "roszczeniowiec", to jeszcze "antymodernizacyjny nostalgik"). Jeżeli oczekiwanie, że polskie pociągi będą jeździć przynajmniej nie gorzej, niż dwadzieścia lat temu, jest nadmiernie roszczeniowe - to naprawdę nie wiem, czego od polskich modernizatorów można oczekiwać. Przynajmniej w sferze marksistowskiej bazy - bo co do tego, że w nadbudowie warto byłoby odejść od mesjanistycznego kultu powstania warszawskiego, zapewne się zgadzamy. Roszczeniowcem jestem o tyle, że mi to nie wystarczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji