Artykuły

Pracuję na własny rachunek

- Rozpoczęłam moje studia od slawistyki, dlatego że nie chciałam zdawać do szkoły teatralnej, dopóki czułam, że nie jestem bardzo dobrze przygotowana. Tak że przez rok studiowałam slawistykę, którą wybrałam, ponieważ kocham języki obce. Zresztą ciągle się ich uczę - mówi PAULINA CHRUŚCIEL, aktorka Teatru Powszechnego w Warszawie.

Paulinę Chruściel [na zdjęciu] obecnie możemy oglądać w polsatowskim serialu "Linia życia". Aktorka opowiedziała między innymi o tym, co się wydarzy u jej bohaterki Klary Kessler w nowym sezonie, a także o swojej fascynacji Afryką.

Co się wydarzy w życiu Klary Kessler w nowym sezonie "Linii życia"?

- W pierwszym sezonie mieliśmy zawiązanie wątku romansu z Leszkiem Pruskim (Radosław Pazura). Natomiast druga seria będzie kontynuacją ich historii i perypetii, które się skomplikują. Klara jest bardzo zakochana i zaangażowana w ten związek z kolegą z pracy, a jest to dość trudny temat, kiedy się zakochujemy w żonatym mężczyźnie.

Dla Klary to chyba norma, przecież ona wcześniej uciekła również od starszego mężczyzny.

- W pierwszym odcinku faktycznie pokazany był jej powrót ze Szwecji i do domu w Sopocie. Klara po kilku latach wraca, bo tak naprawdę ucieka przed takim samym związkiem, w jaki teraz znowu się pakuje. W kolejnym sezonie dramaturgicznie wskazany byłby jakiś nowy mężczyzna w jej życiu, ale nic mi nie wiadomo o tym, żeby miał się takowy pojawić.

Będzie jeszcze jakaś przerwa w zdjęciach? Znajdzie pani czas na wakacje?

- Kręciliśmy drugą serię do 7 sierpnia. Teraz mamy chwilę wolnego. Musimy odpocząć, bo to jednak dosyć długi sezon, między transzami była bardzo krótka przerwa. Jeżeli mi się uda, postaram się wyjechać.

Do ulubionej Afryki czy tym razem inny kierunek?

- Tym razem nie do Afryki. Chciałabym pojechać do Indonezji. To jest moje marzenie już od pewnego czasu. Afrykę poznawałam razem z mężem [reżyserem Łukaszem Wiśniewskim - e-teatr.pl], traktuję ją jako nasze wspólne miejsce. A teraz jadę sama, więc wybrałam Azję.

Nie boi się pani jechać sama na drugi koniec świata?

- Z jakiegoś powodu się nie boję. Lubię podróżować sama. Wiele osób mówiło mi, że Indonezja jest dużo bezpieczniejszym krajem niż Afryka. Do Afryki zdecydowanie wolę jechać z kimś, nie odważyłabym się sama.

Skąd w ogóle wzięła się fascynacja Afryką?

- Z intuicji. Trudno to czasem nazwać. Kupujemy bilet i podróżujemy po kraju. Pierwszym państwem było Maroko. Potem Casablanca, Marrakesz, ale też głąb kraju, małe miejscowości. I tam po raz pierwszy zakochaliśmy się w Afryce, a potem to już przyszło naturalnie. Chcieliśmy zobaczyć następne kraje, m. in. Tanzanię, Kenię. Ta miłość okazała się dosyć trwała. W Afryce mamy coraz więcej znajomych i przyjaciół. Jeśli tylko jest taka możliwość, to tam jeździmy. Poza tym, że dobrze się tam czujemy, to przede wszystkim jest tam dużo do roboty, jesteśmy tam bardzo potrzebni.

Czyli to nie są bezcelowe wyjazdy czysto wypoczynkowe?

- Absolutnie nie. Spędziliśmy tam trzy miesiące na misjach w czasie naszego ślubu. Afrykę pokazywali nam misjonarze, którzy żyją tam po kilkanaście lat i znają ten kontynent od podszewki. A my jeździliśmy z nimi, pomagając w wielu sprawach. Wszystkie pieniądze, jakie wydalibyśmy w Polsce na wesele, zostawiliśmy im, żeby dokończyli kościół, który zbudowali w wiosce położonej ok. 70 kilometrów od Kilimandżaro, w regionie Arusza.

To doskonała alternatywa dla polskich targowisk próżności.

- Myśmy po prostu sprosili tych ludzi z wioski, zrobiliśmy ognisko, kupiliśmy im kawał tortu i napoje gazowane, które bardzo lubią, i dla nich to było wielkie święto. Przecież oni nie mają tego na co dzień. Dzieciaki przyszły do kościoła w świątecznych butach, jedynych, jakie mają. A niektóre na bosaka, bo nie mają żadnych. Ślub braliśmy w 2009 roku i od tamtej pory mój mąż odwiedził wiele afrykańskich krajów, z którymi próbuje nawiązać współpracę teatralną. Prawdopodobnie razem z Republiką Południowej Afryki i Zimbabwe zorganizują dosyć poważny projekt - festiwal teatralny.

Sprowadzą aktorów stamtąd do Polski?

- O to w tym projekcie chodzi: żeby zaprezentować u nas aktorów stamtąd, bo tam też jest teatr. I oni są fenomenalni.

A czy zdarzyło się pani pracować z mężem reżyserem?

- Zdarzyło nam się współpracować jeszcze na studiach. On był asystentem przy dyplomie, który reżyserowała Agnieszka Glińska. Natomiast od tamtej pory każdy pracuje na własny rachunek i myślę, że tak jest zdrowiej dla nas obojga.

A propos studiów, pani wybrała najpierw filologię słowiańską.

- Tak, rozpoczęłam moje studia od slawistyki, dlatego że nie chciałam zdawać do szkoły teatralnej, dopóki czułam, że nie jestem bardzo dobrze przygotowana. Tak że przez rok studiowałam slawistykę, którą wybrałam, ponieważ kocham języki obce. Zresztą ciągle się ich uczę.

Dziękuję za rozmowę.

***

Paulina Chruściel

Ma 31 lat. W 2004 roku ukończyła Akademię Teatralną w Warszawie i rozpoczęła pracę w zespole warszawskiego Teatru Współczesnego. Wystąpiła między innymi w serialach: "Pensjonat pod Różą" (jako Hania), "Klinika samotnych serc" (jako Lidka) oraz "Na Wspólnej" (jako Zosia). Od sierpnia 2008 roku występuje w zespole Teatru Powszechnego. W 2010 roku Paulina Chruściel wystąpiła w 3. serii serialu wojennego "Czas honoru".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji